18 kwietnia na Białorusi rozpoczął się proces Tarasa Awatarowa, który walczył w Donbasie po stronie Ukrainy. Kilka dni wcześniej, białoruski „parlament” zatwierdził zmianę przepisów, które przewidują kary więzienia dla tych, którzy walczą w konfliktach za granicą z powodów ideologicznych, a nie w celu zarabiania pieniędzy.
W ubiegłym tygodniu aresztowano jeszcze jednego Białorusina, który walczył w szeregach batalionu ochotniczego „Azow”.
Dlaczego białoruskie władze prześladują tych, którzy walczyli jako ochotnicy po stronie ukraińskiej, a w spokoju pozostawiają prorosyjskich bojowników? Na pytanie to próbuje odpowiedzieć Wadim Smok, koordynator Centrum Ostrogorskiego w wywiadzie dla „Radia Racyja”.
– Należy zwrócić uwagę nie tylko na tych dwóch zatrzymanych ochotników, ale także na to, co dzieje się z grupami młodzieżowymi na Białorusi w ostatnich latach: Mówię o ruchu kibiców, anarchistów i innych grupach, które posiadają potencjał, aby stać się aktywnymi uczestnikami masowych protestów. Zgodnie z informacjami, które otrzymujemy od społeczeństwa, obserwujemy totalne czystki w różnych środowiskach, które nie są kontrolowane przez władze.
Wszystko po to, żeby udaremnić wszelkie potencjalne zagrożenia z ich strony, zminimalizować ich udział w masowych protestach (…).
– Zwrócił Pan uwagę na radykalne grupy, ale w większości są one orientacji pro – białoruskiej. Dlaczego władze białoruskie nie zwracają uwagi np. na wojskowo-patriotyczne obozy białoruskich Kozaków?
-Prorosyjskie grupy, które nazywamy kozakami lub inne organizacje prawosławne mają ogromne wsparcie na Białorusi z kilku stron. Po pierwsze, wspierają ich funkcjonariusze sił bezpieczeństwa, z których wielu ma prorosyjskie poglądy, lub są etnicznymi Rosjanami albo mają przyjaciół i kolegów w rosyjskich strukturach, z którymi ściśle współpracują. Po drugie, wspiera ich cerkiew, z błogosławieństwa której wiele z tych organizacji istnieje i ściśle z nią współpracuje.
Ważne jest również aby zrozumieć, że te organizacje w swoich wystąpieniach publicznych i w ogóle dla odbiorców zewnątrz pozycjonują się jako zwolennicy władz białoruskich. Ale jeśli przeanalizujemy treści publikowane na portalach społecznościowych to okazuje się, że wielu z nich uważa Białoruś za część „świata rosyjskiego” i faktycznie kontestuje państwowość i wyjątkowość narodu białoruskiego. Oznacza to, że istnieje sprzeczność między tym jak się przedstawiają a ich prawdziwymi poglądami.
W konsekwencji władze białoruskie traktują ich mniej lub bardziej lojalnie, są na nie otwarci, umożliwiają prowadzenie działalności, szkolenia młodych ludzi w obozach wojskowych i pracy ideologicznej oczywiście też. Myślę, że przy ich wsparciu wielu wzięło udział w konflikcie w Donbasie.
– Na ile władze białoruskie mają świadomość, że problemy społeczne mogą być przyczyną niestabilności, a w perspektywie stworzenia „republik narodowych”, i ingerencji obcych państw w politykę Białorusi?
– Moim zdaniem, władze białoruskie mają bardzo słaba świadomość. Są bardziej zaangażowane w sprawy makrospołeczne, a nie wewnętrzne krajowe, drobne problemy. Nie prowadzi się żadnych badań, chociaż wpływ rosyjskiej propagandy, która zintensyfikowała się w ciągu ostatnich kilku lat, jest niewyobrażalny i sprzężony z niskim poziomem życia w regionach oraz brakiem pracy. Może to rzeczywiście doprowadzić do bardzo negatywnych konsekwencji, ale niestety, białoruskie władze nie zwracają na to uwagi, czy oni nie chcą, czy nie potrafią tego zrozumieć – trudno powiedzieć.
Ale myślę, że jest to bardzo poważny problem.
Rząd powinien zwrócić uwagę na działania grup pro-rosyjskich na Białorusi. Uważam, że to nienormalne, gdy uczniowie biorą udział w szkoleniach, organizowanych przez ludzi o wyraźnie prorosyjskich poglądach, kształtujących obywateli lojalnych wobec państwa rosyjskiego i „ruskiego świata”.
Kresy24.pl za racyja.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!