Polski youtuber Marcin Strzyżewski prowadzący profil specjalizujący się w sprawach wschodnich postanowił sprawdzić jak się mają do rzeczywistości nieoficjalne doniesienia, że w Rosji trwa cicha mobilizacja na wojnę na Ukrainę i do wojska biorą kogo się da.
Znalazł w internecie numery telefonów do komend uzupełnień w różnych częściach Rosji oraz do oddziałów tzw. Grupy Wagnera.
Jak wiadomo, Grupa Wagnera to oficjalnie prywatna firma werbująca i oferująca najemników na rosyjskie wojny. Jest ona jednak zdaniem zachodnich mediów i rosyjskich niezależnych mediów powiązana zarówno z rosyjskim wywiadem wojskowym jak i z jednym z najpotężniejszych kremlowskich oligarchów Jewgienijem Prigożynem. Użycie Grupy Wagnera ma służyć ukrywaniu zaangażowania Rosji w wojnach na Bliskim Wschodzie czy w Afryce, a wcześniej w Donbasie, pozwala też nie przyznawac się do najemników, jeżeli zginą i na przykład nie trzeba płacić za nich odszkodowań rodzinom. Można też podejrzewać, że spora część agresorów, którzy zginęli na Ukrainie, to najemnicy. Sprawia to, że trudno jest policzyć straty po rosyjskiej stronie, bo nie wszyscy to regularni żołnierze, o których śmierci oficjalnie informują np. lolalne władze w Rosji. O śmierci najemników, w przeciwieństwie do regularnych żołnierzy, nie informuje się oficjalnie.
Ostatnio pojawiła się informacja, że Ukraińcy zniszczyli oddział Grupy Wagnera.
Oprócz Grupy Wagnera istnieją też mniejsze rosyjskie firmy najemnicze. Ale Grupa Wagnera jest największa i najbardziej znana. Nazwa pochodzi o założyciela i dowodzącego Dmitrija Utkina (pseudonim Wagner), znanego z neonazistowskich sympatii. Choć sama Grupa Wagnera tego nie potwierdza. Ale generalnie to dość tajemnicza organizacja.
Od miesięcy krążą spekulacje, że wobec dużych strat na Ukrainie Kreml ogłosi powszechną mobilizację. Na razie nie uczynił jednak tego oficjalnie. Niektórzy dziennikarze jednak twierdzą, że Kreml prowadzi cichą moblizację, żeby nie zdenerwować rosyjskiego społeczeństwa, zwłaszcza że coraz więcej żołnierzy z peryferyjnych azjatyckich czy kaukaskich części Rosji odmawia udziału w walce, tak duże są bowiem straty wśród żołnierzy z tych części Rosji.
Rzeczywiście w Rosji rozwieszono plakaty zachęcające do wstąpienia do Grupy Wagnera. Pojawiły się też informacje, że Grupa Wagnera prowadzi werbunek w zakładach karnych, wśród przestępców.
W sieci zamieszczane są też ogłoszenia (np. w formie wideo) oficjalnych władz wojskowych w poszczególnych częściach Rosji zachęcające do zgłaszania się do wojska.
Wspomniany youtuber Marcin Strzyżewski postanowił sprawdzić, ile jest prawdy w tych wszystkich doniesieniach wskazujących na cichą i pospieszną moblizację w Rosji. Postanowił wcielić się w Rosjanina po trzydziestce, który poszedł na studia w wieku poborowym i nigdy nie był w wojsku i zadzwonił na podane numery Grupy Wagera oraz komend uzupenień. Wnioski były niejedoznaczne. Materiał jest jednak bardzo ciekawy.
Okazało się, że Grupa Wagnera „nie odbiera” telefonu, mimo że tak się reklamuje. W żadnej z komend uzupełnień nie zauważyli, że dzwoniący ma polski akcent, nie zwrócili nawet uwagi, że w jednym przypadku Strzyżewski podał nazwisko premiera Ukrainy (powiedział, że nazywa się Denis Szmygal, co jest rosyjską wersją nazwiska premiera Denisa Szmyhala). W jednej tylko zwrócili mu uwagę, że nie można mówić „wojna”, tylko „operacja specjalna”. Za mówienie o wojnie na Ukrainie w Rosji można zostać wtrąconym na wiele lat do łagrów.
A oto program Strzyżewskiego z zapisem audio niektórych rozmów oraz jego wnioski:
Oprac. MaH, youtube.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!