Białoruski lekarz, obywatel Estonii Mikołaj Iljin, zginął 13 lipca w Donbasie podczas ostrzału pozycji przez Rosjan, gdy z grupą ukraińskich żołnierzy próbował ewakuować ciało żołnierza, rozerwanego na minie pułapce.
Przypomnijmy okoliczności śmierci Mikołaja Iljina; Gdy 13 lipca pod wioską Zajcewo w Obwodzie Donieckim zginął rozerwany przez minę – pułapkę ukraiński żołnierz, strona ukraińska poprosiła bojowników „DRL” o przerwanie ognia, by zabrać ciało – otrzymała zgodę. Zespół ewakuacyjny, a w jego składzie Mikołaj Iljin, wyruszył po kolegę (w białych hełmach), mimo to, kiedy zbliżyli się do ciała rozpoczął się ostrzał. Gdy jeden z żołnierzy został ranny, białoruski lekarz podbiegł, by udzielić mu pomocy. Wtedy Rosjanie uruchomili granatniki i karabiny maszynowe. W wyniku odniesionych ran medyk zmarł.
Po przekazaniu ciała Iljina stronie ukraińskiej okazało się, że zwłoki zostały zbeszczeszczone i są niekompletne. Prorosyjscy separatyści próbując zatrzeć dowody zbrodni usunęli uszkodzone narządy wewnętrzne, kości oraz wszelkie ślady amunicji. Wszystko po to, by w razie ukraińskiego śledztwa nie można było udowodnić okoliczności śmierci.
22 lipca w kijowskim kościele św. Aleksandra odbyło się pożegnanie Białorusina, po czym jego doczesne szczątki zostały poddane kremacji. Dzień wcześniej na Białorusi, w kościele katedralnym w Mohylewie odbyła się uroczysta panichida za zmarłego.
Zgodnie z wolą Mikołaja Iljina jego prochy miały zostać rozrzucone w trzech krajach: na Ukrainie, Białorusi i Estonii. 24 lipca wolę Mikołaja wypełnili krewni nad Dnieprem na Ukrainie.
26 lipca nad Dnieprem w Mohylewie (Białoruś), gdzie Mikołaj Iljin urodził się i mieszkał z matką do 2006 roku, również jego życzenie zostało spełnione. Pożegnanie odbyło się w gronie krewnych i bliskich współpracowników z czasów działalności w opozycji.
„Byłam taka dumna, kiedy urodził się mój synek, dlatego modliłam się za wszystkie dzieci, na przyjście których czekają matki. A mój Mikołaj mnie zostawił. Nie mogę uwierzyć, że już go nie mam”- powiedziała po modlitwie matka Irina Michajłowna.
Mikołaj Iljin był działaczem opozycyjnych organizacji młodzieżowych na Białorusi; „Młody Front”, „Żubr”. Po brutalnie stłumionej w 2006 roku „Płoszczy” (protesty po sfałszowanych wyborach prezydenckich) wyjechał na Ukrainę z nadzieją na uzyskanie obywatelstwa, ale ten plan się nie powiódł.
Z Ukrainy, z pomocą ukraińskich przyjaciół przeniósł się do Estonii. Tam ukończył studia medyczne. Wrócił na Ukrainę, aby pomóc Ukraińcom w walce o integralność terytorialną kraju. Robił to, co umiał najlepiej – ratował życie….
oprac. ba na podst. svaboda.org/nn.by
3 komentarzy
Borys
27 lipca 2020 o 18:39Cóż, co tu więcej pisać, trzeba się powtórzyć: dzicz i barbarzyństwo ze wschodu. Patton miał rację.
SyøTroll
27 lipca 2020 o 21:23Oj, uparta z was tuba propagandy, nie umiecie przestać szczuć
Borys
28 lipca 2020 o 10:16A na co my szczujemy? To, że z waszej strony niejednokrotnie wychodziło bestialstwo do którego nie chcecie się przyznawać, nawet jak was „złapano za rękę”. To co opisane w tym artykule pasuje do was i co gorsza ma swoje chore logiczne uzasadnienie. Mnie osobiście to opisane postępowanie „donieckich” żołnierzy napawa obrzydzeniem i stawia ich na równi z karaluchami. Określenie barbarzyńca wobec nich w tym przypadku, w mojej ocenie, jest komplementem. Po raz kolejny widać ile warte są układy z wami.