Zbiegł z rosyjskiej bazy wojskowej w Armenii, zabierając kałasznikowa. Potem wtargnął do jednego z mieszkań w Giumri i z zimną krwią wymordował 6-osobową rodzinę. Nie oszczędził 2-letniej dziewczynki, którą zakłuł bagnetem w łóżeczku. Szczegóły zbrodni wstrząsnęły całą Armenią i wywołały zaniepokojenie na Kremlu. Co dalej z rosyjskimi bazami?
Poborowy Walerij Permiakow pochodzi z Czyty na Syberii. Służył w rosyjskiej bazie wojskowej nr 102 w Armenii na granicy z Turcją. Był kierowcą-mechanikiem. W nocy z niedzieli na poniedziałek zbiegł z bronią w czasie pełnienia służby wartowniczej. Wkrótce potem – około 6:30 rano dokonał strasznej zbrodni.
Pierwsza zginęła 51-letnia Asimik Awetisjan – zastrzelił ją kiedy otworzyła mu drzwi. Potem wtargnął do pokoju, w którym spała reszta rodziny Awetisjan i metodycznie wymordował wszystkich. Małą dziewczynkę zakłuł bagnetem. Z rzezi ocalał jedynie półroczny chłopiec – z raną postrzałową klatki piersiowej przebywa w skrajnie ciężkim stanie w szpitalu.
Sąsiadka zamordowanych mówi, że rano obudził ją głośny krzyk dziecka, ale potem wszystko ucichło, więc ponownie zasnęła. Pogotowie i policję wezwała dopiero siostra zabitych.
Rosyjski żołnierz zbiegł z miejsca zbrodni, porzucając w mieszkaniu swój mundur i kałasznikowa. Policja znalazła na podłodze 30 wystrzelonych łusek i wojskowe buty podpisane w środku „Walerij Permiakow” – podaje „Kommersant”. We wtorek rano morderca został schwytany kiedy próbował przekroczyć granicę z Turcją. Obecnie jest przesłuchiwany. Na razie nie wiadomo co popchnęło go do zbrodni.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony potwierdziło, że Permiakow zbiegł z bronią z rosyjskiej bazy. Jej dowództwo poinformowało, że w Armenii służył bardzo krótko – trafił tam w grudniu ubiegłego roku. Jego koledzy są w szoku – nie wierzą, że mógł być zdolny do takiej potworności. Twierdzą, że był spokojny, niekonfliktowy.
„Pół roku służyłem z nim wcześniej w Czicie. Po przeniesieniu do Armenii dzwonił do mnie. Mówił, że wszystko mu się tam podoba, że jest fajnie” – twierdzi inny poborowy Anton. „Nie wierzę, że on to zrobił” – dodaje.
Tymczasem „Moskowskij Komsomolec” podaje, że mężczyzna był wcześniej leczony psychiatrycznie. Jak w takim razie przeszedł komisję wojskową, kto i dlaczego dał mu broń do ręki i wysłał do Armenii? – na to będzie musiał odpowiedzieć rosyjski resort obrony.
Stawka jest duża – może nią być nawet dalszy los rosyjskich baz w tym kraju. Ormianie są w szoku. Wielu mówi, że nie chce więcej rosyjskiej obecności wojskowej. Prezydent Serż Sargisjan zapowiedział nadzwyczajne posiedzenie kierownictwa resortów siłowych.
Własną komisję do zbadania zdarzenia powołało także rosyjskie Ministerstwo Obrony. Na jej czele stanął wiceminister Arkadij Bachin. MSZ Rosji składa kondolencje bliskim zamordowanych – podaje RIA Novosti.
Giumri to kluczowa rosyjska baza wojskowa na Kaukazie. Pozwala ona Rosji m.in. na kontrolowanie ormiańsko-azerskiego konfliktu o Górski Karabach. W bazie stacjonują wycelowane w Azerbejdżan rakiety Iskander- M i wyrzutnie rakiet Tornado.
Kresy24.pl / baikal-daily.ru, panorama.am, mediametrics, FB
4 komentarzy
ZygmuntIII
13 stycznia 2015 o 14:19Cóż ,typowy ruski sołdat. Mieliśmy tą zarazę nie raz w Polsce. Nie raz właśnie tacy mordowali naszych obywateli bez względu na płeć i wiek. Kacapy to była i jest dzicz, zaraza.
ZygmuntIII
13 stycznia 2015 o 14:22Cóż ,typowy ruski sołdat. Mieliśmy tą zarazę nie raz w Polsce. Nie raz właśnie tacy mordowali naszych obywateli bez względu na płeć i wiek. Kacapy to była i jest dzicz, zaraza. Rosja to zagrożenie dla całego, cywilizowanego świata.
Misyu
13 stycznia 2015 o 15:13Ktoś jeszcze chce coś dodać o bogatej rosyjskiej duszy, w sytuacji kiedy 80% Rosjan popiera agresywnego dyktatora Putina?
tagore
13 stycznia 2015 o 22:38Poza chorobą psychiczną ,jeszcze jedna rzecz może
zachęcić człowieka do takiej zbrodni to pieniądze.
Niektóre kraje ,chętnie pozbyły by się baz Rosji z
tego terenu.