Pomimo iż rosyjskie elity wkraczają w okres wewnętrznych zawirowań politycznych, Moskwa ze względów strategicznych nie spuści z oczu swojego białoruskiego sojusznika. Politolog Aleksander Kłaskowskij na portalu naviny.by wymienia argumenty przemawiające za taką tezą.
Zdaniem Kłaskowskiego, absolutnie nie wolno usypiać czujności sądząc, że scenariusz inkorporacji Białorusi przez Rosję jako narzędzie zachowania władzy Putina (jako przywódcy Państwa Związkowego) został porzucony.
„Krzyżyk nie został postawiony. Być może – uważa Kłaskowskij – Kreml nie traktuje takiego wariantu priorytetowo, co nie znaczy, że z niego rezygnuje;
Po drugie, bez względu na problem roku 2024 r. (gdy kończy się obecna kadencja Putina na fotelu prezydenckim) sukces pt: „konsolidacja ziem”, czyli odbudowywanie potęgi z czasów ZSRR, zwiększyłby tylko popularność wśród elektoratu każdemu moskiewskiemu przywódcy, i to w dowolnym momencie.
Charakterystyczne dla Rosji plany imperialne, powszechnie obowiązujący tam pogląd na temat niepodległości Białorusi jako historycznego nieporozumienia, które należałoby wreszcie naprawić, to również motyw, by temat „pogłębienie integracji” drążyć i wywierać na Mińsk presję, i to na różne sposoby (rozmieszczenie wojsk, destabilizacja wewnętrzna itp.).
Po trzecie, z punktu widzenia pragmatycznych doradców Putina (znienawidzonych przez Łukaszenkę), presja na Mińsk może przynajmniej zmniejszyć ciężar utrzymania sojusznika – „nie chcecie zbliżenia – to sobie radźcie sami”.
I wreszcie, po czwarte, dla każdego przywództwa Kremla niezwykle ważne jest, aby ze względów bezpieczeństwa narodowego terytorium Białorusi pozostało strategicznym przyczółkiem, strefą – jeśli nie należącym do FR, to pozostającym pod jego potężnymi wpływami.
A ponieważ Mińsk zaczyna coraz bardziej lawirować między Wschodem i Zachodem, to „zadanie” Kremla polegające na przywiązaniu go do siebie, staje się dla silniejszego sojusznika jeszcze bardziej aktualne.
Oczywiście z punktu widzenia Kremla, idealnie byłoby wziąć to terytorium „gołymi rękami” i uczynić z niego coś w rodzaju Północno-Zachodniego okręgu federalnego, ale biorąc pod uwagę opór materii i możliwe problemy na arenie międzynarodowej, na razie – (wciąż mówimy o logice kremlowskich strategów) – miło byłoby przynajmniej związać ręce i nogi, a w perspektywie średniookresowej – zmienić ją w wasalne, marionetkowe państwo.
Jednym słowem, nie jest to czas na relaks dla przywódców i świadomych obywateli Białorusi.
oprac. ba
3 komentarzy
Андрей
16 stycznia 2020 o 22:56to nawet durnemu zrozumiale
kronon
17 stycznia 2020 o 16:46Nie bedzie zadniej inkorporacji Bialorusi, chyba ze Lukaszenka zostanie prezydentem Rosji.
Leszek
17 stycznia 2020 o 22:56Będzie miękka inkorporacja. Państwo Rosyjskie sypie się od środka i potrzebuje obok dyżurnego wroga -Polski również imperialnego sukcesu na który składa się akurat aneksja Białorusi. Zapewne skończy się na poziomie coś ala Republika Białorusi jak w byłym ZSRR