Możliwość zbojkotowania przez Polskę piłkarskich mistrzostw świata została parę dni temu zasygnalizowana przez szereg brytyjskich mediów, zarówno poważnych, jak i tych bulwarowych. Dzisiaj głos w sprawie zabrał Polski Związek Piłki Nożnej.
Historia ta bierze swój początek 4 marca 2018 roku, kiedy to w angielskim Salisbury doszło do zamachu na Siergieja Skripala – byłego agenta GRU (rosyjskiego wywiadu wojskowego) oraz na towarzyszącą mu córkę. Oboje w stanie krytycznym trafili do szpitala z objawami zatrucia.
Siłą rzeczy – tzn. zważywszy powód, mściwość, metody działania oraz precedens w postaci zabójstwa Aleksandra Litwinienki, za najbardziej prawdopodobnego sprawcę zamachu na Skripala należy uznać rosyjskie służby. W tym kierunku zresztą prowadzone jest brytyjskie śledztwo.
Natychmiast też pojawiły się głosy, że Zjednoczone Królestwo tylko wówczas zareaguje adekwatnie, jeśli zbojkotuje tegoroczny mundial w Rosji. Tymczasem najwyższe czynniki oficjalne w Londynie – w tym minister spraw zagranicznych – zostawiły sobie otwartą furtkę, mówiąc o potrzebie rozważenia takiego scenariusza, niczego jednak nie przesądzając.
Temat twórczo rozwinęły brytyjskie media, m.in. The Daily Mail, czy popularna bulwarówka The Sun, sugerując, że do bojkotu zawodów – jeśli do niego dojdzie – mogliby przyłączyć się sojusznicy Wielkiej Brytanii, w tym: Japonia, Australia i właśnie Polska. Pojawiły się też przypuszczenia, że trwają w tej sprawie nieoficjalne rozmowy na poziomie rządowym.
Tymczasem jeden z głównych zainteresowanych, tzn. Polski Związek Piłki Nożnej, ustami rzecznika Jakuba Kwiatkowskiego de facto złożył w tej sprawie coś na kształt dementi:
Zastanawiam się, na jakiej zasadzie te trzy drużyny zostały wskazane. Czy ktoś ciągnął losy? Z nami kompletnie nikt się w takiej sprawie nie kontaktował, żaden dziennikarz nie dzwonił, nie spytał. W tym przypadku trudno mi powiedzieć, czym się oni kierowali, dlatego myślę, że te trzy nazwy krajów wyciągnęli sobie z kapelusza. Dla nas jest to 'fake news’, kompletnie nieprawdziwa informacja i trudno to w jakikolwiek sposób komentować. My jesteśmy zawsze z dala od polityki, nie angażujemy się w nią.
Czy wypowiedź pana Kwiatkowskiego zamyka temat? Oczywiście nie, ponieważ PZPN nie prowadzi samodzielnej polityki zagranicznej i musi w kwestii udziału w imprezach międzynarodowych stosować się do wytycznych ministerstwa sportu.
Oczywiście nie chcielibyśmy być w skórze ministra Witolda Bańki, gdyby musiał taką decyzję ogłosić – ba!, nie chcielibyśmy być w skórze tego rządu, gdyby ją podjął (nawet program 500+ mógłby nie pomóc), ale formalnie taka możliwość istnieje. Zresztą, gdyby z partycypacji zrezygnowało 5-7 pierwszorzędnych drużyn, impreza straciłaby swoją rangę, a gniew kibica stopniał.
Telesfor
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!