Drastyczne zmniejszenie dostaw rosyjskiej ropy do białoruskich rafinerii doprowadziło do zmniejszenia w 2016 roku białoruskiego eksportu do krajów Unii Europejskiej, aż o 33 procent, – poinformował rzecznik MSZ Dmitrij Mironczyk.
„Niestety, odnotowaliśmy spory spadek naszego eksportu i to naprawdę istotny, bo około 33% procent” – powiedział sekretarz prasowy białoruskiego MSZ, którego słowa cytuje agencja TASS.
Zaznaczył, że powody spadku eksportu do UE mają charakter obiektywny.
„Po pierwsze, sytuacja w obrocie nośników energii. W ubiegłym roku otrzymaliśmy mniej ropy naftowej do przetworzenia, a więc byliśmy zmuszeni obniżyć eksport produktów naftowych”, – powiedział Mironczyk.
Ponadto powiedział, że w ciągu ostatnich kilku lat na rynku nawozów potasowych panuje niekorzystna dla Białorusi koniunktura.
Rzecznik MSZ powiedział, że jeśli chodzi o obecne relacje gospodarcze i handlowe z Unią Europejską, to Białoruś stoi przed ważnym wyzwaniem,- odejścia od eksportu surowców, półfabrykatów, do eksportu towarów o wyższej wartości dodanej”.
Spór gazowy miedzy Rosją i Białorusią sięga początku 2016 roku, kiedy toBiałoruś jednostronnie zdecydowała, że cena 132 dolarów za 1 tys. metrów sześciennych jest niesprawiedliwa, i zaproponowała za rosyjskie paliwo 73 USD, nie mniej jednak w ubiegłym roku płaciła 107 USD za 1 tys. metrów sześciennych. W odpowiedzi na takie dictum Rosja zaczęła ograniczać wielkość dostaw ropy naftowej na Białoruś, a Mińsk szuka alternatywy już po za Rosją.
Kresy24.pl
2 komentarzy
black flag
15 lutego 2017 o 16:06,,, lukaszenko i jego panstwo to bankrupt ,,bez upadku i dna nigdy nie bedzie poprawy,,,
KastoR
16 lutego 2017 o 10:36Kibicujmy w tej rozgrywce Łukaszence. I módlmy się by zdołał obronić się przed puczem szykowanym przez Kreml. Jeśli Putin podporządkuje Białoruś, wówczas wjedzie czołgami na Ukrainę już oficjalnie.
Konsekwencją tego będzie wysłanie polskich wojaków na zachodnią Ukrainę w celu „ochrony ludności przed inwazją niedźwiedzia”.
Przy takiej grze jeden przypadek/wypadek i może dojść do otwartych walk pomiędzy wojskami NATO (Polakami i Rumunami, bo to my będziemy dźwigać ten konflikt) a Rosją na terenie Ukrainy.
III WŚ nie wybuchnie – spokojnie. Obie strony będą dusić eskalację i ograniczą się do działań na poligonie (Ukraina). Zwycięzca weźmie wszystko.