Któż nie słyszał o Palmyrze – starożytnym mieście-państwie, które swą wielkość zawdzięczało handlowi bliskowschodniemu, i które w czasach cesarzowej Zenobii zdobyło się na wypowiedzenie posłuszeństwa Cesarstwu Rzymskiemu? Zapewne nieliczni. Mniej natomiast powszechna jest wiedza na temat związków Palmyry z Polską. W niniejszym artykule Barbara Anna Hajjar uchyla przed nami zasłonę spowijającą ów fragment historii. Serdecznie zapraszamy do lektury!
W drodze do cudownej (arab. Tadmor – cud) Palmyry – „Narzeczonej Pustyni” (arab.”Arus Badia”), kiedyś tak często odwiedzanej, nie można pominąć Homsu, miasta środkowej Syrii, niegdyś kwitnącego centrum handlowego dla przybyszów ze wszystkich stron kraju, spotkania wszystkich szlaków komunikacyjnych. Miasta wspaniałych starochrześcijańskich kościołów, klasztorów, starochrześcijańskiej tradycji.
Dziś Homs (star. Emesa) boleśnie zdruzgotane, okrutnie okaleczone oskarża… zgliszczami, pustką domów, ulic, ogromem straszliwych ruin…
Należy wspomnieć, że tu – w Homsie – został zamordowany, z premedytacją zabity męczennik za wiarę, nieodżałowany śp. Ojciec Frans, holenderski jezuita, który w czasie ciężkich walk w mieście do końca pozostał; służył i pomagał najuboższym, starcom i chorym. Nasz ukochany Ojciec Frans, bardzo przychylny Polsce, twórca i znakomity organizator wspanialej Misji – Al-Ard k/Homsu, gdzie nieraz gościliśmy z nasza Wspólnotą na wykładach i nabożeństwach. Pamiętajmy zawsze o tak wspaniałych postaciach – męczennikach chrześcijańskich (obszernie pisałam o Misji Al-Ard w poznańskich „Misyjnych Drogach”).
To tu, w okaleczonym dziś mieście Homs znajduje się wspaniały, współczesny ślad Polski, ślad naszej myśli naukowej, technicznej… Największy uniwersytet miasta – Al-Baath (Al-Bath- Al-Baas – nazwa partii syryjskiej, rządzącej krajem od 1963 r) został w latach 80-tych XX wieku wybudowany z wielkim rozmachem według projektu naszego Rodaka Prof. Stanisława Niewiadomskiego (1928-2008), architekta i urbanisty. Był on głównym projektantem tego zachowanego, działającego dziś, dzięki Bogu, wspaniałego, ogromnego obiektu naukowego. A jeszcze należy dodać, ze na tym Uniwersytecie wykłada obecnie na Wydziale Architektury, absolwent Politechniki Krakowskiej – Wydział Architektury – doktorant z roku 1991, pan Badie Abu Chami, pochodzący z najstarszych rodów chrześcijańskich Homsu. Maż naszej Moniki Sawy – Polki z Krakowa ma dwie wspaniałe córki: Karolinę i Anię (obie na studiach). Przesympatyczna dwukulturowa rodzina, którą poznałam osobiście, pielęgnująca polskość i naszą tradycje na tej ziemi.
Palmyra – „Narzeczona Pustyni”
O Palmyrze, mojej ukochanej Palmyrze, otwartej księdze starożytnego świata… Czego bym o Niej nie napisała, to i tak nie oddałoby jej zastygłego piękna, które zawsze z niemałym podziwem i wzruszeniem wielokrotnie dane mi było oglądać… Miasto zagubione w północnej części rozleglej Pustyni Syryjskiej, które jak żadne z miast starożytnego świata nie zostawiło tak doskonale zachowanych zabytków. Do czasu! Staram się nie myśleć, nie oglądać zdjęć, a nawet nie wyobrażać sobie, jak wygląda dziś to czarujące niegdyś swym rozmachem, historią i pięknem miejsce… Bestialsko dziś okaleczone miasto-zabytek, chluba Syrii…Boli…to bardzo boi i ten ból w nas nieustannie trwa… Nie potrafię sobie w żaden sposób wytłumaczyć, jak może człowiek – człowiek bestia, niszczyć z premedytacją wszystko wokół, widowiskowo mordować bezbronnych ludzi… i to jeszcze z mrożącym krew w żyłach okrzykiem „Allah Akbar” (jakiż to Allah???) mimo, ze jestem na swój sposób zahartowana w odbiorze wojny. Wychowałam się w okrutnie okaleczonej, rozbitej Warszawie (pamiętna ul. Koszykowa 20). Jestem dzieckiem Powstania 44 i wszystko pamiętam… Pamiętam, a swoje wspomnienia przekazałam w artykułach, wywiadach udzielonych wspaniałemu Muzeum Powstania Warszawskiego, które z ogromnym szacunkiem i wzruszeniem odwiedzam, gdy jestem w kraju.
Największym i najcenniejszym śladem polskim w Palmyrze jest oczywiście postać naszego Rodaka Prof. Kazimierza Michałowskiego (1901-1981), wybitnego, sławnego archeologa, historyka sztuki. Prof.Kazimierza Michałowskiego, który już od roku 1954 (do 1973) pracował w Palmyrze z Polską Misją Archeologiczną. Polska Misja pod jego kierownictwem wykonała ogromną prace, dokonała rekonstrukcji co ważniejszych budowli, odkopała liczne zabytków, odczytała słynne inskrypcje palmyreńskie, zgromadziła w muzeum wspaniale… wspaniale eksponaty, skarby palmyreńskie.
W słynnym Muzeum Palmyry, które niejednokrotnie odwiedzałam, można było bez problemu porozumieć się w naszym języku. Język polski rozbrzmiewał tu na co dzień, gdy pojawiali się liczni turyści, pielgrzymi z Polski. Wszak pracowało tu wielu syryjskich absolwentów polskich uczelni oraz osób odpowiednio przeszkolonych w zakresie archeologii śródziemnomorskiej w naszym kraju. I ponownie powracam do tego tematu, ze i tu, na dalekiej Pustyni Syryjskiej… magiczne słowo POLONIA wywoływało wśród mieszkańców Palmyry natychmiastowa i wielce pozytywną reakcje, uśmiech, życzliwy, przyjazny gest, chęć poznania… O tym przekonałam się osobiście po wielokroć, odwiedzając „Arus Badia”. A opasłe księgi zwyczajowo zawsze podawane „do wpisu” zagranicznym turystom w restauracjach współczesnego miasta Palmyra, leżącego obok zabytków, zawierały jakże liczne, życzliwe i wielce sympatyczne, dowcipne wpisy i uwagi w języku polskim.
Doskonale pamiętam jedną z moich szaleńczych wypraw do pustynnej Palmyry, kiedy to gazeta syryjska „Techreen” z 25.09.1997 r. podała oficjalnie, ze POLSKA Misja Archeologiczna odkryła, odkopała w północnej części miasta bazylikowy [chodzi o formę architektoniczną – przyp. red.] kościół z VI wieku… To przecież polsko-chrześcijański piękny ślad w starożytnym mieście. „Leciałam” wówczas, jak na skrzydłach do Palmyry, jak najszybciej, aby nacieszyć oczy, nasycić zmysły tym wspaniałym odkryciem (zob. moja książka”Aram znaczy Syria” 2003 r.)
Nie opuszcza nas, jakże bolesne wspomnienie straszliwej, męczeńskiej śmierci bohaterskiego, wieloletniego dyrektora Muzeum Palmyry (1963-2003) Khalida (Chalida) Assada z rąk barbarzyńców Daesh (ISIS) – 18.08.2015. Wspaniałego człowieka, słynnego syryjskiego archeologa, autora 40 książek dotyczących tej gałęzi nauki. Człowieka posługującego się wieloma językami, w tym między innymi językiem aramejskim. Oddanego wielce Palmyrze archeologa, który, przewidując, spodziewając się napaści dzikich hord Daesh (ISIS) i innego obrzydliwego plugastwa, potrafił uratować najcenniejsze eksponaty – skarby z Muzeum Palmyry, wywożąc je z pomocą swego syna i ekipy pracowników do Muzeum Narodowego w Damaszku. Za to też poniósł męczeńską, widowiskową śmierć w makabrycznej egzekucji. Odcięto mu głowę, a następnie zawieszono jego okaleczone ciało na słupie vis a vis Muzeum Palmyry. Okaleczone bestialsko ciało wisiało na słupie przez 4 dni… Tak zginął 81-letni słynny archeolog Khalid Assad opiekujący się skarbem starożytności wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W Palmyrze poniosły śmierć setki bezbronnej ludności cywilnej, podobnie, jak wszędzie tam, gdzie wkroczyły dzikie hordy dżihadystow…
Nie wiemy, jak wygląda teraz okaleczona bestialsko Palmyra, jak wyglądają zniszczenia, co jeszcze pozostało z jej cennych skarbów – zabytków, którymi w swoim czasie handlował i być może jeszcze handluje na aukcjach cały „cywilizowany” świat!!! Najcenniejsze budowle, skarby Palmyry kolebki jednej z najstarszych cywilizacji zniknęły w ciągu prawie kilku dni…Palmyra, jak wiemy, została zdobyta po raz drugi przez wojska syryjskie.
Należy jeszcze nadmienić, ze Polacy z Uniwersytetu Warszawskiego w roku 2016 jako pierwsi zagraniczni archeolodzy brali udział w akcji ratowania zabytków z ruin syryjskiej Palmyry!!!
Na pewno Palmyra nie wróci już nigdy do dawnej świetności… Można jeszcze żyć tylko nadzieja, ze 80% zabytkowego miasta kryje pustynna ziemia; odkryto i zrekonstruowano jedynie 20%.
Nie oszczędza nas życie, świat staje się dla mnie coraz trudniejszy do zniesienia… Traci swe naturalne piękno i nie ma już powrotu do dawnych rzeczy… Pozostała tylko wspaniała, niezmiennie odradzająca się przyroda…kolorowe kwiaty wiosny, które cieszą oczy i pozostałe zmysły, pisane barwa i zapachem. W Syrii nadmorskiej, na wzgórzach poza miastem, wśród gajów świętej, srebrzystozielonej oliwki kwitnę już cale wyspy (!) fiołków alpejskich (a może należałoby powiedzieć: syryjskich?) w różnych odcieniach różu, dzikie narcyze i romantyczne , urocze, fioletowe fiolki, czyli cala poezja wiosennej ziemi. To jeszcze cieszy i uspakaja…
BARBARA ANNA HAJJAR
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!