Jeszcze wczoraj się wahała, czy po tak haniebnym spektaklu z pseudo – wyborami wejść do parlamentu. Ale rozterki mało znanej opozycjonistki ze Zjednoczonej Partii Obywatelskiej nie trwały długo. Mimo przeważających głosów, że odbierając mandat deputowanej legitymizuje reżim, dziś Hanna Kanapacka ogłosiła, że skorzysta z okazji i zasiądzie w Izbie Niższej białoruskiego parlamentu.
Dzień po ogłoszeniu wyników „wyborów parlamentarnych” na Białorusi, gdy emocje (umiarkowane) powoli opadają, a nagłówki w mediach odtrąbiły „sukces”, że oto zdarzył się pierwszy od 20 lat przypadek, gdy przedstawicielki ( dwie) opozycji wejdą do parlamentu Białorusi, Zjednoczona Partia Obywatelska (ZPO) zorganizowała konferencję prasową, na której ogłoszono decyzję.
39-letnia Hanna Kanapacka, co do tego, że wybory zostały sfałszowane, wątpliwości nie ma żadnych, ale jak powiedziała: „mandat deputowanej przyjmę, bo szczerze wierzyłam, byłam gotowa na zwycięstwo. Będę deputowaną reprezentująca partię, i to będzie mój atut”.
Tłumacząc swoją decyzję, nowo upieczona poseł stwierdziła, że to ogromna szkoda, że na Białorusi nie ma wolnych, przejrzystych wyborów, ale gdyby takie były, wygrałaby je „w cuglach”.
Uznała zatem, że nie ma co się bawić w skrupuły, tylko brać władzę, skoro dają.
Hanna Konopacka jest prawniczką, posiada własną kancelarię, współpracuje z międzynarodowymi korporacjami. Jest też córką „legalnego białoruskiego milionera”.
Ale były deputowany Izby Reprezentantów II kadencji z czasów, gdy w białoruskim parlamencie zasiadała jeszcze opozycja – Siergiej Skrebiec, przestrzega Konopacką przed metodami dyscyplinowania krnąbrnych posłów. Dla niego zasiadanie w ławach skończyło się wyrokiem bezwzględnego więzienia za „wyłudzenia kredytów” i konfiskatą całego majątku.
„Biznesmena w parlamencie bardzo łatwo jest kontrolować, jeśli źle się będzie zachowywać, z łatwością można mu odebrać biznes, tak jak zdarzyło się to ze mną, – mówi portalowi TUT.by. – Na moim przykładzie widać to było najwyraźniej.
Skrabiec uważa, że posiadanie biznesu przez Konopacką, jest kryterium, według którego została wyznaczona przez władze do „reprezentowania opozycji” w parlamencie. Poza tym, „jest kobietą” – dodał:
„Kobietę łatwiej jest kontrolować, łatwiej przestraszyć” – mówi Skrebiec. – Jeśli niewłaściwy przycisk naciśnie, to zagrożona może być nie tylko jej działalność, ale także działalność jej ojca, przyjaciół …”.
„Jeśli władza podrzuciła karty do głosowania, to mogę tylko powiedzieć, że żal mi jej – podsumowuje Skrebiec. Za coś takiego będą oczekiwali kosztownych usług. Będzie miała trudny wybór, i to już w najbliższej przyszłości”.
Przypomnijmy, prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka oświadczył w niedzielę po oddaniu głosu, że oczekuje, aby w jego kraju istniała opozycja i żeby była to opozycja konstruktywna. Przyznał, że Białoruś podejmuje wysiłki, by Zachód nie miał żadnych zastrzeżeń do przebiegu wyborów na Białorusi.
Obok Kanapackiej w parlamencie białoruskim zasiądzie również wiceprzewodnicząca niezależnego Towarzystwa Języka Białoruskiego Alena Anisim.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u:https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl
4 komentarzy
jubus
14 września 2016 o 09:07A niby dlaczego miałaby nie zasiadac?
Polak z Białorusi
14 września 2016 o 22:10a dla czego czytasz nie uważliwie?
Zbyszek
14 września 2016 o 12:08Dlaczego władze Białoruskie nazywacie reżimem a władzę pro banderowskie na Ukrainie rodzącą się demokracją?
Polak z Białorusi
14 września 2016 o 22:08Pomieszkaj tam i tam i zrozumiesz szybko////eśli nie jesteś trolem który już…..mieszka