Tak skromnej parady wojskowej 9 maja za rządów Władimira Putina jeszcze nie było, a obejrzał ich on z trybuny już 21.
Przez Plac Czerwony przejechało tylko 61 pojazdów wojskowych, 3-krotnie mniej niż na paradach przed wojną i nawet mniej niż kilka dni temu zapowiadał minister obrony Siergiej Szojgu. Również lotnictwa było 5-krotnie mniej: tylko 9 Su-30 i MiG-29, 6 Su-25.
Na próżno Rosjanie wypatrywali najnowszych typów sprzętu – czołgów T-14 Armata, BWP Kurganiec, czy haubic samobieżnych Koalicja-SW. W zasadzie pojawił się tylko jeden czołg… T-34 z II Wojny Światowej. Najwyraźniej Ministerstwo Obrony postanowiło nie drażnić narodu widokiem pojazdów bojowych, na które bezskutecznie czekają rosyjscy żołnierze na froncie na Ukrainie.
W obecnej sytuacji masowy przejazd czołgów mógłby sprowokować niewygodne pytania. Np. o czołg T-14 okrzyknięty niegdyś przez propagandę „najlepszym i nie mającym odpowiedników na świecie”, który ani razu nie pojawił się na Ukrainie. Zapewne dlatego, że nadal maszyny te mają wiele usterek i nie udało się wdrożyć ich masowej produkcji. Podobnie można wytłumaczyć nieobecność na defiladzie wyrzutni przeciwlotniczych Pancir w czasie, gdy ukraińskie drony masowo atakują rosyjskie rafinerie, bez problemu pokonując rosyjską obronę powietrzną.
Nie defilowały też regularne pododdziały bojowe, oprócz formacji kolejowych. Przez plac przeszli tylko kursanci uczelni wojskowych, policja wojskowa, Rosgwardia, formacja Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych i „uczestnicy Specjalnej Operacji Wojskowej”.
Przemówienie Władimira Putina również nie porywało. Wygłosił kilka standardowych haseł m. in. o tym, że „Rosja nie pozwoli na globalne starcie, do którego dąży Zachód”. Oskarżył zachodnie elity o „rewanżyzm, kpiny z historii, usprawiedliwianie nazizmu oraz podsycanie regionalnych konfliktów i wrogości międzywyznaniowej”. Przyznał, że „Rosja przechodzi trudny, przełomowy moment”. Na trybunie towarzyszył mu Aleksander Łukaszenka, prezydenci Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu i Turkmenistanu oraz Laosu, Kuby i Gwinei-Bissau.
Według oficjalnego komunikatu, parady odbyły się też tradycyjnie w 7-miu miastach noszących tytuły Miast-Bohaterów i w 18 ośrodkach, gdzie mieszczą się sztaby okręgów wojskowych, floty i połączonych sił zbrojnych. Łącznie było to jakoby 150 tys. żołnierzy i 2,5 tys. sztuk sprzętu, ale trudno to zweryfikować.
Największą niespodzianką na paradzie okazał się śnieg, który nagle zaczął padać w czasie przemarszu wojsk.
MAB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!