-Nasi żołnierze będą w Syrii dopóki uznamy to za konieczne i obecnie operacji takiej nie planujemy – to jedna z informacji jaką można było usłyszeć podczas „gorącej linii” prezydenta Putina.
–Ta operacja to niepowtarzalne doświadczenie i okazja do unowocześnienia naszych sił. Zdajemy sobie sprawę, że pociąga to za sobą ofiary, lecz nigdy nie pozostawimy w biedzie rodzin naszych towarzyszy, którzy nie powrócą z syryjskiej ziemi – kontynuował głównodowodzący rosyjskiej armii, bowiem – „żadne manewry tego nie zastąpią”. Dodał, że armia nie traktuje Syrii jak poligonu do testowania nowych broni, choć jest ona tam wykorzystywana. Dodał przy tym, że ponaddźwiękowy system „Kindżał” wszedł już na wyposażenie marynarki wojennej, a wyrzutnie rakietowe „Awangard” pojawią się na wyposażeniu w roku 2019. Nie zabrakło wzmianki o rakiecie „Sarmata” która ma być gotowa za dwa lata. Powtórzył jeszcze po raz setny, że „misja” jest ważna dla ochrony interesów Rosji.
Przypomnijmy, że w grudniu oficjalna agencja TASS, prezydent Rosji Władimir Putin wydał rozkaz wycofania rosyjskich sił z Syrii.
Adam Bukowski
fot. mil.ru, CC BY 4.0
2 komentarzy
Adr
9 czerwca 2018 o 17:34Jeśli planują wielki scenariusz na Ukrainie
(lub mają warianty na wypadek otwarcia ,,okna możliwości”)
to faktycznie jeden poległy w Syrii może oszczędzić 10 na Ukrainie-jeśli twórczo rozwiną te doświadczenia uwzględniając zmienne między UKR a SYR.
Najlepszym poligonem był tu oczywiście Donbas (Krym za sprawą postawy SZU nie) ale tam lotnictwo nie operowało.
olek
10 czerwca 2018 o 11:06jest wojna więc na wojnie żołnierze giną .Tak było ,jest i będzie.