Podczas dwudziestoletniego urzędowania, Aleksander Łukaszenka zaledwie kilka razy przemawiał w ojczystym języku, i było to na początku I kadencji. Po 20 latach znów przemówił.
Autor pierwszego publicznego wystąpienia prezydenta z lipca 1994 roku Aleksander Fieduta przekonuje, że dla głowy państwa język białoruski jest językiem ojczystym.
1 lipca 2014 prezydent Łukaszenka wystąpił na uroczystym posiedzeniu z okazji Dnia Niepodległości. Ku wielkiemu zaskoczeniu komentatorów przemówił w języku białoruskim, co wielu z nich odebrało jako porzucenie wartości rosyjskich.
Według Aleksandra Fieduty, dzisiaj opozycjonisty, a w 1994 roku szefa działu informacji społeczno – politycznej przy administracji prezydenta, społeczeństwo białoruskie w ‘94 roku nie przyjęło z entuzjazmem koncepcji młodego prezydenta, który próbował inicjować modę na mówienie po białorusku. To właśnie ten brak akceptacji społecznej spowodował, że prezydent na długie lata stracił serce do białoruskiego słowa.
„Koledzy, przestańcie się nabijać z języka białoruskiego prezydenta, – napisał na Facebooku Fieduta. – Nie straszcie go, a to znów 20 lat trzeba będzie czekać”.
Fieduta wspomina, jak Łukaszenka przemawiał po białorusku w 1994 roku. Było to jego pierwsze publiczne wystąpienie jako głowy państwa, a okazją było przyjęcie Deklaracji Suwerenności Państwowej Republiki Białoruś.
Gdy prezydent otrzymał gotowy tekst napisany po rosyjsku, kazał go przetłumaczyć na białoruski, po czym jeszcze raz go przeczytał, osobiście naniósł poprawki i przemówił. – I było to naprawdę świetne wystąpienie – mówi polityk. – Brzmiało wiarygodnie, i czuło się że język białoruski to dla niego język ojczysty. Niestety, po pierwszym wystąpieniu prezydenta w języku białoruskim, wszyscy nagle rzucili się do krytyki, zaczęli analizować czy właściwego użył określenia, wyrazu, co miał na myśli, itp. I kiedy Łukaszenka przeczytał wszystkie te komentarze (w gazetach, a nie w Internecie), to następnym razem wolał już przemawiać po rosyjsku.
Fieduta w rozmowie z radiem Svaboda mówi, że winę za nagły zwrot w retoryce Łukaszenki ponoszą w dużej mierze dziennikarze i politycy białoruscy.
– Było to pierwsze i jedyne wystąpienie, w którym wspominał bohaterów narodowych Białorusi, poczynając od Konstantego Ostrogskiego, na Maszerowie kończąc. I była to próba rzeczywistego zjednoczenia narodu, gdzie każdy Białorusin mógłby znaleźć postać historyczną, do której chciałby się odwoływać. Ta próba, dzięki kolegom dziennikarzom i przede wszystkim politykom nie została zrozumiana przez naród, więc Aleksander Łukaszenka więcej już nie próbował”.
Fieduta przestrzega entuzjastów, którzy w fakcie wystąpienia głowy państwa po białorusku upatrują „zdrady wartości rosyjskich”. – Nikogo on nie zdradza, on ma swój obrany kurs.On teraz naprawde stara się zjednoczyć państwo i społeczeństwo – to jest wyzwanie czasu, na które on odpowiada tak, jak je rozumie, chce i może – powiedział Fieduta.
Kresy24.pl/svaboda.org
1 komentarz
Wałoszka
4 lipca 2014 o 13:09Hmmm, a gdzie tak można by było to pierwsze wystąpienie przeczytać? Po białorusku, rzecz jasna. Albo ewentualne odsłuchać?