Białoruś znów trafiła do ligi najbardziej problematycznych państw świata. I znów z powodu łamania wolności słowa. W przygotowany przez Freedom House dorocznym rankingu wolności mediów, Białoruś niespodziewanie znalazła się niżej, niż kraje, gdzie dziennikarze są zabijani albo trafiają na długie lata do więzienia.
Sytuacja w obszarze wolności prasy na Białorusi jest oczywiście daleka od ideału, zgodnie przyznają eksperci – nawet ci bardzo krytycznie oceniający sytuację na Białorusi, ale nie jest aż tak opłakana, jak to wynika z raportu Amerykanów – piszą „Białoruskie Nowosti”.
W najnowszym raporcie międzynarodowej organizacji praw człowieka Freedom House, Białoruś zajmuje 192-te miejsce w rankingu, spośród 199 krajów objętych badaniem.
Najgorsze były Korea Północna, Turkmenistan, Uzbekistan, Krym (wymienione na liście oddzielnie od Ukrainy czy Rosji), Erytrea i Kuba. Lepiej niż na Białorusi, sprawy się mają – według raportu – w Syrii, Iranie, Azerbejdżanie, Gwinei Równikowej.
Taki raport wywołuje pewne – delikatnie rzecz ujmując – zakłopotanie. Nawet wśród niezależnych ekspertów ostro krytykujących białoruskie standardy dziennikarstwa, raport wywołał kontrowersje, niektórych zbulwersował. Rzeczywiście, czyżby zdaniem ekspertów Freedom House w Syrii, gdzie toczy się wojna, a w 2015 roku zginęło 14 dziennikarzy, sytuacja z wolnością prasy była lepsza niż na Białorusi?
Na stronie Freedom House opisana jest metodologia przygotowania rankingu, zgodnie z którą każdy kraj jest punktowany od 0 (najlepszy wynik) do 100 (najgorszy), w oparciu o odpowiedzi na 23 pytania. W ocenie udział wzięło ponad 90 ekspertów, zarówno lokalnych jak i międzynarodowych.
23 pytania podzielone są na trzy kategorie – prawne, polityczne i ekonomiczne.
Przy ocenie otoczenia prawnego uwzględniano przepisy prawa, które mogą mieć wpływ na pracę mediów i kontent informacyjny, a także sposób, w jaki przepisy są stosowane w praktyce.
„Oceniamy pozytywny wpływ gwarancji konstytucyjnych wolności słowa, a także potencjalnie negatywne aspekty ustawodawstwa w zakresie bezpieczeństwa, Kodeksu Karnego i innych aktów prawnych, kary za pomówienia i zniesławienia, niezależność sądownictwa, wymogi rejestracyjne dla mediów i dziennikarzy” – wyjaśnia na swojej stronie internetowej Freedom House.
Eksperci oceniają również stopień oddziaływania politycznego na treści materiałów w mediach, niezależność redakcji wszystkich rodzajów mediów (publicznych, prywatnych), dostęp dziennikarzy do informacji, cenzury państwowej i autocenzury wśród dziennikarzy i mediów, możliwości krajowych i zagranicznych dziennikarzy wykonywania pracy w kraju bez groźby prześladowania lub utrudniania pracy, represje wobec dziennikarzy i blogerów.
Oceniając komponent ekonomiczny eksperci zwracają uwagę na strukturę właścicielską mediów, ich przejrzystość, koszty funkcjonowania mediów, jak również wszelkie przeszkody w produkcji i rozpowszechnianiu, wpływ korupcji i łapówkarstwa na zawartość materiałów multimedialnych itp.
Na Białorusi raport FH wywołał mieszane reakcje w społeczności dziennikarskiej. Wielu uważa go za nieobiektywny, choćby dlatego, że Białoruś na liście znalazła się niżej niż Azerbejdżan, Egipt czy Syria. Politolog Jurij Drakachrust uważa, że choć autorzy raportu sporządzali go prawdopodobnie bez uprzedzeń do Białorusi, to posłużyli się błędną, nieadekwatną metodologią, i jednakowo oceniali wskaźniki mające „absolutnie różną wagę”.
Kresy24.pl
2 komentarzy
Tomcat
19 maja 2016 o 23:12Należy odróżnić syrie od państwa islamskiego.. To ze tam trwa wojna nie znaczy ze nie wolno im pisać to co chcą…
Kazimierz S
20 maja 2016 o 21:12Krzewiciele demokracji szukają kolejnego celu.