Kpt. Weronika Sebastianowicz – szefowa Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi – będzie musiała stawić się przed sądem Oktiabrskim w Grodnie 17 czerwca o godzinie 10.00 – poinformował portal tvp.info. Będzie sądzona za „przemyt” pomocy żywnościowej dla członków organizacji kombatanckiej.
– Miałam kilka dziwnych telefonów, proszono mnie, bym żyła ciszej – powiedziała w rozmowie z portalem tvp.info pani Weronika.
Szefowa Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi oskarżona jest o przemyt 70 paczek od polskiego Stowarzyszenia Odra-Niemen z pomocą dla kombatantów Armii Krajowej na Białorusi, które zarekwirowano u niej w domu 2 kwietnia. Sebastianowicz zadeklarowała już wcześniej w rozmowie z portalem, że stawi się przed sądem. – Nie boję się, gorzej już być nie może – powiedziała kombatantka.
– Starają się zrobić to, co najgorsze. Nienawidzą, nie uznają, a skoro z racji wieku nie mogą wsadzić do więzienia, to nękają na inne sposoby – mówi szefowa Stowarzyszenia Żołnierzy AK.
Pani Weronika Sebastianowicz zdradziła dziś w rozmowie z portalem, że ostatnio odebrała kilka dziwnych telefonów. – Proszono mnie, bym żyła ciszej – powiedziała kombatantka, która uważa, że jej telefon jest na podsłuchu. – Przez cały czas śledzą każdy mój krok, ale już się nie boję – powiedziała.
– Wartość tych paczek wyceniono na 22 miliony rubli, więc przygotowuję się na dotkliwą karę – powiedziała kobieta portalowi tvp.info.
Według dziennikarza Andrzeja Pisalnika, kombatantce grozi kara grzywny w wysokości do 1 400 złotych. Białoruskie prawo w tej kwestii nie przewiduje upomnienia czy innej mniej dotkliwej kary.
– Ja się nie martwię przełożeniem terminu rozprawy – mówiła dziennikarzom Weronika Sebastianowicz. Pani kapitan dopiero kilka godzin temu wróciła do Grodna z Krakowa, gdzie brała udział w XXIX Zjeździe Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej.
– W tym kraju jestem ciągle za coś sądzona i to pod absurdalnymi zarzutami. W ubiegłym roku sądzili mnie za postawienie krzyża ku czci Anatola Radziwonika „Olecha”, teraz oskarżają o przemyt paczek z żywnością dla kombatantów, coś nie mniej absurdalnego pewnie wymyślą także za rok – mówiła. Według Weroniki Sebastianowicz jest szykanowana przez władze białoruskie, gdyż nie traktują one kombatantów Armii Krajowej, jako weteranów II wojny światowej.
– Jesteśmy dla nich obcymi, niemalże wrogami, bo jesteśmy Polakami – oświadczyła dzielna „Różyczka”.
– Sędzia, któremu przypisano zajęcie się sprawą 83-letniej kombatantki dopiero wczoraj wrócił z urlopu i dowiedział się o tym, że ma przeprowadzić budzący protesty w Polsce i w środowisku polskiej mniejszości na Białorusi proces administracyjny – poinformowała adwokat pani Weroniki Julia Jurgielewicz.
Według obrończyni Weroniki Sebastianowicz, wyznaczony wcześniej na 10 czerwca termin rozprawy okazał się nieważny, gdyż prawdopodobnie Urząd Celny Grodna, który go wyznaczył, nie skonsultował terminu rozprawy z sądem, do którego skierował sprawę przeciwko pani kapitan.
Kresy24.pl/ tvp.info/znadniemna.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!