Kierując się dobrymi chęciami, czasem głęboko skrywanym żalem, a może chęcią zwrócenia na siebie uwagi opinii publicznej, przeciwnicy władzy grzeszą często wypowiedziami, które w konsekwencji sprawiają, iż społeczeństwu trudno wykrzesać choćby odrobinę sympatii do opozycji.
To, co wstrząsnęło białoruską opinią publiczną w ostatnim czasie, to wystąpienie wice przewodniczącego konserwatywnego skrzydła Białoruskiego Frontu Narodowego, Jurija Bieleńkiego. Polityk podczas wiecu zorganizowanego na Kuropatach 3 listopada br., z okazji „Dziadów” – Dnia pamięci przodków powiedział;
„…Młodzieży zapamiętaj: jeśli ty mówisz po rusku, to ty jesteś po stronie armii okupacyjnej, strzelasz do swojego narodu!” – oświadczył Bieleńkij.
Według sondażu ośrodka badań społecznych NISEPI ( Wilno), przeprowadzonych w marcu 2013 roku, wyłącznie językiem białoruskim posługuje się w codziennej komunikacji 3,3% Białorusinów, rosyjskim 57,5% Białorusinów (54,9% posługuje się obydwoma językamia), a tzw. trasianką, czyli mieszanką języka białoruskiego i rosyjskiego 22,5% obywateli.
Podobne wyniki badań uzyskało Laboratorium NOVAK w 2011 roku (według tej pracowni badań socjologicznych 3,9% mówi na co dzień po białorusku).
Najbardziej optymistyczne wyniki daje powszechny spis ludności, przeprowadzony na Białorusi w 2009 roku. Według danych statystycznych, 23% społeczeństwa używa j.białoruskiego w codziennej komunikacji ( bez wskazania intensywności jego używania), a 70% ludności używa rosyjskiego.
Językowa identyfikacja Białorusinów nie daje powodów do radości, tym bardziej w sytuacji, gdy stoi przed nimi wyzwanie – stworzenie niezależnego państwa narodowego. Jedno jest pewne, politycy nie zdołają przekonać do siebie potencjalnych wyborców, nazywając ich „armią okupacyjną”.
Kresy24.pl/naviny.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!