Putin żąda od Mińska ofiary na ołtarzu „braterskiej integracji”.
Moskwa wstrzymała kredyt dla Białorusi z Euroazjatyckiego Funduszu Stabilizacji i Rozwoju. Kreml postanowił, że decyzja o przyznaniu środków zostanie rozpatrzona „w innym terminie”. Tę nieprzyjemną dla białoruskiego rządu wieść ogłosił 8 grudnia w Moskwie minister finansów Rosji Anton Siluanow, pisze Aleksander Kłaskowski na portalu naviny.by.
„Przy przekazaniu pierwszej transzy kredytu, chcielibyśmy ustalić znacznie większą ilość podjętych środków strukturalnych” – powiedział Siluanow.
Innymi słowy, Rosja oczekuje od baćki reform. Przy czym nie chodzi tylko podwyższenia taryf na usługi komunalne czy transport miejski. Putin chce prywatyzacji.
Formalnie rzecz biorąc, roszczenia wobec władz białoruskich mają charakter finansowy i gospodarczy. Jednak białoruscy analitycy widzą w tym podtekst polityczny.
„Wszystkie kredyty pochodzące z kierunku wschodniego mają pewne tło polityczne” – mówi w komentarzu dla portalu naviny.by ekspert gospodarczy „Klubu Liberalnego” Anton Boltoczko.
Według niego, za wstrzymaniem decyzji o wydaniu nowego kredytu dla Mińska z Euroazjatyckiego Funduszu Stabilizacji i Rozwoju, mogą stać nie tylko władze Rosji (choć mają w nim kluczowy głos) ale również inni partnerzy integracji euroazjatyckiej, ponieważ Białorusi i tak dużo już przypadło z tego wspólnego tortu.
Boltoczko podkreśla, że krytycznie odnosi się zarówno do części żądań dotyczących reform zarówno ze strony EAFSiR jak i Miedzynarodowego Funduszu Walutowego. Uważa, że z tyłu głowy zawsze powinien przyświecać interes narodowy. Inną rzeczą jest fakt – dodaje ekonomista, że rząd Białorusi w ciągu ostatnich dwóch lat nie opracował własnego programu reform systemowych.
Rozmówca portalu naviny.by zauważa również, że nie ma potrzeby, aby polegać wyłącznie na kredytach: „Jeśli wprowadzić reformy, to do kraju będą napływać inwestycje”.
„W ostateczności, białoruskie władze posiadają jeszcze klucz do wyjścia z czarnej dziury, – zauważa Boltoczko. – Chodzi o najbardziej atrakcyjne aktywa, które można sprzedać szybko – Mińska fabryka ciągników kołowych , udziały państwa w pakiecie operatora telefonii komórkowej MTS, „Integral”, przedsiębiorstwa rafinacji ropy naftowej.
Ale na taki ruch- według eksperta, Łukaszenka zdecyduje się tylko w przypadku skrajnej potrzeby. W międzyczasie, będzie starał się „znaleźć środki za pomocą rozwiązań politycznych”.
Walery Karbalewicz – ekspert centrum analitycznego „Strategia” nie ma wątpliwości, że decyzja o zawieszeniu przez Euroazjatycki Fundusz Stabilizacji i Rozwoju pożyczki to „wielka polityka”.
W komentarzu dla naviny.by zauważył, że fundusz „kilka razy zmieniał swoją retorykę odnośnie tej pożyczki”.
Dzisiejsza decyzja, to zdaniem komentatora politycznego podniesienie przez stronę rosyjską poprzeczki przed rozmowami Aleksandra Łukaszenki z Putinem w Moskwie
Karbalewicz mówi, że nie odważyłby się ignorować możliwości Putina podczas tych negocjacji. Przewiduje on, że prezydent Rosji może wymusić porozumienie dotyczące rozmieszczenia rosyjskiej bazy lotniczej na Białorusi.
Należy też zakładać, że Kreml zażąda od Mińska wsparcia w swoim konflikcie z Turcją (które mogą odbić się stratami, zarówno gospodarczymi jaki i politycznymi Białorusi).
Ponadto Moskwa zainteresowana jest kupnem szeregu strategicznych aktywów.
Łakome kąski białoruskiego przemysłu zbrojnego
Należy zacząć od tego, że „prywatyzacja”, wspomniana przez ministra finansów FR w kontekście żądań wobec Mińska, tak naprawdę wywołuje alergie polityczną u Łukaszenki. Wierzy wszak baćka szczerze, że sektor publiczny może działać nawet lepiej niż przedsiębiorstwa prywatne (choć modernizacja przemysłu drzewnego i szeregu innych gałęzi przemysłu, pomimo wpakowania dużych pieniędzy, nie udała się).
Prezydent podkreśla również przy każdej okazji, że nie wyprzedał „rodzinnych sreber”. Chociaż z „Biełtransgazem” musiał Moskwie odpuścić, pytania rodzą też niektóre transakcje na rzecz firm prywatnych.
Ogólnie rzecz ujmując, wszechmocny władca Białorusi szczerze sprzeciwia się wszelkiej erozji własności państwowej. Bo tutaj wszystko jest proste: rozwój sektora prywatnego, ekspansja finansowo i mentalnie niezależnych od państwowego tortu ludzi, to w dłuższej perspektywie osłabienie bazy rządów autorytarnych.
Przy tym jednak, niechęć Łukaszenki do sprzedaży aktywów kapitałowi rosyjskiemu, znajduje pełne zrozumienie, nawet wsparcie wśród znacznej części przeciwników politycznych. „Rosyjskie tłuste sumy pieniędzy mają w brud, i tylko patrzeć jak wykupią cały kraj. Wtedy władza pozostanie tylko na papierze. A jeśli Kreml naprawdę zechce, to Anschluss bedzie tylko kwestią techniczną” .
Sprzedawanie wschodniej sąsiadce strategicznych firm, zwłaszcza z sektora obrony, zwłaszcza po Krymie, to scenariusz rzeczywiście straszny. Tym bardziej, że rosyjscy przywódcy, i tak nie rozpieszczają białoruskich partnerów dostawami nowoczesnej broni.
Co więcej, zużycie białoruskiej floty samolotów bojowych, to dla Moskwy dodatkowy argument za umieszczeniem rosyjskiej bazy lotniczej w Bobrujsku.
Naciski na Mińsk będą coraz silniejsze
Tymczasem Łukaszenka wyraźnie przybrał kurs na wzmocnienia autonomii w produkcji broni, a nacisk kładzie na taką broń, która w razie czego, będzie zdolna dosięgnąć którejkolwiek z sąsiednich stolic. Łukaszenka zdecydował, że białoruska armia zostanie wyposażona przede wszystkim w potężne systemy rakietowe.
Ostatnio Białoruś testowała (nawiasem mówiąc, w Chinach) wieloprowadnicową wyrzutnię rakietową „Polonez”. Ponadto, według niektórych doniesień, trwają rozmowy dotyczące stworzenie własnego kompleksu taktycznego odpowiadającego charakterystyce rosyjskiego „”Iskandera”.
Oprócz Chin, białoruski przemysł obronny współpracuje z Ukrainą. Łatwo sobie wyobrazić jakie uczucia taka niezależność najbliższego sojusznika wywołuje w Moskwie. Zakup kluczowych aktywów białoruskiego przemysłu obronnego, zdjąłby ból głowy rosyjskich strategów. Można przewidywać, że na Mińsk uderzy nowa fala nacisku, a biorąc pod uwagę potrzeby Łukaszenki, trudno będzie się tym naciskom oprzeć.
Ogólnie rzecz biorąc, zawieszenie kredytu EAFSiR należy interpretować jako element nacisku psychologicznego.
W związku z tym przełożona wcześniej „pierwsza” wizyta Łukaszenki w Moskwie, która – według nieoficjalnych doniesień może się odbyć w tym tygodniu, staje się coraz bardziej intrygująca.
Przy czym, intryga to niewesoła: bo w jakim stopniu uda się wykręcić od warunków stawianych przez Putina, jakie ofiary zostaną złożone na ołtarzu „braterskiej integracji”. Bo na dłuższą metę od Moskwy nie uciekniesz…
Aleksander Kłaskowskij. naviny.by/Kresy24.pl
3 komentarzy
Kowal
9 grudnia 2015 o 12:56Ruskim teraz każdy rubel będzie potrzebny, cena ropy najniższa od kilku lat, dolar kosztuje już prawie 70 rubli, wojna na Ukrainie i w Syrii też tania nie jest…
miki
9 grudnia 2015 o 14:06Sugeruję zastanowić się dlaczegóż Chiny tak nastawiły się na współpracę akurat z Białorusią, dlaczego stwarzają jej alternatywę podobnie jak państwom środkowej Azji ,sierotom po byłym ZSRR? Chiny myślą na dekady do przodu…… Otaczają Rosję, z roku na rok sukcesywnie rozbudowywują swoją gospodarkę ,a więc i siły militarne ale idzie to równolegle (jest robione z głową! ). No i w zaciszu pracują nad swoim systemem antyrakietowym mogącym zneutralizować atak nuklearny ze strony Rosji. Im się nie spieszy 🙂 , jak nie za lat kilka to kilkanaście to zbudują i gdzie będzie wówczas Rosja? Ze swoją skarłowaciałą gospodarką, z ogólną biedą szczególnie na prowincji i co wązne tuż przy chińskiej granicy, AIDS, alkoholizmem, korupcją i brakiem nadziei w społeczeństwie na lepsze jutro, ze wszystkimi sąsiadami nieprzychylnymi Rosji, z olbrzymim terytorium , nieefektywnymi siłami jądrowymi i armią stanowiącą 1/10 potęgi Chin……………..
micg
11 grudnia 2015 o 07:37na co ruskim ten białoruski szmelc te traktory których nikt nie kupuje itd przeciez oni takie rzeczy to mają u siebie napewno , chodzi o bazy jak oni wejdą tam wosjkowo to nie wyjdą przez pół wieku no chyba że wyjdą tak jak na ukrainie z częscią terytorium