
Collage / Novaya Gazeta
Wyzwolił ich na śmierć.
Mieszkańcy okupowanego Doniecka oficjalnie zwrócili się do Władimira Putina z dramatycznym apelem o wodę. Sytuację w mieście nazywają “humanitarną i ekologiczną katastrofą”. Co ciekawe, nawet rosyjscy z-propagandziści, którzy zwykle przemilczają niewygodne fakty, tym razem odważyli się ten apel opublikować.
Regularne zaopatrzenie milionowego miasta w wodę skończyło się już w 2022 roku, podobnie zresztą jak niemal całego terytorium DNR. Powodem jest zrujnowana, nieremontowana infrastruktura komunalna i brak pracowników w wodociągach – niemal wszystkich wysłano na wojnę.
Wcześniej woda pojawiała się przynajmniej na kilka godzin każdego dnia. Teraz – raz na trzy dni. W dodatku jest tak zanieczyszczona i mętna, że nie nadaje się nie tylko do gotowania, ale nawet do mycia, gdyż grozi to chorobami skórnymi.
W blokach i kamienicach od drugiego piętra w górę woda nie dochodzi już nigdy. Nawet ludzie w podeszłym wieku i niepełnosprawni muszą ją nosić wiadrami z hydrantów w piwnicach, korzystając z krótkich chwil, gdy się tam pojawia.
Wody nie ma też w toaletowych spłuczkach, więc mieszkańcy wkładają plastikowe torby do sedesu, a potem wyrzucają je z nieczystościami na śmietniki. Nierzadko jednak po prostu ciskają je gdzieś pod płotem.
Zresztą i śmieci nie są regularnie wywożone z tych samych powodów, z jakich nie działają wodociągi. W mieście zaczyna więc panować potworny smród, a wybuch epidemii to tylko kwestia czasu.
Z kolei na dowóz wody pitnej beczkowozami trzeba się zapisywać i czekać w kolejce, a i tak nie ma żadnej gwarancji, że przyjedzie. Natomiast woda butelkowana w sklepach podskoczyła do takich horrendalnych cen, że wielu ludzi po prostu nie stać na jej codzienne kupowanie!
Sytuację miało uratować zbudowanie awaryjnego wodociągu z Donu, ale został wadliwie zaprojektowany i wykonany z niskiej jakości materiałów, więc ciągle się psuje i ma słabą wydajność – pokrywa co najwyżej 6% potrzeb miasta.
Tymczasem lokalne władze DNR nie robią dosłownie nic, żeby poprawić ten stan rzeczy. Stąd wspomniany dramatyczny apel mieszkańców do Putina, w nadziei, że może “dobry car” jakoś im tę wodę zorganizuje.
Ciekawe, czy przychodzi im czasem do głowy, że to nikt inny jak on ich tej wody pozbawił, przekształcając swoją wojną Donieck – niegdyś dynamicznie rozwijające się miasto – w wielki slums. Zresztą wielu z nich również przyłożyło w 2014 roku rękę do swojego obecnego losu, popierając rebelię i wierząc w obiecywane im wtedy przez rosyjską propagandę gruszki na wierzbie.
Można jednak powiedzieć, że i tak mają więcej szczęścia, niż mieszkańcy wcale przecież nie tak odległego Bachmutu. Tamtych Putin “wyzwolił” tak, że z ich domów nie został nawet kamień na kamieniu. Pisaliśmy zresztą niedawno, że to właśnie brak wody może z czasem wymusić koniec wojny: Ostatnie krople ruskiego miru! Latem wojna o Donbas straci sens (WIDEO).
Sytuacji nie poprawia też fakt, że całą południową Rosję zaczyna z roku na rok nękać coraz bardziej dotkliwa susza. Zobacz: Zbożowy spichlerz Rosji: totalne spustoszenie! Idzie wielki głód?
Zobacz także: Putin strzelił sobie w stopę! W rosyjskim kotle zaczyna wrzeć.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!