Białoruski politolog Andriej Jegorow o tym, dlaczego Rosja nie wierzy już w deklarowaną przez władze białoruskie przyjaźń i jakie zagrożenie dla Białorusi niesie jednoczesny flirt Łukaszenki ze Wschodem i Zachodem.
„Rosyjska ekspansja trwa”, przekonywał dyrektor Centrum Transformacji Europejskiej Andriej Jegorow, występując podczas konferencji „Białoruś i region”.
— Rosja prowadzi taką politykę wobec nas 2014 roku. Składa się na to i wojna informacyjna i rozbudowa narzędzi miękkiej siły dzięki wsparciu prorosyjskich organizacji społecznych, intensyfikacja kontaktów z mediami, zwiększanie obecność w sieciach społecznościowych. A Rosja jest teraz znacznie bardziej zdeterminowana, przekonuje Jegorow.
Politolog przypomniał, że przed rokiem, Kreml podjął próbę obniżenia szczebla oficjalnych kontaktów między Mińskiem i Moskwą, wyznaczając na stanowisko ambasadora Dmitrija Babicza. Dodajmy, że Putin mianując go swoim specprzedstawicielem podniósł jego rangę i zakres pełnomocnictw, które ten wykorzystał.
— Kreml chciał narzucić rozmowę nie bezpośrednio z Putinem, ale z przedstawicielem Putina, ustanawiając tym samym niższy poziom relacji. Chociaż niezbyt udany – zauważa Jegorow. – Ale widzimy także z historii Babicza, że Rosja rozszerza kontakty z białoruskimi przedsiębiorstwami, nawet z niektórymi przedstawicielami opozycji, którzy tradycyjnie nigdy wcześniej nie byli w kręgu zainteresowania ambasady. Pozostaje otwarte pytanie, czy Rosja gra długoterminowo na kierunku Białorusi, czy jest to wyścig krótkoterminowy?
Jegorow zauważa, że władze białoruskie reagują na to zachowanie wschodniego sąsiada absolutnie standardowo, próbując nadal wyciągnąć jakieś korzyści z tego związku. Co więcej, kontynuują „grę na dwóch fortepianach” z Rosją, jak i z Europą, czyniąc pozór swojej neutralności.
Tymczasem pozory neutralności Białorusi to zdaniem politologa próba sprzedania wizerunku za pieniądze, w rzeczywistości nic się za tym nie kryje.
— Dla nas (dla władz) ważniejsze nie jest to, żebyśmy przetrwali, ale żeby o nas mówiono. Władze ciągle wymyślają tezy. Na przykład, że Białoruś jest platformą pokojową, że Białoruś jest państwem neutralnym, mediatorem w rozwiązywaniu konfliktów regionalnych, donorem stabilności regionalnej … Najważniejsza jest piękna forma. Ale z tego wszystkiego wynikają same problemy, ponieważ takie podejście jest postrzegane przez Rosję jako hipokryzja. Oni rozumieją, że to wszystko jest fałszywe.
Andriej Jegorow uważa, że Białoruś do perfekcji wypracowała model, który działa równolegle na Wschodzie jak i na zachodzie. I trudno się z tą opinia nie zgodzić.
— Konstrukcja składa się z warstwy wierzchniej, w której zapewniamy o neutralnym stanowisku zajmowanym przez Białoruś, i jest też warstwa niższa, w której „konfifencjonalnie” raportujemy Rosji: „rozumiecie, że tak naprawdę jesteśmy z wami”, a Europie mówimy: „przecież wy wszystko rozumiecie”. I wszyscy dostają sygnał, że jesteśmy pod straszną presją: Rosjanom mówi się, że z Zachodu, Europejczykom – że z Rosji, która chce nas wchłonąć. I dalej wniosek jest następujący: pomóżcie finansowo.
Według Jegorowa, ten schemat rzeczywiście się sprawdza, jednak w dłuższej perspektywie jest niebezpieczny dla Białorusi;
— Strategicznie, jeśli Rosja jest gotowa grać długoterminowo, nie pozwali nam obronić białoruskiej suwerenności”, mówi politolog. – Dlatego właśnie trzeba jak najszybciej przeprowadzić reformy. Na przykład z Europy można uzyskać znacznie więcej, jeśli zrobimy to, co jest realnie do zrobienia. Na przykład zacznijmy od przejścia do WTO. W każdym razie jedynym wyjściem z tego stanu jest wzmocnienie suwerenności, ale takimi środkami, które w rzeczywistości prowadzą do zmian, ale nie są jednocześnie drażliwe dla Rosji.
oprac. ka za gazetaby.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!