Podpisany wczoraj przez białoruskiego prezydenta nowy dekret „o pasożytach”, który z jednej strony zwalnia osoby bezrobotne od płacenia podatków, ale przewiduje pobieranie pełnych opłat za usługi subsydiowane przez państwo, otwiera przed białoruskimi władzami również inne możliwości kontroli społeczeństwa.
25 stycznia Aleksander Łukaszenka podpisał Dekret nr 1 – nową wersję „dekretu o pasożytach”, który w 2017 roku wywołał masowe protesty społeczne na Białorusi. Na razie nie poznaliśmy całości dokumentu, rząd dawkuje Białorusinom informacje, wiele pytań pozostawiając bez odpowiedzi. Wiadomo, że przewidziano pełną odpłatność za pokrywane dotąd w całości z budżetu państwa opłaty komunalne. Ale nie wiemy za jakie usługi bądź towary będą musieli zapłacić bezrobotni 100 proc. wartości.
Dekret zakłada też powołanie speckomisji, w skład których wejdą lokalni radni, milicjanci, opieka społeczna, pracownicy spółdzielni mieszkaniowych oraz inni urzędnicy. Komisje te będą koordynować wdrażanie dekretu.
Ale długo wyczekiwany dekret wyposaża urzędników szczebla lokalnego w dość niebezpieczne narzędzie.
Jak podaje internetowe wydanie Naszej Niwy, komisje będą miały prawo wysyłania do zamkniętych ośrodków osoby niepracujące, zdolne do pracy, ale „prowadzące aspołeczny tryb życia”. Wylądują na 12 miesięcy w tzw. LTP, (Leczebno – trudowoj profilaktorij), gdzie ciężką pracą i aspiryną (podają też napar z rumianku) leczy się wszelkiego rodzaju uzależnienia.
Wygląda na to, że białoruskie państwo uznało, iż „pasożyt społeczny” to jednostka chorobowa, którą trzeba leczyć.
LTP to miejsce, gdzie wysyłani są również opozycjoniści i inni niepokorni, jako jedna z form represji. Ale jak dotąd – zgodnie z obowiązującym prawem, los potencjalnego „klienta” tego przybytku leżał w rękach sędziego (nie lekarza!).
Od 2019 roku nawet wyrok sądu nie będzie potrzebny. Wystarczą podpisy kilku zaufanych z lokalnej kliki. Nie wykluczone, że urzędnicy będą po prostu przesyłać swoje zalecenia do sądu. Na razie odpowiedzi na to pytanie brak, dekret tego nie precyzuje.
Ministerstwo Pracy i Ochrony Socjalnej też nie było w stanie udzielić wiążącej odpowiedzi „Naszej Niwie”, która zwróciła się do resortu z prośbą o udzielenie informacji na temat nowego mechanizm wysyłania obywateli do LTP.
A czym jest LTP, przeczytacie Państwo poniżej
Kresy24.pl/nn.by/AB
3 komentarzy
PO PiS
26 stycznia 2018 o 21:31Rynek pracy w BLRze to wypisz wymaluj nasze byłe PGRy. Od dwóch lat próbuję łatać dziury w zaopatrzeniu surowca do produkcji biopaliw ze źródeł białoruskich. Co parę tygodni odwiedzam zaprzyjaźniony tartak gdzie zawsze na bramie wjazdowej spotykam stróża. Faceta spotkałem już paręnaście razy ale nie przypominam sobie żeby był trzeźwy. Zawsze uczynny i gotowy do spełniania swoich obowiązków z wielką chęcią i zapałem biegnie żeby mi otworzyć bramę…. za jedyne 2 rubelki. Podobno opłatę tą pobiera od każdej ciężarówki, osobówki czy nawet fury. Przy tym jest wiecznie uśmiechnięty i nie skrępowany swoją bezczelnością.
Pytałem właściciela: Kiedy go wyrzuci z pracy?
To mi odpowiedział: Zaraz potem jak ty go zastąpisz! Ale jak ty go zastąpisz to mi wszystko tutaj rozkradną. Dzięki niemu miejscowy element pije na koszt moich dostawców a nie za to co mi wyniosą z zakładu.
Polak z Białorusi
28 stycznia 2018 o 21:07Coś w tym jest
Polak z Białorusi
29 stycznia 2018 o 08:45Do
PO PiS….Coś w tym jest