Historyk i politolog Roza Turarbekova komentuje na antenie Euroradia zapowiedzi białoruskiego reżimu dotyczącymi wydłużenia nakazu pracy (z dwóch do pięciu a nawet siedmiu lat) we wskazanym przez władze miejscu. Nakaz ma obowiązywać wszystkich absolwentów szkół średnich specjalistycznych i szkół wyższych;
Zapowiedź wydłużenia obowiązku pracy w miejscu wyznaczonym padła podczas spotkania Łukaszenki z ministrem edukacji RB Andrejem Iwańcem 21 września.
Szef Ministerstwa Edukacji zapewnił Łukaszenkę, że jego resort kontroluje kwestie obowiązkowego odpracowania studiów przez pracowników sfery budżetowej. Jednocześnie zauważył, że istnieją „odosobnione przypadki”, gdy absolwenci odmawiają odpracowania i zwracają koszty edukacji.
– Dzisiaj zarówno studenci budżetówki, jak i studenci płatni, naszym zdaniem, powinni odpracować. Przygotowujemy odpowiednie zmiany w Kodeksie Edukacji Republiki Białorusi – powiedział minister.
Iwaniec przypomniał, że absolwenci studiów stacjonarnych odpracowują nakłady poniesione przez państwo na edukację przez dwa lata (w budżetówce) natomiast tzw. studenci kierunkowi (finansowani przez przedsiebiorstwa państwowe) – co najmniej pięć lat. Ale według Łukaszenki to nie wystarczający czas.
– To niedopuszczalne dla kraju, gdy specjaliści wyjeżdżają za granicę, a my podchodzimy do tego tak spokojnie. Skończył studia, pracował dwa lata. Co to są dwa lata! Uważam, że tutaj powinny być podjęte środki zakazujące. (…) No, przynajmniej półzakazowe. Powiedzmy pięć lat. Racja, kierunkowy student – co najmniej pięć lat. I, być może, również, aby zorientować się gdzieś zgrabnie, do siedmiu lat. Jak się nie podoba, nie wybieraj studiów „celowanych” – powiedział dyktator.
Łukaszenka nie widzi żadnych przeciwwskazań, aby studenci, którzy za swoje wykształcenie płacą czesne, również byli kierowani do miejsca pracy wskazanego przez wladze. Jego zdaniem białoruskie szkolnictwo wyższe kosztuje więcej niż płacą studenci.
Minister Iwaniec wtórował mu: „dziś mamy nie więcej niż 50-70% kosztów czesnego zwracanych przez studenta płacącego czesne”.
– Potwierdza się postawiona diagnoza – to neostalinizm. To tak działał system stalinowski. Łukaszenka aspiruje do tego modelu – powiedziała na antenie Euroradio historyczka Roza Turarbekova, komentując zapowiedzi przymusowej relokacji absolwentów.
Pytana na antenie, czy są jakieś korzyści z nakazudla absolwentów uniwersytetów?
– Łukaszenka chce uzyskać możliwość zmuszania ludzi do pracy w miejscach, w których nie chcą.
To wszystko przypomina mi historię o tym, że większość dziewcząt chce wyjść za mąż, ale to nie znaczy, że pan młody oferowany przez państwo jest dla ciebie odpowiedni. Tę wolność wyboru Łukaszenka chce zlikwidować.
Oprócz innowacji jaką jest system nakazowy dla absolwentów, władze chcą wyrugować języki obce. Twierdzą, że język angielski nie jest konieczny w szkołach.
– Ma to podłoże czysto ideologiczne. Budowanie muru dosłownie i w przenośni. W ten sposób wyraża się antyzachodniość. Trzeba powiedzieć, że Ministerstwo Edukacji i Oświecenia w Imperium Rosyjskim zawsze było jednym z najbardziej reakcyjnych. Sądząc po tym, co mówi prokurator generalny Szwed, myślę, że jest on zorientowany na te stare modele.
ba na podst.charter97.org/euroradio.fm
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!