Tym razem zdążyli… Ale komunikaty „Roskosmosu” coraz bardziej przypominają doniesienia z czasów podboju kosmosu przez ZSRR. Mówiło się wtedy tylko o udanych startach, albo wcale.
W zasadzie jednak i dzisiejsze powiadomienie można uznać za raport o wielkim sukcesie. Otóż tym razem poważną usterkę udało się wykryć jeszcze przed startem. Chodzi o „niesprawność zespołu przyrządów sterowniczych bloku napędowego „Briz-M” – tłumaczy się agencja kosmiczna Roskosmos. Awaria ta uniemożliwiła wyniesienie przez rakietę „Proton-M” europejskiego satelity telekomunikacyjnego „Astra-2G” na orbitę.
– W związku z tym konieczne jest usunięcie rakiety ze stanowiska startowego, odłączenie bloku napędowego i wymiana przyrządu – informuje biuro prasowe Roskosmosu. Start rakiety ma się odbyć „w najbliższym oknie startowym” – zapewniają przedstawiciele agencji kosmicznej. Na kiedy przypada to okno, jej przedstawiciele już nie poinformowali. Podobnie jak i o tym, na kiedy planowano start właśnie odwołany.
Trochę więcej wiadomo o samym feralnym bloku. „Briz-M” jest wytworem rosyjskiej myśli technicznej, skonstruowano go w Państwowym Kosmicznym Ośrodku Naukowo-Produkcyjnym im. M.W. Chruniczowa.
Jego nazwa stała się znana dzięki całemu szeregowi nieoczekiwanych przygód, które napotkały rakiety „Proton-M” wynoszące na orbitę satelity. W latach 2008-2013 właśnie „Briz-M” miał spowodować cztery awarie, a miesiąc temu – wadliwe funkcjonowanie tego właśnie bloku doprowadziło do umieszczenia rosyjskiego satelity „Express-AM6” na niewłaściwej orbicie.
Kresy24.pl
1 komentarz
OCooley
26 listopada 2014 o 16:48Nie uruchomili jeszcze tych fabryk ukradzionych w „Noworosji”?