14 czerwca sąd w Mińsku ogłosił wyrok dla małżonków Nastii u Zmiciera Daszkiewiczów oskarżonych o „organizowanie masowych zamieszek”, ponieważ brali udział w marszach protestacyjnym w sierpniu 2020 r. Prokurator wystąpił o 1,5 roku pozbawienia wolności dla obojga małżonków.
Sędzia Tatiana Pirożnikowa skazała byłego lidera Młodego Frontu Zmiciera Daszkiewicza na 1,5 roku więzienia (na przestrzeni dwudziestu lat działalności opozycyjnej, odsiedział ponad 4 lata w więzieniach). Jego żona Nastia ma spędzić 3 lata w „areszcie domowym”. Oskarżono ich o udział w protestach po sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 roku. Para ma czwórkę małych dzieci. Najstarsza córka Daszkiewiczów Maria ma 8 lat, syn Dawid 6 lat, a córka Magdalena 3 lata. Miesiąc temu, 15 czerwca Nastia Daszkiewicz urodziła czwarte dziecko, wcześniaka.
Małżonkowie zostali zatrzymani przez siły bezpieczeństwa 23 marca br. w ich domu. Zmicier został pobity przez łukaszystów na oczach dzieci i ciężarnej żony, bo mówił po białorusku, a nie jak woleliby łukaszyści, po rosyjsku. Kobieta po kilku godzinach na komendzie, została zwolniona, na proces czekała w domu. Jej mąż cały czas przebywał w areszcie. Nie widział najmłodszego syna.
Zmicier i Nastia Daszkiewicz odmówili składania zeznań przed sądem.
Radio Svaboda cytuje fragmnety „ostatniego słowa” 41 – letniego Zmiciera, na chwilę przed ogłoszeniem wyroku;
„Kiedy zostałem aresztowany na Akrestina w sprawie karnej, milicjanci śmiali się: „Twoja żona urodzi w więzieniu”. Myślałem, że to najstraszniejszy dzień w moim życiu, ale dzisiaj jest chyba jeszcze bardziej przerażający. Nasteczka, wybacz mi, że cię w to wciągnęłam. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że może się nam to przydarzyć. Zawsze myślałam, że ja niosę ten krzyż, ale nie mogłem sobie w najstraszniejszym śnie pomyśleć, że ten krzyż złożę na Tobie kochana. Wybacz, że tak mało o tobie myślałam. Kocham cię i modlę się za ciebie i za nasze dzieci, za naszego wcześniaka Daniłczyka […] (płacze). Jesteś świętą kobietą […]. Nie znam takich […]. Wybacz, że cię zawiodłem”.
W przeszłości Zmicier Daszkiewicz spędził za kratkami ponad 4 lata. Podczas odbywania jednego z wyroków w grodzieńskim więzieniu, para wzięła ślub.
Małżonkowie propagują wśród młodego pokolenia język białoruski, tradycje i wartości narodowe, a przede wszystkim życie zgodnie z zasadami wiary chrześcijańskiej. Wiara w Boga, jak mawiał Zmicier, pozwoliła mu przejść wszystkie najstraszniejsze życiowe próby. Daszkiewicz stawia ją na pierwszym miejscu w swoim systemie wartości.
Dla rodziny Daszkiewiczów miejscem symbolicznym na Białorusi, świętym wręcz, jest podmińskie uroczysko Kuropaty, gdzie leżą w bezimiennych grobach ofiary NKWD. Zmicier bronił Kuropat przez 21 lat: kiedy budowano tam obwodnicę moskiewską, budowano tam lokale i centra rozrywkowe. To Daszkiewicz zaistalował wzdłuż Kuropat dziesiątkich drewnianych krzyży, które później rozebrali robotnicy komunalni. Aż do aresztowania Daszkiewicz co tydzień pikietował pod otwartą na obrzeżach uroczyska restauracją „Pojedziemy, pojemy”, czasami dołączała do niego żona i dzieci. Wielokrotnie był za to zatrzymywany i karany grzywnami.
„Kuropaty to temat, który pomimo wszystkich trudności i oczywistej bezsensowności nie może pozostawić Cię obojętnym. Podnosi cię nawet wtedy, gdy ci się nie chce. Uważam, że jest to dziś najważniejsze na Białorusi, zarówno duchowo, jak i politycznie” – mówił Zmicier.
Daszkiewicz ma 41 lat, po ustąpieniu z pełnienia funkcji lidera Młodego Frontu skupił się na rodzinie i pracy. Para wszędzie posługuje się językiem białoruskim i tak wychowują swoje dzieci. Zmicier wielokrotnie powtarzał publicznie, że jest to jedna z podstawowych rzeczy, aby chronić niepodległość kraju, a także wprowadzać zmiany w społeczeństwie. „Każdy patriota ma najpotężniejszą i najprostszą broń. Po prostu musimy wszędzie mówić po białorusku” – powiedział.
Mimo wszystkich represji, jakie go spotkały na przestrzeni 2 dekad, rodzina Daszkiewiczów postanowiła, że nie chcw opuszczać Białorusi. Na tydzień przed aresztowaniem, w długim poście na Facebooku, Daszkiewicz wyjaśnił swoje stanowisko: „Dla mnie pozostanie na Białorusi to najtrudniejsza codzienna decyzja. I to nawet nie dlatego, że kolonia (nie ma tam nic nowego), ale dlatego, że przestajesz należeć do siebie. Oczywiście dałoby się żyć spokojnie. A nawet zostań tam bohaterem. Ale nie chcę tego rodzaju bohaterstwa. Nie chcę. Chcę tylko nieść mój krzyż”.
oprac. ba na podst. svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!