Sąd rejonowy w Szczuczynie uznał prezesa Związku Polaków na Białorusi – Mieczysława Jaśkiewicza i przewodniczącą Stowarzyszenia Żołnierzy AK na Białorusi – Weronikę Sebastianowicz, winnymi udziału w nielegalnej akcji. Oboje zostali skazani na wysokie grzywny.
Mieczysław Jaśkiewicz musi zapłacić karę grzywny w wysokości 4 milionów rubli, to równowartość ok.1 400 złotych, a pani kapitan Weronika Sebastianowicz 2 i pół miliona, czyli prawie tysiąc złotych.
Weronika Sebastianowicz i Mieczysław Jaśkiewicz 12 maja br. brali udział w uroczystościach zorganizowanych przez Związek Polaków na Białorusi w miejscowości Raczkowszczyzna, gdzie został wzniesiony krzyż upamiętniający bohaterską śmierć ostatniego dowódcy polskiego podziemia niepodległościowego na Białorusi podporucznika Anatola Radziwonika, oraz poległych wraz z nim jedenastu partyzantów.
– Wszystko odbywało sie według tradycyjnego klucza białoruskiego, tak zwanego wymiaru sprawiedliwości – powiedział Andrzej Poczobut portalowi charter97.org. – Stanowisko obrony, że krzyż został wzniesiony na działce, która jest własnościa prywatną, i nie można tego rozpatrywać jako nielegalne zgromadzenie, wogóle nie zostało wzięte przez sąd pod uwagę – powiedział dziennikarz.
Jaśkiewicz i Sebastianowicz na procesie tłumaczyli, że ustawienie krzyża nie było masowym zgromadzeniem lecz miejscem modlitwy. Zaś ich grodzieński adwokat Uładzimir Kisialewicz w mowie końcowej zwrócił uwagę, że krzyż został ustawiony na prywatnej działce, która nie jest miejscem publicznym. Zdaniem mecenasa oboje polscy działacze są prześladowani za swoje poglądy polityczne. Po procesie Weronika Sebastianowicz powiedziała, że jest rzeczą śmieszną by ją, 82-letnią kobietę sądzono za krzyż i skazano ”za to, że postawiono krzyż oraz modlono się za tych ludzi co walczyli i zginęli za Ojczyznę”.
Szef Związku Polaków na Białorusi, komentując wyrok sądu, powiedział, że paradoksalnie, w całej sprawie należy dostrzec też pozytywny skutek. Rozgłos w białoruskich mediach niezależnych sprawił, że nazwisko Radziwonika poznali wszyscy. Dzięki temu dowiedzieli sie, że „Olech” mieszkał pod Szczuczynem, pracował w szkole wiejskiej w Iszczołnianach jako nauczyciel języka polskiego i zginął za swoją ziemię.
Kresy24.pl/polskieradio.pl/charter97.org
1 komentarz
kowalski
19 czerwca 2013 o 18:38No – 1000 pln nie przesadzajcie – takie łagodne kary – w demokratycznej Polsce jak powiesz cos złego na kogos innego to jak nijaki Jan Maria Rokita dostaniesz 300 000 pln . Wyjątkowa łagodne te wyroki na Białorusi niezależnie od słuszności czy nie wyroku .