5 stycznia w Mińsku rozpoczął się pokazowy proces liderów Centrum Praw Człowieka „Wiasna”. W metalowej klatce, zakuci w kajdanki jak pospolici przestepcy, przed sądem stanęli; tegoroczny laureat Pokojowej Nagrody Nobla, prezes „Wiasny” Aleś Bialacki , jego zastępca, wiceprezes Międzynarodowej Federacji Praw Człowieka Walancin Stefanowicz i koordynator kampanii „Obrońcy praw człowieka za wolne wybory” Uładzimir Łabkowicz. Przebywający za granicą Dmitrij Sołowjow również jest sądzony – zaocznie.
Zarzuca się im wspieranie finansowe więźniów politycznych, np. pomoc w płaceniu grzywien.
Jak wskazuje na portalu Svaboda.org białoruski politolog Walery Karbalewicz, pokojowa nagroda Nobla przyznawana jest od 1901 roku. Niewiele było w historii przypadków, kiedy została nią uhonorowana osoba przebywająca za kratkami. W 1935 roku otrzymał ją niemiecki dziennikarz Karl von Osetsky, który przebywał w faszystowskim więzieniu. Nawiasem mówiąc, po tym naziści zostali zmuszeni do uwolnienia dziennikarza, choć pod nadzorem służb specjalnych.
Chiński dysydent Liu Xiaobo został nagrodzony w 2010 roku, kiedy przebywał w więzieniu, i został zwolniony w 2017 roku, tuż przed śmiercią.
Była jeszcze jedna sprawa z liderem opozycji w Birmie (Myanmarze) Aung San Suu Kyi. W 1991 roku podczas pobytu w areszcie domowym otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla. I została zwolniona dopiero w 2010 roku.
Aleś Bialacki jest teraz w tej samej dramatycznej sytuacji.
Władze uczyniły proces znanych obrońców praw człowieka pokazowym. Jest formalnie otwarty (chociaż w przeciwieństwie do innych podobnych procesów, zagraniczni dyplomaci nie zostali wpuszczeni na salę rozpraw). Proces „Wiasny” jest relacjonowany przez reżimowe media. W trakcie zbierania materiałów „sprawy” przeprowadzono 120 rewizji i zebrano 283 tomy po 300 stron każdy, co jest rekordem w sprawie „politycznej” na Białorusi. Oskarżeni przyznali, że nie byli w stanie zapoznać się w ciągu 1 miesiąca (przysługującego im) z materiałami sprawy.
Oznacza to, że obrońcy praw człowieka są utożsamiani z terrorystami.
W każdym razie władze starają się stworzyć im taki wizerunek. Dlatego nie zdejmują w trakcie rozprawy kajdanek, mimo iż są trzymani w zamkniętej na mocne skoble klatce.
Według Karbalewicza, reżim Łukaszenki dąży do zniszczenia ruchu praw człowieka jako instytucji. Dlaczego? Bo obrońcy praw człowieka to nie tylko skrupulatni kronikarze prześladowań politycznych, którzy rejestrują przestępstwa reżimu, gromadzą dane urzędników zaangażowanych w represje. Uosabiają też solidarność obywatelską, pokazują, że więźniowie polityczni nie są osamotnieni, pozbawiani pomocy, są wspierani moralnie i finansowo. Dlatego reżim usiłuje zniszczyć samą ideę solidarności, struktur, które ją ucieleśniają. To dlatego np. 6 września 2022 r. obrończyni praw człowieka „Wiasny” 26 letnia Marfa Rabkowa została skazana na 15 lat więzienia. Oskarżonym w tym procesie grozi do 12 lat więzienia. Takie wyroki przewidziane są dla terroryzmu.
ba za svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!