Pojawia się coraz więcej szczegółów dotyczących kontrowersyjnej decyzji skonfiskowania 500 miliardów rubli wybranym przedsiębiorstwom z branży metalurgicznej i chemicznej.
Zainteresowane przedsiębiorstwa oraz Rosyjski Związek Przemysłowców i Przedsiębiorców wysyłały do kontrataku swoich lobbystów, by wywarli nacisk na Kreml.
Trzeba jednak przyznać, że autor pomysłu, doradca prezydenta Andrej Biełousow przygotował się do operacji bardzo starannie.
Okazuje się, że złupienie bogatych w celu podreperowania budżetu odbywa się w imię ochrony przyrody. „Dobra koniunktura na rynku – tłumaczy Biełousow – wzbogaciła wiele firm, które korzystają z infrastruktury powstałej jeszcze w czasach sowieckich praktycznie jej nie modernizując, a gro zysku przeznaczając na wypłatę dywidend.”
Nic więc dziwnego, że pomysłowi przyklasnęli ekolodzy, którzy również uważają, że większość z tych zakładów produkuje korzystając z parku maszynowego z zeszłego wieku, co powoduje dewastację środowiska naturalnego.
Jako sztandarowy przykład podaje się tutaj koncern Nornikiel, którego huty i kopalnie są jednym z największych trucicieli w Rosji.
Firma ta znalazła się na liście choć jej udziałowcami są między innymi Oleg Deripaska i Roman Abramowicz, z których interesami dotychczas na Kremlu się liczono.
Ale naród patrzy na tę operację spokojnie i raczej nad losem oligarchów nie zapłacze. W mediach pojawiły się od razu informacje, że z nękanej sankcjami Rosji w pierwszym kwartale 2018 roku wywieziono 10,8 miliarda dolarów, to jest o 20% więcej niż w tym samym okresie 2017 roku. Niemały w tym udział ma 14 firm z listy Biełousowa. Kwota którą chce on skonfiskować ekologicznym wandalom, owe 500 miliardów rubli, to zaledwie 7,5 miliarda dolarów.
Adam Bukowski
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!