W środę rano nastąpił silny wybuch w kopalni im. Zasiadki w Doniecku, kontrolowanej przez separatystów. Przed chwilą szef służb górniczych DNR poinformował o 30 zabitych.
Na głębokości 1230 metrów eksplodowała mieszanka gazowo-powietrzna. W bezpośrednim sąsiedztwie miejsca wybuchu pracowało w tym czasie 33 górników, a łącznie pod ziemią przebywało ich 230.
Dotychczas na powierzchnię wydobyto 157 ocalałych górników i jednego zabitego. Kilkunastu jest rannych, w tym kilku w stanie krytycznym.
Nadal jednak nie udało się ustalić losu pozostałych kilkudziesięciu górników, prawdopodobnie większość z nich nie żyje. Przed chwilą cytowany przez Reutersa szef nadzoru górniczego DNR Władimir Cymbalenko poinformował o 30 zabitych. Z kolei szef ukraińskiej Rady Najwyższej Władimir Grojsman oficjalnie ogłosił w parlamencie liczbę 32 zabitych.
Trwa akcja ratunkowa, jednak służby ratownicze nadal nie zdołały dotrzeć na miejsce eksplozji. Na razie zajmują się one usuwaniem trującego gazu z szybów.
Jest to już kolejna duża katastrofa w kopalni im. Zasiadki. Poprzednia miała miejsce w 2007 roku. Wtedy w wyniku wybuchu metanu zginęło tam 101 górników. Dwa tygodnie później w kopalni nastąpił jeszcze jeden wybuch, w którym zginęło 52 górników, a potem kolejny – zabijając 5 ratowników.
Katastrofy miały też miejsce w maju 1999, sierpniu 2001, czerwcu 2002 i wrześniu 2006.
Kopalnia – choć jedna z nowocześniejszych na Ukrainie – jest bardzo niebezpieczna, gdyż węgiel jest tu wydobywany na dużych głębokościach, gdzie w złożach występuje silna zawartość metanu. Zarząd kopalni – w pogoni za zyskiem – zaniedbuje bezpieczeństwo. Czujniki metanowe są wyłączane, nie robi się przerw na wentylację chodników i wyrobisk.
W czasie wojny w Donbasie kopalnia im. Zasiadki była wielokrotnie ostrzeliwana. W styczniu 2015 r. jeden z pocisków uszkodził zasilanie. W wyniku braku prądu 390 górników przez kilka godzin nie mogło wyjechać na powierzchnię.
Przyczyną środowej katastrofy nie był jednak ostrzał artyleryjski – potwierdzają władze separatystów.
Tymczasem prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wyraził współczucie rodzinom górników i zażądał, aby separatyści wpuścili na miejsce tragedii ukraińskich ratowników.
„Domagam się, dopuszczenie na miejsce ukraińskich ratowników i służb ochrony prawa. Poleciłem rządowi stworzenie komisji, która się tym zajmie. Kiedy zostanie oficjalnie potwierdzona liczba ofiar, Ukraina ogłosi żałobę i opuści flagi państwowe na budynkach” – zapowiedział ukraiński przywódca.
Kresy24.pl / zn.ua, RIA, Rosbałt, lenta.ru