W zeszłym tygodniu na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Władimir Putin oskarżył Polskę o zamiar zajęcia części terytorium Ukrainy i Białorusi. Kilka dni później temat ten podjął na spotkaniu z Putinem w Petersburgu Aleksander Łukaszenka. W opinii politologów, kwestia rzekomego polskiego rewizjonizmu stała się najważniejszym wątkiem ich rozmów.
Jak zauważa białoruski komentaor polityczny Jury Drakachrust w rozmowie z politolożką z PISM Anną Marią Dynner, rosyjska propaganda już wcześniej oskarżała Warszawę o plany aneksji, podobnie zresztą jak Łukaszenka. O ile białoruski dyktator powtarzał to wielokrotnie, to po raz pierwszy takie oskarżenia padają z ust Władimira Putina. Dlaczego akurat teraz i co to oznacza?
„To, co usłyszeliśmy w zeszłym tygodniu o Polsce od Putina i Łukaszenki, nie jest dla nas nowością. Rosyjska propaganda obwinia Polskę za II wojnę światową. Propaganda rzeczywiście nieustannie mówi, że Polska rzekomo okupuje zachodnią Ukrainę i zachodnią Białoruś. Mówi się też o forsowaną militaryzacjię Polski. Zaczęło się w 2018 roku, kiedy Polska zdecydowała o utworzeniu nowej 18 dywizji zmechanizowanej. Teraz mówi się o utworzeniu kolejnej dywizji piechoty legionów” – zauważa ekspertka do spraw wschodnich w wywiadzie opublikowanym na portalu svaboda.org.
Dyner wskazuje, że celem insynuacji, że Polska chce zająć zachodnią Ukrainę, jest przede wszystkim chęć skłócenia Polaków i Ukraińców. Wyraża przy tym nadzieję, że istnieje powszechne rozumienie, że Polska po prostu wspiera Ukrainę.
Anna Maria Dyner zwraca też uwagę, że takie wypowiedzi Putina czy Łukaszenki mają na zasiewać strach wśród Polaków, Litwinów, Łotyszy, że wojna może wybuchnąć także u ich granic.
„Są w Polsce ludzie, którzy mówią, że wojna na Ukrainie to nie nasza wojna, że Polska powinna przestać wspierać Ukrainę. Mówiłam już o jesiennych wyborach w Polsce. I można podczas nich próbować wpłynąć za pomocą dźwigni strachu. To także element wojny hybrydowej. Rosja chce, żeby Polacy się kłócili, przeklinali, podnosili głosy w wyborach, że może lepiej nie konfrontować się z Rosją.
Zarówno wypowiedź Putina w sprawie Polski w Radzie Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, jak i słowa Łukaszenki w Sankt Petersburgu w Polsce były szeroko dyskutowane i komentowane w mediach i sieciach społecznościowych. Pozytywną stroną tego, jeśli można tak powiedzieć, jest to, że „wagneraowcy” nie przybyli na Białoruś od razu po buncie. Polska miała czas na przygotowanie się do tego nowego czynnika wojny hybrydowej. Kolejną pozytywną stroną jest płot graniczny, o którym wspomniałam. Nie jest w stanie stać się przeszkodą dla inwazji formacji czołgów, ale zapobiegnie posuwaniu się drobnej dywersji” – mówi Anna Maria Dyner.
Reżim w Mińsku chce zmiany władzy w Polsce. Mówią o tym głośno! „Wraz z przyjściem Tuska…”
ba za svaboda.org
2 komentarzy
Jagoda
25 lipca 2023 o 17:18Oba te nazistowskie kacapy to mogą co najwyżej wszystkich Polaków pocałować w dóóópy !
Standardy dziennikarstwa
26 lipca 2023 o 01:19Prawda, że się Putin z Łukaszenką boją przejęcia władzy ponownie przez Tuska. Przestanie być dla nich przyjemnie. PIS swoimi działaniami potwierdza, że bliżej mu do standardów putinowskich, więc z kim łatwiej będzie się Putinowi dogadać – z Kaczyńskim, Macierewiczem czy Tuskiem? Pytanie w zasadzie było retoryczne. Nimniej nawet odpowiadając, odpowiedź jest prosta, chcą Tuska wsadzić na minę takimi wypowiedziami. Na szczęście każdy widzi ich manipulację. Tak samo jak manipulację, których dopuszczają się Kresy24 – nie pierwszą i nie ostatnią.