Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) opublikowała raport o przymusowym lądowaniu samolotu Ryanair w Mińsku z białoruskim opozycjonistą, byłym redaktorem opozycyjnego kanału Nexta Romanem Protasiewiczem na pokładzie.
Przypomnijmy, chodzi o samolot lecący z Aten do Wilna, który został zawrócony w białoruskiej przestrzeni powietrznej, gdy zbliżał się do granic Litwy. Maszyna musiała wylądować w Mińsku. Lecący samolotem Roman Protasiewicz i jego ówczesna partnerka Sofia Sapieha zostali aresztowani. Zdarzenie to stało się przyczynkiem do poważnej reakcji Zachodu wobec terroru, uprawianego przez reżim Łukaszenki wobec własnych obywateli. Kilka miesięcy później okazało się, że Roman został zmuszony (prawdopodobnie torturami) do współpracy z reżimem. Sofia, obywatelka Rosji została skazana na 6 lat łagrów.
Raport z dochodzenia ICAO jest publikowany w sześciu językach na stronie internetowej organizacji. Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego swoje wnioski opiera m.in. na materiałach otrzymanych od dyspozytora lotniska „Mińsk”, który nagrał prywatnym telefonem rozkazy oficera białoruskiego wywiadu i wywiózł je za granicę, do Polski.
ICAO stwierdza, że informacja o zagrożeniu bombowym w przypadku lotu Ryanair FR4978 była z góry nieprawdziwa i zagrażała jego bezpieczeństwu, a ponadto, że informacja ta została przekazana załodze na polecenie wysokich rangą urzędników rządu Białorusi.
W raporcie pochylono się nad wszystkimi wersjami wydarzeń, które przedstawiały władze białoruskie tłumacząc się z koniecznościć sprowadzenia maszyny na lotnisko w Mińsku; o zagrożeniu wybuchem w samolocie, negocjacje z dyspozytorami, reakcje załogi, pismo z żądaniami, rzekomo od terrorystów z Hamasu. W załączniku do raportu publikowane są negocjacje dyrektora generalnego „Belaeronavigation” z centrum monitorowania lotów, w których mowa o poprawieniu treści i godziny wymiany radiowej w dniu lądowania samolotu.
Ale białoruska wersja incydentu nie została potwierdzona przez ekspertów ICAO. Z ustaleń raportu wynikało, że ani bomby, ani dowodów na jej istnienie nie znaleziono podczas kontroli przedlotowej w Atenach oraz po przeszukaniu samolotu na Białorusi i Litwie, dlatego groźba była celowo fałszywa. Świadome podawanie fałszywych informacji, które zagrażają bezpieczeństwu statku powietrznego w locie, jest wykroczeniem w rozumieniu art. 1 ust. 1 lit. e) Konwencji Montrealskiej.
W trakcie śledztwa nie znaleziono dowodów na potwierdzenie słów Łukaszenki, że lot był eskortowany lub przechwycony przez samolot wojskowy, który sprowadzał go na lotnisko w Mińsku.
Okazało się, że strona białoruska nie przekazała śledztwu nagrań wideo z kamer na lotnisku w Mińsku i nawet nie wyjaśniła, dlaczego nie zostały zachowane. Ponadto w dokumencie ICAO podkreślono, że władze Białorusi wszczęły sprawę karną dotyczącą lądowania samolotu, ale śledztwo nie jest prowadzone.
Bardzo ważną rolę w ustaleniach raportu odegrały zeznania dyspozytora Olega Galegova, który nakazał lądowanie samolotu w Mińsku. Jak się okazało, zrobił to pod presją, ale udało mu się nagrać rozmowę z osobą, która go do tego zmusiła, podobno jest powiązana z KGB.
Kontroler nagrywał rozmowy na swoim telefonie, „wiedząc, że normalne nagranie rozmów kontroli ruchu lotniczego może zostać usunięte”.
Następnie, jak wiadomo, Oleg Galegov uciekł z rodziną z Białorusi do Polski i złożył zeznania. Nagrania audio pomogły uzupełnić obraz incydentu i uszczegółowić wydarzenia.
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!