Przeszłość uczy nas, że gdy Polska i Litwa były razem, byliśmy wielcy i silni. Mamy nadzieję, że jako spadkobiercy tej wielkiej historii, będziemy mogli kontynuować to dzieło – mówił we wtorek w Wilnie marszałek Sejmu Marek Kuchciński.
Z okazji obchodów 630. rocznicy chrztu Litwy, Marszałek Sejmu – w ramach wtorkowej wizyty w Wilnie – razem z premierem Litwy Sauliusem Skvernelisem, marszałkiem Sejmasu Viktorasem Pranckietisem, metropolitą wileńskim arcybiskupem Gintarasem Gruszasem oraz metropolitą warszawskim kardynałem Kazimierzem Nyczem wziął udział w otwarciu wystawy „Chrzest Litwy. Obraz Wojciecha Gersona” w Pałacu Wielkich Książąt Litewskich. Przedstawiciele polskiej i litewskiej strony objęli ją patronatem.
„Dzisiejsze spotkanie jest wędrówką do źródeł naszych dziejów, do wydarzenia, które połączyło Polskę i Litwę. Jest również hołdem dla tego dziedzictwa, a także pewną formą refleksji, co do losów współczesnych Polaków i Litwinów” – mówił. Jak zauważył, po chrzcie Litwa znalazła się w kręgu wartości chrześcijańskich.
Marszałek Sejmu zwracał uwagę, że „przeszłość doskonale uczy nas, że wtedy gdy byliśmy razem, byliśmy silni. Byliśmy wielcy i silni, potrafiliśmy decydować o losach Europy”. „Mamy nadzieję, że jako spadkobiercy tej wielkiej historii, będziemy mogli kontynuować to dzieło” – dodał Kuchciński. Zaznaczył również, że wspólna obecność Polski i Litwy w Unii Europejskiej i NATO zmusza do refleksji o przyszłości naszych państw.
Premier Litwy Saulius Skvernelis podkreślił, że patrząc na obraz „Chrzest Litwy” Gersona, może stwierdzić, iż „decyzje, które były podjęte przez ówczesnych przywódców, nie były chwilowe, miały wpływ na rozwój w ciągu wielu wieków”, w obecnych relacjach polsko-litewskich powinno dochodzić to tego, że na kwestie, które nas dzielą, powinniśmy patrzeć z perspektywy „o wiele dłuższej”, nie skupiając się tylko na najbliższych dziesięcioleciach. Według premiera Litwy, gdy nasze kraje się zjednoczą, będą mogły zrobić wiele dla naszych narodów.
Marszałek litewskiego Sejmu zwrócił uwagę, że w dniu chrztu jego kraj stał się częścią cywilizacji chrześcijańskiej i Europy Zachodniej. Ocenił, że miało to wpływ na kulturę i historię Litwy. Pranckietis dodał, że było to jedno z najważniejszych wydarzeń w historii jego państwa. Wskazał, że bycie razem Polski i Litwy oznacza naszą siłę.
Kard. Nycz – odnosząc się do relacji polsko-litewskich – zauważył, że dialog jest potrzebny zawsze obu stronom. „Należy korzystać ze wszystkich czynników, które mogą go wzmacniać” – podkreślił. Według kardynała takim ważnym polem, na którym można realizować ten dialog, jest kultura, która otwiera szczególne możliwości porozumienia, współpracy i przyjaźni.
Według abp Gruszasa, rocznica chrztu Litwy pokazuje, że „łaska nie niszczy natury, ale ją uświęca”. „Litwini przez chrzest stali się ludem Bożym, ale nie przestali być Litwinami – w sposób jeszcze bardziej szlachetny mogli korzystać z tego daru” – dodał. Zaznaczył, że „historia ma swój kierunek rozwoju i koniec”. „Jest ona częścią planu Bożego, nie tylko wynikiem decyzji politycznych” – wskazał metropolita wileński.
Czytaj również: 630 lat temu Litwa została włączona w krąg zachodniej cywilizacji łacińskiej
Obraz „Chrzest Litwy” (1889) autorstwa Wojciecha Gersona, namalowany został z okazji 500. rocznicy chrztu Litwy. Przez 100 lat obraz był uznany za zaginiony, dlatego nie jest on szeroko znany i dostatecznie zbadany. Przed kilkoma laty obraz został odnaleziony i wrócił do Polski, obecnie znajduje się w stałej ekspozycji Muzeum Kolekcji im. Jana Pawła II w Warszawie. Wystawa odbywająca się w Pałacu Wielkich Książąt Litewskich w Wilnie, gdzie jest eksponowany, jest świetną okazją do jego prezentacji. Po raz ostatni obraz był eksponowany w 1890 roku na wystawie malarstwa w Los Angeles.
Kresy24.pl/Dzieje.pl/PAP (HHG)
5 komentarzy
Rysio
27 września 2017 o 11:31To prawda tylko , że tamta Litwa to nie ta dzisiejsza.
pinio
27 września 2017 o 12:21za dozo by stracili wielcy europy zęby na to pozwolić ,nie wspominając już o międzymorzu
pinio
27 września 2017 o 12:30i tak nam już pozwolono wstać z kolan,ale do stołu nas
nie dopuszczą
tagore
27 września 2017 o 13:29Takie teksty miały by sens na Białorusi po zmianie przywództwa. W Wilnie to tylko teatr i nic więcej.
Giedroycianie są nieuleczalnie ślepi na realność.
Jarkach
27 września 2017 o 13:48Dokładnie, jednak pod warunkiem że na Białorusi doszłyby do władzy siły propolskich nacjonalistów nieliberalnych, albo takie rządy jak na Węgrzech (prorosyjskie i tak by nie były, bo suwerenna Białoruś nie miałaby w tym interesu, Łukaszenka już jest prorosyjski)