„Polskie obozy koncentracyjne” jest to określenie często używane przez zachodnich (a zdarza się, że i przez wschodnich) polityków i media. Wywołuje ono stanowczą i słuszną reakcje polskiego MSZ i polskich mediów.
Kwestia ta dotyczy okresu 1939-1944. Natomiast fakty historyczne z lat 1944-1949 – to bodaj najbardziej ukrywana biała plama w historii Polski. Obozy te bowiem przez nową – bardziej lub mniej – polską władzę były wykorzystywane z powodzeniem. Następnie były przemianowane na „miejsca odosobnienia” i niektóre działały jeszcze do 1956 roku. Ostatnio te sprawy są skrzętnie badane przez IPN.
Obozy i więzienia NKWD po wojnie i w PRL
Lato 1944 roku. Armia Czerwona wchodzi na tereny wyzwolonej Polski. Za nią w ślad idą oddziały specjalne NKWD i Smierszu (skrót od „Smiert’ szpionam”). Mają za zadanie wyłapywanie żołnierzy niemieckich, volksdeutschów, żołnierzy AK i wszystkich niezadowolonych z nowej władzy. Gdzie można osadzać aresztowanych? Naturalnie, są już przygotowane do tego miejsca – dawne obozy hitlerowskie, których na tych terenach było wiele.
Wszystko tu było gotowe: baraki, zasieki z drutu kolczastego, wieżyczki strażnicze. Nie przebrzmiały jeszcze echa ogłoszenia Manifestu Lipcowego PKWN, a natychmiast po wyzwoleniu w lipcu 1944 roku dawny obóz w Krzesimowie wypełniają nowi „lokatorzy”. Dalej kolej na lubelski Majdanek, a po zwalnianiu kolejnych obozów zostają też one wykorzystywane przez nowe władze. Nie działały tu już na szczęście krematoria, nie wykorzystywano do radykalnej „dezynfekcji” w łaźniach Cyklonu B i nie prowadzono zbrodniczych eksperymentów medycznych.
Jednak warunki bytowania niewiele różniły się tu od czasów poprzednich „właścicieli”. Wedle raportu z października tego roku, w ramach wykonania rozkazu Ławrentija Berii w ciągu kilku miesięcy zatrzymano i rozbrojono ok. 25 tys. żołnierzy AK. Oddziały sowieckie, które działały w Polsce od 1 marca 1945 r. do wiosny 1947 r. podporządkowane były Głównemu Doradcy NKWD przy polskim Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, potem ich funkcje przyjął UB.
W adoptowanych obozach gromadzono przede wszystkim Niemców (żołnierzy i cywilów), ale także Ślązaków, Ukraińców oraz żołnierzy Armii Krajowej i opozycji niepodległościowej, a także każdego, kogo w PRL uznano za wroga ideologii komunistycznej. Liczbę zamordowanych i zamęczonych w więzieniach i łagrach w latach 1944–1956 polscy historycy ustalili na ponad pół miliona, w tym 80 tysięcy żołnierzy Armii Krajowej i 31,5 tysięcy żołnierzy oddziałów leśnych (poakowskich, narodowych i innych).
Na podstawie dokumentacji MBP można ustalić, że w Polsce w kwietniu 1945 r. funkcjonowało 16 obozów, w których było ulokowanych 27 826 więźniów. W drugiej połowie roku liczba obozów i kolonii wzrosła do 28 placówek. Od stycznia 1945 r. do sierpnia 1946 r. przetrzymywano tam łącznie ok. 47 tys. osób. A oto tylko niektóre z obozów NKWD na terenie PRL:
- Krzesimów koło Łęcznej (lipiec 1944 – sierpień 1948) – pierwszy obóz NKWD na terenie Polski lubelskiej, gdzie zamordowano kilkaset osób – stąd wywożono do łagrów sowieckich.
- Jaworzno, obóz pracy – 6 kwietnia 1945 Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego utworzyło Centralne Obozy Pracy, powołując obóz w Jaworznie, a w (1950–1956)
- Progresywne Więzienie dla Młodocianych w Jaworznie – dla młodocianych więźniów politycznych. Trafiali do niego więźniowie, których wiek nie przekraczał 21 roku życia. Historycy szacują, że przez więzienie przeszło ich około 5 tys.
- Majdanek, Lublin (KL) (VII 1944 – XII 1945) – obóz NKWD. Obóz koncentracyjny został wyzwolony 23 lipca 1944 roku, po wkroczeniu do Lublina Armii Czerwonej. Wkrótce jednak na terenie Majdanka zorganizowano obóz NKWD dla aresztowanych członków polskiego Państwa Podziemnego. W obozie NKWD zostali osadzeni oficerowie z Komendy Armii Krajowej Lublin i innych obwodów, 3 Dywizji Piechoty AK, 27 Wołyńskiej DP, 30 DP spieszącej na pomoc walczącej Warszawie. 23 sierpnia 1944 r. w nocy 250 oficerów i podoficerów AK wywieziono na Wschód, m.in. do obozów w Riazaniu, Diagilewie, Griazowcu, Czerepowcu i Skop. W barakach byłego obozu przetrzymywano także przez pewien czas wziętych do niewoli żołnierzy niemieckich. Stąd wywożono ich do łagrów sowieckich.
- KL Warschau, dawny Obóz Pracy przy ul. Gęsiej. Od stycznia 1945 r. do maja 1945 r. prowadzony przez NKWD, a potem do 1949 r. przez UB, gdzie w straszliwych warunkach przetrzymywano żołnierzy Armii Krajowej, jeńców i „innych przestępców”. Zachowały się przekazy o egzekucjach w tym obozie dokonywanych przez NKWD. Poniosło tu śmierć ok. 1800 osób. W połowie 1945 roku MBP zorganizowało tu tzw. Centralny Obóz Pracy dla Odbudowy Warszawy w Warszawie. Przetrzymywano w nim przede wszystkim niemieckich jeńców wojennych, których zatrudniano przy pracach budowlanych i rozbiórkowych na terenie stolicy. Był to jeden z największych obozów jenieckich w powojennej Polsce (1 grudnia 1947 liczba osadzonych wynosiła 5511 osób). Obóz zlikwidowano w 1956 roku.
- KL Auschwitz, obozy NKWD i UB, do jesieni 1945 r. w byłym obozie lub w pobliżu, koło dworca kolejowego „Gemeinschaftslagru”. Drugi z obozów, założony w obrębie byłego KL Auschwitz II-Birkenau w Brzezince, istniał do marca 1946 roku. W tym obozie przetrzymywano m.in. Ślązaków, jeńców wojennych i osoby uznane za Niemców (jako wpisanych do I i II kategorii volkslisty). Przetrzymywano tu też górników ze Śląska, których następnie wywożono do kopalń Doniecka, Workuty, Magadanu i Karagandy (szacunkowo przymusowo wywieziono ok. 90 tys.). Na skutek chorób, zmarło z wycieńczenia lub wręcz zostało bestialsko wymordowanych od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy Ślązaków, w tym kobiet i dzieci, a nawet niemowląt. Na terenie Śląska działało blisko 30 innych mniejszych obozów NKWD, o których zachowały się jedynie fragmentaryczne relacje ludności miejscowej i osób więzionych.
- Podobóz KL Auschwitz Eintrachthütte, obóz Zgoda w Świętochłowicach, w którym urządzono obóz dla Niemców oraz obywateli polskich pochodzących ze Śląska oskarżanych m.in. o podpisanie volkslisty lub o „niechęć do komunistycznej władzy”. Więziono tu od 6 do 10 tys. osób, z których niemal 1/3 nie przeżyła pobytu.
- Huta „Hermann Göring” w Łabędach – obóz NKWD, gdzie więźniowie demontowali fabryki i urządzenia, wywożone później do Związku Radzieckiego.
- KL Gross-Rosen w Rogoźnicy. Po wojnie przez ok. 2 lata na terenie obozu funkcjonowało tajne więzienie NKWD, którego dzieje nie zostały jeszcze należycie przebadane.
- Działdowo – na miejscu zagłady przez Niemców 10 tys. Polaków
- Obóz Nakazowo-Rozdzielczy NKWD Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych dla AK i z Deutsche Volksliste oraz jako przejściowy przy wysiedleniach Polaków z terenu Pomorza do łagrów Związku Sowieckiego od 18 stycznia 1945 do października 1945 r. Komendantem Powiatowej Komendantury Wojennej był mjr Witalij Szitow. Wynikiem tych wszystkich działań są liczne, nieraz nieznane dotychczas, miejsca pochówków ofiar działalności aparatu terroru komunistycznego państwa. Wykaz IPN miejsc ich grzebania w latach 1944– 1956 zawiera 186 miejsc. Oto opisy wydarzeń w niektórych z nich.
Tereny byłego KL Auschwitz, podobóz Zgoda
Byt obozowy tak opisuje Adam Dziurok, historyk IPN: „Do obozu kierowano najczęściej ludzi niewinnych. Wystarczyła do tego decyzja UB. Całodzienne wyżywienie stanowiła kawa zbożowa, zupa z brukwi i 125 gramów chleba. Szalała czerwonka i tyfus. W szczycie epidemii co dzień umierało kilkadziesiąt osób. Zwłoki wywożono nocą i grzebano w masowych grobach”. Najgorzej traktowani byli osadzeni w baraku nr 7 – oskarżeni o przynależność do NSDAP, Hitlerjugend i BDM (żeńska sekcja Hitlerjugend).
Katował tych więźniów osobiście komendant obozu Samuel Morel lub jego zastępca kpt. Zalewski. Morel bił więźniów gołymi rękami, taboretem lub gumową pałką. Ulubioną „rozrywką” Zalewskiego było robienie „śląskiego tortu”. Kładziono na ziemi 10 kobiet z BDM, na nich 10 mężczyzn, potem znów kobiety i tak kilka warstw. Osoby z dolnych warstw trafiały do ambulatorium z ciężkimi obrażeniami. I o to oprawcom chodziło. Obóz zlikwidowano pod koniec 1945 roku. Zwolnieni więźniowie musieli podpisać zobowiązanie, że nie zdradzą nikomu tego, co widzieli i przeżyli.
Obóz komunistyczny w Jaworznie
Centralny Obóz Pracy w Jaworznie rozpoczął działalność w lutym 1945 roku. Po Niemcach pozostał niezniszczony obóz składający się z 15 drewnianych baraków, murowanych obiektów łaźni, kuchni, szpitala, odwszalni, warsztatów i magazynów. Obóz ogrodzony był podwójnym pasem drutów kolczastych podłączonych do wysokiego napięcia, oprócz tego w ogrodzeniu znajdowało się kilkanaście murowanych wież strażniczych, z karabinami maszynowymi i reflektorami.
Karcer obozowy mieścił się w pomieszczeniach dawnej pralni obozowej. Północna część obozu była osłonięta od strony drogi Kraków-Katowice murem o wysokości 5 m. COP Jaworzno podlegał Wydziałowi Więziennictwa i Obozów Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie, którym dowodził w owym czasie por. Jakub Hammerschmidt (później Jakub Halicki).
Komendantami obozu byli: por. Włodzimierz Staniszewski, kpt. Stanisław Kwiatkowski, Teofi l Hazehnajer (od kwietnia 1948), kpt. Salomon Morel (od lutego 1949). Załoga obozu składała się z ponad 300 żołnierzy i 18 oficerów KBW oraz kilkunastu pracowników cywilnych. Opiekę lekarską sprawował dr M. Miklaszewski, kierujący zespołem niemieckich i ukraińskich lekarzy-więźniów. Podobnie jak w niemieckich obozach koncentracyjnych, w COP istniała funkcja kapo, nazywanych tutaj „gońcami” albo „blokowymi”.
Byli oni zwolnieni z prac fizycznych, otrzymywali lepsze wyżywienie i ubranie, w zamian sprawowali funkcje pomocnicze, zajmowali się donosicielstwem oraz znęcali się nad współwięźniami. Więźniami obozu była ludność pochodzenia niemieckiego, polskiego, śląskiego, ukraińskiego, austriackiego, holenderskiego, francuskiego, jugosłowiańskiego, czeskiego, rumuńskiego, łotewskiego i Łemkowie. Wśród skazanych w obozie tym znaleźli się przede wszystkim polscy działacze niepodległościowi, żołnierze AK, górnicy, Niemcy, oraz w specjalnym podobozie Ukraińcy i Łemkowie.
Dużą grupę stanowili Ślązacy, którzy w czasie wojny podpisali volkslistę. Ukraińcy i Łemkowie znajdowali się w COP od początku jego istnienia, jednak dopiero decyzja Biura Politycznego KC PPR z dnia 23 kwietnia 1947 o skierowaniu tam Łemków i Ukraińców przesiedlanych ze swoich ziem, którzy podejrzani byli o współpracę lub sympatyzowanie z OUN i UPA, zwiększyła znacząco ich ilość w obozie. Jednak błędnym jest twierdzenie, że w obozie przebywali wyłącznie członkowie UPA – obóz w Jaworznie był obozem dla ludności cywilnej, a faktycznych członków UPA sądzono doraźnie w sądach polowych i wojskowych sądach okręgowych.
Kierowano tam z punktów zbornych inteligencję ukraińską, księży greckokatolickich i osoby podejrzane aresztowane w czasie Akcji Wisła. Pierwszy transport z więźniami dotarł 4 maja 1947 z Sanoka, liczył 16 osób z powiatu leskiego i sanockiego, a osobą wpisaną do księgi obozowej z nr 1 była Maria Baran z powiatu leskiego. Późniejsze transporty docierały z Oświęcimia, przez który transportowano wszystkich wysiedlanych na Ziemie Zachodnie.
W obozie tym znalazło się 3873 więźniów (2781 Ukraińców – w tym 823 kobiety, 22 księży greckokatolickich, 5 księży prawosławnych), z czego 162 zmarło. Największą grupą byli więźniowie, którzy trafi li do obozu po kilkudniowych pobytach w aresztach powiatowych, byli oni transportowani bezpośrednio do Jaworzna, jednak sporą grupą byli też ludzie, którzy byli wyłapywani z transportów na Ziemie Zachodnie na podstawie uprzednio przygotowanych przez funkcjonariuszy lokalnych list z podejrzanymi o współpracę lub sympatyzowanie z UPA. W obozie znalazła się również inteligencja łemkowska, która wcześniej uniknęła aresztowań.
Kilkadziesiąt osób trafi ło również do obozu, pojmanych podczas prób powrotu w swoje rodzinne strony, co również było pretekstem dla władz do skierowania do Jaworzna. Podczas pobytu w Jaworznie, nierzadko władze obozowe stosowały wobec więzionych terror psychiczny i fizyczny. Więźniowie byli w obozie zatrudniani między innymi przy budowie elektrowni Jaworzno oraz przy szyciu odzieży na potrzeby Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.
Ostatnimi więźniami, których przywieziono do obozu 22 maja 1948 z Koszyc, było 112 żołnierzy UPA, których pojmano w Czechosłowacji podczas przedzierania się na Zachód, jednak po dwudniowym pobycie przetransportowano ich do więzienia przy ulicy Montelupich w Krakowie. Wojskowe Sądy Rejonowe w Krakowie i Rzeszowie skazały większość z nich na karę śmierci Od wiosny 1948 roku stopniowo zaczęto zwalniać więźniów, z wyjątkiem duchownych, których przetrzymywano aż do 15 lutego 1949 roku, wywożąc ich następnie do więzienia w Grudziądzu.
Jednak oficjalnie podobóz dla ludności ukraińskiej i łemkowskiej zlikwidowano 8 stycznia 1949. Niestety, takie „wtórne” wykorzystanie nazistowskich obozów dotyczy nie tylko ziem polskich. Analogicznie sowieci rządzili się w Niemczech, przejmując obozy Buchenwald, Sachsenhausen i w innych miejscach. W latach 1945-1950, w okresie administracji sowieckiej, na terenie obozu Buchenwald powstał nowy obóz specjalny pod nadzorem NKWD, który funkcjonował jako miejsce internowania dla nazistowskich przestępców wojennych, a pod koniec również przeciwników władzy komunistycznej.
Nieraz byli przetrzymywani wspólnie z byłymi więźniami obozów hitlerowskich. Wielu z nich pochowano w lesie za dawnymi koszarami SS w bezimiennych grobach. Na terenie obozu w Sachsenhausen sowieci utworzyli jeden z dziesięciu tajnych obozów na terenie okupowanych przez nich Niemiec. Umieszczano w nim funkcjonariuszy NSDAP, osoby podejrzane o opór przeciwko sowieckiej okupacji Niemiec, żołnierzy Armii Czerwonej, których podejrzewano o dezercję lub kontakty ze światem kapitalistycznym.
Utworzono też szpital dla żołnierzy sowieckich zarażonych chorobami wenerycznymi na skutek masowych gwałtów, których dopuszczali się na Niemkach. Obóz ten, wzorowany na gułagach, istniał do 1950 roku. Przeszło przezeń około 60 tys. osób, z czego 12 tys. zmarło na skutek chorób, wycieńczenia, głodu.
Przy likwidacji obozu w 1953 r wysadzono krematorium. Sowieci nie byli jedynymi, którzy wykorzystywali infrastrukturę obozów hitlerowskich. Tak samo postępowali Amerykanie, wykorzystując dawne obozy w Esterwegen czy Flossenbürg. W Mittelbau-Dora, na przykład, przez pewien czas przetrzymywani byli najlepsi niemieccy eksperci konstrukcji rakietowych, którzy zostali przechwyceni przez Amerykanów, a następnie przewiezieni do USA.
Krzysztof Szymański, Kurier Galicyjski, 2016 r, nr. 13 (257)
5 komentarzy
observer48
31 lipca 2016 o 14:52Kacapska swołocz!
Leszek1
1 sierpnia 2016 o 14:48Nalezalo by wymienic oboz NKWD dla oficerow i podoficerow AK w Skrobowie na Lubelszczyznie, blisko Lubartowa i niedaleko Kozlowki, wslawiony brawurowa ucieczka 27 marca 1945 roku.
Władysław
18 sierpnia 2016 o 08:15Nie ma narodowości – jak autor opisuje „pochodzenia śląskiego” – wyodrębniając więźniów obozu cytat:
” więźniami obozu była ludność pochodzenia niemieckiego, polskiego, śląskiego..”
józef III
28 sierpnia 2016 o 10:29popieram !
Silesius
19 lipca 2019 o 14:20Każdy stanowi sam o sobie gorolu.