Dlaczego nasze dowództwo nie wysyła pilnie rezerw na zagrożony kierunek? – oburza się czołowy ukraiński ekspert wojskowy Jurij Butusow.
Pododdziały dwóch rosyjskich armii uderzyły dużymi siłami na pozycje ukraińskie pod Łymanem w obwodzie donieckim, przerywając front na dwóch odcinkach: pod Piesczanoje w rejonie Kupiańskim i pod Ternami – alarmuje Butusow, który jest w kontakcie z lokalnymi dowódcami.
Według niego, wróg zdołał przedrzeć się do rzeki Oskoł, gdzie „przeciął na pół” pozycje ukraińskie i tworzy przyczółek, skąd będzie próbował okrążyć Kupiańsk i atakować Izium. Z kolei drugie rosyjskie zgrupowanie będzie atakować na Łyman i Jampol. Wróg zdobywa tam przewagę strategiczną, może załamać cały front łymański i zmusić armię ukraińską do odwrotu – ostrzega ekspert.
Apeluje też do dowództwa w Kijowie i Wołodymra Zełenskiego, by jak najszybciej wysłać tam rezerwy, gdyż w odróżnieniu od innych odcinków frontu, siły ukraińskie pod Łymanem od miesiąca nie dostały żadnego wsparcia, choćby dodatkowego tysiąca żołnierzy.
„Tymczasem dowództwo wysyła dziesiątki tysięcy zmobilizowanych do 7-miu nowo sformowanych brygad na innych kierunkach tylko po to, żeby uczyli się tam walczyć. Dlaczego w tym samym czasie dopuszcza destabilizację na kluczowym odcinku, gdzie lokalni dowódcy rzucili już do boju każdego, kto jest w stanie utrzymać karabin i więcej nie ma już kogo wysłać?” – pyta Butusow.
Według niego, jest to tym bardziej szokujące, że właśnie na kierunku Łymanu armia ukraińska ma idealne wręcz możliwości odparcia rosyjskich szturmów i zadania wrogowi dużych strat. Pozycje są bardzo dogodne do obrony, stacjonują tam doświadczone brygady i sztaby, nie brak dronów i wszystko jest dobrze skoordynowane. Ale brak najważniejszego: uzupełnienia piechoty.
Podoficerowie, z którymi rozmawiam nie mogą zrozumieć, dlaczego na własne życzenie tracimy tam dogodną okazję, by rozgromić wroga i oddajemy mu takie świetne pozycje, które bez większego problemu moglibyśmy utrzymać – pisze Butusow.
Przyznaje, że dodatkowe siły są też potrzebne w południowym Donbasie, dokąd trafiają obecnie wszystkie ukraińskie uzupełnienia, ale nie może być tak, że na kierunek łymański nie wysyła się dosłownie nikogo, chociaż nadal są w odwodzie odpowiednie rezerwy.
„Dlaczego nikt w Kijowie tego nie rozumie? Mam nadzieję, że dowództwo przyjrzy się tej sytuacji i jak najszybciej wyciągnie wnioski, bo liczy się tu dosłownie każda godzina” – apeluje ekspert.
Zobacz także: Alarm! Wielki nalot dronów Rosji na Niemcy! Nie strącili żadnego. Przerażająca bezbronność.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!