Prezydent Rosji Władimir Putin przybył do stolicy Syrii Damaszku, by, jak głosi oficjalny komunikat Moskwy, spotkać się z prezydentem Baszarem al-Asadem i przeprowadzić konsultacje z dowódcami rosyjskiego kontyngentu w Syrii
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział dziennikarzom na konferencji prasowej w Moskwie, że Putin przejechał wojskowym pojazdem ulicami stolicy Syrii z lotniska do kwatery Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej w Syrii. Tam odbyło się spotkanie z Asadem. – Przywódcy wysłuchali raportów wojskowych o sytuacji w różnych regionach kraju – powiedział Pieskow.
Putinowi towarzyszy m.in. minister obrony Siergiej Szojgu.
Syryjska reżimowa telewizja podała też, że obaj liderzy oglądali paradę żołnierzy rosyjskich.
To pierwsza wizyta Putina w Damaszku i druga od czasu wojny domowej w Syrii, która, mimo kontrolowania większości terytorium przez władze w Damaszku wspierane przez Rosję i Iran, trwa do dziś, a rozpoczęła się w 2011 roku.
Jutro Putin pojawić się ma zaś w Stambule. W tym największym mieście tureckim ma spotkać się z prezydentem Turcji Recepem T. Erdoganem podczas ceremonii otwarcia gazociągu Turkish Stream. Będzie nim tłoczony rosyjski gaz do Turcji i dalej do Europy po dnie Morza Czarnego. Dotychczas gaz z Rosji do Turcji tłoczony był tylko przez Ukrainę i Rumunię.
Na ceremonii mają być też premier Bułgarii Bojko Borysow, prezydent Serbii Aleksandar Vuczić, minister energetyki Azerbejdżanu Parwiz Szachbazow i minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto.
Ale, jak powiedział przedwczoraj Erdogan, oprócz tego prezydenci Turcji i Rosji mają rozmawiać m.in. o problemach regionu. Wyraził nadzieję, że Turcja i Rosja wspólnie zaprowadzą zawieszenie broni w prowincji Idlib (kontrolowanej przez wrogów Assada powiązanych z kolei m.in. z Turcją), tak by cywile nie ginęli w atakach bombowych. Prowincja jest od miesięcy atakowana, także z powietrza, przez siły wojskowe Damaszku i Moskwy.
Kolejną kwestią w stosunkach rosyjsko-tureckich jest wysłanie przez Ankarę wojsk do Libii. Tam w wojnie domowej Turcja i Rosja wspierają wrogie sobie grupy. Oficjalnie, turecka misja wojskowa ma nie brać udziału w walkach. Ze strony rosyjskiej w Turcji walczą najemnicy.
Oprac. MaH, rferl.org, hurriyetdailynews.com
fot. kremlin.ru
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!