„Na kilka dni przed szczytem Partnerstwa Wschodniego w Rydze, gdzie – jak niektórzy spekulowali miał pojawić się białoruski satrapa, żeby nieco zacieśnić współpracę polityczno-gospodarczą z Zachodem, Władimir Putin przedstawia Łukaszence propozycję finansową. Byle tylko nie sracić jedynego sojusznika.
Aleksander Łukaszenka otrzymał przed wyborami wspaniały prezent od Władimira Putin w postaci zmiękczenia warunków spłaty kredytu, przyznanego wcześniej Białorusi w wysokości 1,55 miliarda dolarów. Moskwa wzięła na siebie ryzyko kursowe i pozwoliła by Mińsk spłacał należności w rublach rosyjskich, a nie jak dotąd w dolarach.
Ponadto, strony uzgodniły, że rozpoczęcie spłat kredytu rozpocznie się o rok później niż pierwotnie zakładano, czyli od dopiero 15 stycznia 2017 roku.
Wcześniej z kolei białoruski rząd skarżył się, że w 2014 roku stracił 739 mln dolarów na handlu z Rosją – z powodu dewaluacji rubla. Z tego też powodu Łukaszenka proponował, by wymiana handlowa z Rosją odbywała się w walucie; dolarach lub euro.
„Nie możemy ciągle modlić się do jednej tylko Rosji, choć to bratnie dla nas państwo. Dlatego, że ten wspólny rynek nam się załamał – i my w ślad za nim polecieliśmy” – mówił wówczas bałoruski lider.
Część prolongowanego długu zostanie skierowana na obsługę długu publicznego Białorusi ( przede wszystkim zaciągniętego w Rosji) . Zadłużenie Mińska osiągnęło poziom 17 mld dolarów. Na obsługę zadłużenia zagranicznego w 2015 roku Białoruś potrzebuje 4 mld USD – to najwyższy poziom w 21 letniej historii rządów Aleksandra Łukaszenki.
Sam białoruski prezydent przyznawał, że dochody budżetu pozwalają pokryć zadłużenie zaledwie w kwocie 3,2 mld USD.
Sytuacja staje się dla Łukaszenki coraz bardziej skomplikowana również dlatego, że jesienią na Białorusi powinny odbyć się wybory prezydenckie.
Tymczasem zobowiązania finansowe reżimu Łukaszenki rosną, pieniądze w budżecie skończyły się już w lutym, a w marcu Łukaszenka udał się do Moskwy po kolejną transzę kredytu, tym razem miała ona pochodzić z budżetu Państwa Związkowego Rosji i Białorusi. Budżet PZ wynosi około 5 mld rubli, z czego dwie trzecie jest wkładem Rosji.
Jednocześnie Łukaszenka porozumiał się w kwestii restrukturyzacji kredytów, jak mówił -miał to obiecane w Moskwie.
„W razie konieczności Rosja zawsze wyciągnie do nas rękę”, – mawia pewien siebie Łukaszenka:
„Mam twarde porozumienie z prezydentem i premierem: jeśli będzie ciężko, bardzo ciężko – Rosja wyciągnie do nas rękę”, – mówił.
Na początku marca odbyła się wizyta Łukaszenki w Moskwie i jeszcze w tym samym miesiącu Rosja przekazała Białorusi kolejny kredyt w wysokości 110 mln dolarów, rozłożony na 10 lat. Mińsk zacznie go spłacać dopiero po czterech latach, walutą w jakiej udzielono kredytu są ruble rosyjskie, a nie dolary – „żeby uniknąć ryzyka kursowego”, no i jeszcze spłata została rozłozona na kilka lat. Innymi słowy prośba o pomoc w trudnej sytuacji została spełniona.
Ale nic za darmo. Mińsk musiał spełnić warunek: rozliczyć się z producentem AGD z Kaliningradu, którego sprzęt został skonfiskowany przez białoruskich celników w grudniu 2014 roku.
Wówczas celnicy skonfiskowali na granicy 29 ciężarówek z wyrobami rosyjskiej firmy „Telebalt”, które przewoził sprzęt AGD do Moskwy.
Białoruś wielokrotnie otrzymywała pożyczki od Rosji. Fundusz Antykryzysowy EAUG w czerwcu 2011 roku udzielił Mińskowi pożyczkę stabilizacyjną w wysokości 3 mld dolarów, z czego pięć transz w wysokości 2,56 milionów dolarów RB już otrzymała.
W 2014 roku bank rosyjski WTB zatwierdził sukcesywne przekazywanie Białorusi kredytu o łącznej kwocie 2 mld dolarów, z przeznaczeniemm na uzupełnienie rezerw walutuwych. Ponadto, rząd Białorusi zamierza wprowadzenie na giełdę moskiewską obligacji rządowych na kwotę 2 mld USD. Część obligacji może wykupić rosyjski rząd. Wreszcie, strona białoruska zaproponowała rozważenie udzielenia przez Banku Rosji pożyczki rządowej dla Białorusi w wysokości 1 mld USD.
W latach 2009-2010 Biaoruś realizowała program MFW stand-by (korzystne kredyty w zamian za reformy strukturalne niezbędne dla osiągnięcia stabilizacji finansowej) w kwocie 3,5 miliarda USD. Większość zobowiązań wynikających z zaciągniętych pożyczek została spełniona, zapewniają mińskie władze i mają nadzieję na dalszą pomoc z funduszu.
A Łukaszenka flirtuje z UE. Zwłaszcza, że Unia Euroazjatycka, według białoruskiego prezydenta, nie spełnia jego oczekiwań a między Białorusią i Rosją od czasu do czasu wybucha „wojna handlowa”.
Łukaszenka zagroził nawet wyjściem z EAUG i gotów jest zaprzyjaźnić się z NATO. Wojskowa koncepcja Białorusi zmieniła się radykalnie: teraz, po aneksji Krymu przez Rosję, władze białoruskie „mają w tyle głowy” możliwość rosyjskiej inwazji, a w imię zachowania niezależności, gotowe są na współpracę z NATO.
Wcześniej Łukaszenka nie nazywał NATO inaczej, jak „potworem, podpełzającym do granic Białorusi”. Tak czy inaczej na Paradę Zwycięstwa do Moskwy Łukaszenka nie dotarł.
„Białoruski lider tradycyjnie już politykę zagraniczną wyobraża sobie jako wielowektorową, wierząc, że jest ona korzystna dla jego kraju”, mówi Władimir Bruter, ekspert w Międzynarodowym Instytucie Studiów Politycznych i Humanistycznych.
„Straszenie wystąpieniem z Unii Euroazjatyckiej i jednoczesna próba zapożyczenia się na Zachodzie, w MFW – to tradycyjny przykład uprawianej przez Łukaszenkę polityki manewrowania, ale kluczowym powodem takiego zachowania białoruskiego prezydenta jest sytuacja kryzysowa w samej Rosji”, – podkreśla Bruter.
„Łukaszenka z pewnością potrzebuje rosyjskiego kredytu przed wyborami prezydenckimi, ale jeśli zechce wygrać te wybory, wygra je bez względu na stan białoruskiej gospodarki”, twierdzi Jewgienij Minczenko, dyrektor Międzynarodowego Instytutu Ekspertyz Politycznych.
„Moskwa docenia i toleruje Łukaszenkę, bo Euroazjatycka Unia Gospodarcza z udziałem Białorusi, jest dla niej priorytetem” – przekonuje Minczenko.
– Drugim powodem lojalności wobec białoruskiego przywódcy jest jego rola w rozwiązaniu konfliktu ukraińskiego.
Łukaszenka rządzi Białorusią od 1994 roku. Data następnych wyborów zostanie ogłoszona w sierpniu. Oczekuje się, że zostaną one przeprowadzone 15 listopada. Łukaszenka wielokrotnie podkreślał, że nie widzi nikogo, kto mógłby zastąpić go na fotelu głowy państwa.
Kresy24.pl/gazeta.ru
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!