„Nie będę zbyt uprzejmy. Zamierzam zepsuć Rosjanom ich święto” – ostrzega w rozmowie z Super Expressem polski pięściarz Mariusz Wach, który zmierzy się 4 listopada br. w Kazaniu z Aleksandrem Powietkinem.
Ta data to w Rosji Dzień Jedności Narodowej – ustanowione przez Putina wielkie święto na cześć odbicia Kremla z rąk Polaków w 1612 roku i to właśnie wtedy Mariusz Wach będzie walczył z Rosjaninem o mistrzostwo WBC Silver w wadze ciężkiej.
Przypomnijmy, że w listopadzie 2012 r. Mariusz Wach został pokonany w Hamburgu przez Ukraińca Władimira Kliczkę, ale utrzymał się nogach i nie został znokautowany. „Wtedy dostawałem wpierdziel przez 12 rund, ale wiele z tego wyniosłem. Jestem mocniejszy psychicznie” – zapewnia polski bokser.
Teraz Polak ostro ćwiczy w Zakopanem. „Trenuję na sto procent, żeby w Kazaniu zaszokować świat. Sasza to złoty chłopak rosyjskiego boksu. W karierze amatorskiej zdobył wszystko, w zawodowej – prawie wszystko. Ma wszelkie predyspozycje, by znów zostać mistrzem świata, ale 4 listopada ktoś głodny zwycięstwa stanie mu na drodze” – zapowiada Mariusz Wach.
Bukmacherzy nie wierzą jednak w zwycięstwo Polaka i dają mu szanse tylko 1:6. Czy się mylą – dowiemy się wkrótce. Ale z takim podtekstem historycznym ten pojedynek z pewnością wywoła wiele emocji w obu krajach.
Kresy24.pl / Super Express
2 komentarzy
Jan
29 października 2015 o 16:55Wygra tylko przez nokaut.Na punkty to sobie może pomarzyć.To tak jak walki w Niemczech.Niemiec lezal 2 razy na dechach ale i tak „wygral” na punkty.Podobnie punktują w RPA.
sedewakantysta
5 listopada 2015 o 17:57No i przegrał przez „knock-out techniczny”.