– W moim głębokim przekonaniu, jesteśmy jednym narodem. Ale tak się złożyło, że żyjemy w różnych krajach, powstały różne państwa … Dziś nie ma podstaw do ich zjednoczenia. Nie mamy takich planów, takiego celu. Dziś mamy plan budowy tak zwanego Państwa Związkowego i jestem przekonany, że nasi ludzie są tym zainteresowani, powiedział prezydent Rosji Władimir Putin podczas plenarnego posiedzenia Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu.
Putin odniósł się do krążącej w sferach politycznych opinii na tema jego planów na rok 2024, gdy zakończy się jego kadencja prezydencka, według której obecny prezydent FR pozostanie u sterów władzy pod warunkiem stworzenia nowego bytu, nowego podmiotu politycznego – Państwa Związkowego Rosji i Białorusi. Wcześniej musi oczywiście Białoruś anektować.
Co chciał przez to powiedzieć rosyjski prezydent, czy zamierzał uspokoić tych, którym na sercu leży niepodległości Białorusi, a może tylko uśpić ich czujność?
Jak zauważa Aleksander Starikiewicz na portalu Salidarnost, Władimir Putin wykorzystuje publiczne oświadczenia nie tylko do ogłaszania swoich planów, ale także wtedy, gdy ma coś do ukrycia. Sztukę dezinformacji opanował wszak prezydent Rosji do perfekcji.
Przeczytajmy uważnie, co powiedział Putin. Jeszcze raz:
– W moim głębokim przekonaniu jesteśmy jednym narodem. Ale tak się złożyło, że żyjemy w różnych krajach, powstały różne państwa … Dzisiaj nie ma podstaw do ich zjednoczenia. Nie mamy takich planów, takiego celu…
Putin mówi niemal otwartym tekstem, że uważa niepodległość Białorusi za historyczne nieporozumienie. To niezwykle niebezpieczne słowa z ust prezydenta Rosji.
Słabą pociechą są jego zapewnienia, że nie zamierza rzekomo naprawiać tego „incydentu”. Ale jak sam mówi – „dzisiaj” nie zamierza, a co będzie jutro?
I tu warto odświeżyć sobie pamięć w kontekście tego, co Putin mówił o Krymie na przestrzeni czasu.
Rok 2008. „Krym nie jest spornym terytorium, nie było konfliktu etnicznego … a Rosja od dawna uznaje granice dzisiejszej Ukrainy”.
Rok 2013 (odpowiadając na pytanie dziennikarza o możliwość wkroczenia wojsk rosyjskich na Krym – trzy miesiące przed inwazją).
„Będziemy nadal walczyć o równość praw. Dotyczy to wszystkich państw. Ale to wcale nie oznacza, że zamierzamy „wymachiwać mieczem” i wysyłać żołnierzy. To kompletny nonsens. Niczego podobnego nie ma i nie może być”.
W tym kontekście pozornie uspokajające oświadczenie Putina o Białorusi wydaje się dość niebezpieczne. Tym razem nie powiedział nawet czegoś w rodzaju „kompletny nonsens”, ale konstatował tylko aktualny stan rzeczy, jednocześnie wyraźnie kwestionując podstawy istnienia Białorusi. I to jest kolejny sygnał alarmowy, a nie gwarancja tego, że przynajmniej w najbliższych miesiącach Moskwa nie będzie próbowała zorganizować politycznego blitzkriegu na froncie białoruskim.
oprac ba. na pods. gazetaby.com
1 komentarz
Eddy
11 czerwca 2019 o 04:29Sami Białorusini nie chcą niepodległości. Mają swój język ale mówią tylko po rosyjsku. W księgarni w Mińsku widziałem że białoruskich książek jest tylko jeden regalik. Cała reszta to książki rosyjskie.