W Centrum Prasowym Foksal w Warszawie odbyła się dziś zwołana przez zarząd Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie konferencja prasowa poświęcona nieprawidłowościom towaryszącym rozliczaniu dotacji budżetowych przez Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie.
W drugiej połowie maja 2018 r. FPPnW złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia czynu zabronionego przez kierownictwo największej polskiej organizacji na Litwie, której od lat szefuje Michał Mackiewicz. Działalność Związku finansowana jest ze środków Senatu RP.
W obliczu oskarżeń o prowadzenie antypolskiej działalności na Wschodzie, zarząd Fundacji w osobach prezesa Mikołaja Falkowskiego oraz wiceprezesów Rafała Dzięciołowskiego i Joanny Zając postanowił publicznie udowodnić, że zawiadomienie do prokuratury opiera się na bardzo solidnych podstawach oraz że było ono koniecznością, ponieważ niepoinformowanie o nieprawidłowościach wymiaru sprawiedliwości ściągałoby na Fundacje zarzut tuszowania sprawy.
O jakie nieprawidłowości chodzi? Kierownictwo Związku Polaków na Litwie w latach 2014-2016 fałszowało faktury dotyczące wydatków ponoszonych przez Związek na bieżącą działalność dwutygodnika „Nasza Gazeta”, przy czym z każdym kolejnym rokiem proceder przybierał na sile. Na dokumentach widnieją podpisy Michała Mackiewicza.
O ile w 2014 liczba zakwestionowanych przez FPPnW faktur wynosiła 21, o tyle w latach następnych liczby te wynosiły odpowiednio 45 i 50. W samym tylko 2016 roku niezgodnie z przeznaczeniem wydano ok. 140 tysięcy złotych, zob. zestawienie:
Na jakiej podstawie organizacja pozarządowa opiera swoje wyliczenie? Na najprostszej komparatystycznej metodzie. Zestawiono faktury, wystawione przez Związek na Fundację z tymi sporządzonymi przez białostocki zakład poligraficzny drukujący gazetę. W wielu przypadkach kwoty na dokumentach pozostają ze sobą w rażącej sprzeczności, zob. fotografia:
Na fakturze z lewej strony (jej odbiorcą była Fundacja) z sierpnia 2016 roku widnieje kwota 1 900 (słownie: tysiąc dziewięćset złotych), na dokumencie obok – wystawionym przez drukarnie – 140 euro, a zatem – biorąc pod uwagę najwyższy możliwy kurs europejskiej waluty w tamtym okresie i dodając prowizję kantorową – 630 złotych (4,5 x 140).
Jednocześnie Związek wprowadzał w błąd pracowników FPPnW, a co za tym idzie, biuro polonijne Senatu RP, prezentując dane, z których wynikało, iż w latach 2014-106 nakład dwutygodnika „Nasza Gazeta” wahał się od 2000 do 4ooo egzemplarzy. W rzeczywistości – co potwierdzają faktury z drukarni, liczba ta nie przekroczyła nigdy 1000.
,,Prawna i faktyczna ocena [tych działań] należy do prokuratury oraz sądu. Mechanizmy ze wszystkich lat są takie same” – powiedział prezes Falkowski. Dodał, że zbadano nieprawidłowości od 2014 roku. Zagadnięty przez dziennikarkę z Litwy, dlaczego sprawa wychodzi na jaw dopiero teraz, odpowiedział, że to pytanie należy kierować do poprzedniego zarządu, który ustąpił w czerwcu 2016 roku.
Z kolei wiceprezes Dzięciołowski podkreślił, że wbrew medialnym sensacjom, działalność Fundacji w/s Związku nie zmierza do rozbicia, czy osłabienia polskiego środowiska na Litwie. Wręcz przeciwnie – zaznaczył. „Nikt nie przekona mnie, że lepszą sytuacją jest taka, gdy drukuje się tysiąc egzemplarzy gazety, zamiast deklarowanych 4 tysięcy” – oznajmił.
,,Jesteśmy przekonani, że podejmując te działania nie sprzeniewierzyliśmy się naszej misji. Stoimy na stanowisku, iż współpraca powinna być oparta na transparentności, otwartości. To, z czym mieliśmy do czynienia na Litwie w przypadku ,,Naszej Gazety”, w ocenie Fundacji, jest celowym, systemowym działaniem na szkodę środowiska polskiego. W tym sensie Fundacja pozostaje wierna swoim zasadom” – podsumował Dzięciołowski.
W całej sprawie niewielkim pocieszeniem jest fakt, iż Związek zwrócił Senatowi nieprawidłowo wydaną część dotacji za rok 2016. Z jednej strony cały czas nierozliczone pozostają lata 2014 i 2015, z drugiej, trwanie prezesa Mackiewicza na stanowisku prezesa nie daje żadnych gwarancji, że podobne praktyki nie będą miały miejsca w przyszłości.
Telesfor
12 komentarzy
tagore
7 czerwca 2018 o 14:58Istnieje coś takiego jak faktury proforma korygowane po realizacji .Jakoś słabo widzę te wyczyny chłopców i dziewczynek od Pani Romaszewskiej.
Zarówno ta sprawa jak i Pani Mosbacher może drogo kosztować PIS. Wspieranie pogrobowców Unii Wolności na Litwie z Okińczycem na czele to ciężki błąd.
Sarmata
10 czerwca 2018 o 10:18@tagore – nie masz pojęcia o czym piszesz. Faktura proforma nie jest dokumentem księgowym! Pierwszy raz słyszę o korekcie Proformy! Towarzyszu Bredzisławie! Faktura VAT – jak ta na zdjęciu – jest dokumentem księgowym i ona może być korygowana tylko po przez Korektę – tylko!!! – i oba dokumenty są jak najbardziej dokumentami księgowymi. O ile Faktur nie trzeba już od kilku lat podpisywać – te na zdjęciach są dodatkowo potwierdzone podpisami – więc, albo do nich są wystawione Korekty VAT [które muszę być podpisane, a o czym nie wspomniano] albo mamy do czynienia z co najmniej poświadczeniem nieprawdy. Niedopuszczalne jest, aby faktura o tym samym nr miała różną treść! I to, czy jest to wałek, czy też nie – łatwo wyjaśnić na zasadzie kontroli krzyżowej. Jeśli drukarnia wystawiła fakturę na kwotę 100 pln – to taka sama kwota musiała być ujęta na deklaracji VAT [podobnie korekty VAT są wykazywane na deklaracjach VAT] wysyłanej do Urzędu Skarbowego w Polsce. I o ile deklaracja z Urzędu Skarbowego to potwierdzi będzie to zwykłe oszustwo. Oczywiście to nie przesądza o winie tej, czy innej osoby, ale mętne tłumaczenia tego prezesa na pewno go nie bronią! Niestety na tą chwilę wygląda to trochę jak by ten związek był folwarkiem prezesa i jemu podobnych – niestety to taka kacapska mentalność. No chyba, że wszystko co jest opisane w artykułach jest zmanipulowane….
Jarema
7 czerwca 2018 o 16:08Szkoda, że standardy dziennikarskie nie nakazują przestawić stanowiska drugiej strony. Hipotetycznie wygląda na to, że Związek wykorzystał środki na druk polskiej gazety, na co zgody nie miał, a potem dotację zwrócił. No nie wiem, ale to raczej z punktu widzenia prawa karnego może kończyć sprawę.
Bardziej zasłużeni i wiarygodni dla Polonii są panowie ze Związku, a nie zawodowi działacze w tym także ci z poglądami godnymi dinozaurów, np. pan Dzięciołowski.
Ciekaw jestem, jakie są roczne koszty funkcjonowania zarządu fundacji i jak wygląda zwrot wydatków dla zarządu? Może pan Telesfor zada takie pytanie tym krynicom czystości z fundacji?
Sarmata
10 czerwca 2018 o 10:32z punktu widzenia prawa karnego – o ile się to potwierdzi – jest to fałszerstwo – ścigane z urzędu. Sprawa zwrotu kwoty ma w tym wypadku znaczenie drugorzędne. W tym wypadku, o ile sprawa trafi do prokuratury – a z tego co zrozumiałem tak się stało – istnieje duże prawdopodobieństwo, że do wyjaśnień osoby, o których mowa – ZOSTANĄ PRAWNIE ZMUSZONE, RÓWNIEŻ TE MIESZKAJĄCE NA NASZEJ KOCHANEJ LITWIE !!! Co się zaś tyczy funkcjonowanie fundacji – w Polsce mają ustawowy obowiązek składania zeznań rocznych – które raczej są ogólnie dostępne i do wglądu – więc możesz to sprawdzić. Co się zaś tyczy osób, których artykuły dotyczą – wydaje mi się oczywiste, że należy przedstawić stanowisko obu stron. Tego oczekiwałbym po rzetelnym dziennikarzu. Co się zaś tyczy ZPnL – wydaje mi się, że dopiero obecna władza próbuje to koordynować – pisanie, że PiS coś tam jest absurdalne – i raczej służy rozwodnieniu tematu – typowa kacapska zagrywka.
Sarmata
10 czerwca 2018 o 10:52istnieje obowiązek składania sprawozdań rocznych [nie zeznań rocznych – dokładniej]
Jarema
7 czerwca 2018 o 16:28Tomaszewski o sprawie: nie Mackiewicz przedstawił rzekomo sfałszowane faktury, ale sekretarz zarządu Związku. – To bardzo wielka różnica. Po pierwsze, to była informacja robocza – tłumaczył polityk, mówiąc, że chodziło o kwestię 40 tys. zł dotacji na wydawania „Naszej Gazety”. Projekt został w pełni zrealizowany, zaś rozliczano go początkowo w trybie roboczym, by później wszystko skorygować, co już wcześniej było praktykowane. – Takie są fakty, reszta to insynuacje.
Sarmata
10 czerwca 2018 o 10:40być może „reszta to insynuacje” – teraz chyba sprawie nadano bieg urzędowy – więc myślę, że się okaże jak było. Bardzo możliwe, że to sekretarz robił wałki – tylko skąd, w takim razie takie buńczuczne odpowiedzi na te informacje owego prezesa? My w Koronie – o ile pozwolicie – sprawdzimy … Możemy? Czy Wy Polacy na Kresach poza Waszym pięknym patriotyzmem [piszę to jak najbardziej na serio] wolicie przymknąć oko na pewne oszustwa – o ile miały miejsce? Sprawa jest do wyjaśnienia – a skowyt na tym forum w obronie tego prezesa tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że sprawa wyjaśniona być musi!
józef III
7 czerwca 2018 o 17:12totalnie gówniane zarzuty …
Piotr Stefański
7 czerwca 2018 o 20:29Jak Falkowski może potwierdzać? Oskarżyciel i sędzia w jednym? Śledztwo już nie potrzebne, z góry wyrok Falkowski wydał?
Anka
11 czerwca 2018 o 23:11Skoro Falkowski rozkręcił nagonkę, to i wyrok sam wydał. Taki z niego kozak.
UD
7 czerwca 2018 o 22:12Pewnie zdaniem niektórych polskość na Litwie, mimo kłód rzucynych przez litewskich i polskojęzycznych w Polsce polityków, ma się zbyt dobrze, ludzie się jednoczą.
Ktoś chce to jawnie zepsuć.
PO poległo na wspieraniu neobanderowców, PIS polegnie m.in. za niszczenie odradzającej się polskości na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej.
Amen.
gegroza
8 czerwca 2018 o 19:05Trudno powiedzieć gdzie jest prawda, jak się za mało wie. Jedno jest pewne. Albo oskarżony albo oskarżyciele powinni trafić do ciupy. Oby nie rozesło się po kościach