Gdzie najwięcej, gdzie najmniej, gdzie Polska, Rosja, Białoruś i Ukraina?
Amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza opublikowała w World Factbooku statystykę zgonów i urodzeń w 229-ciu krajach świata z tego roku. To, że na prowadzącej wojnę Ukrainie jest najwięcej zgonów na tysiąc mieszkańców – 18,6 nikogo raczej nie zdziwi. Rosja jest na 9-tym miejscu – 14 zgonów.
Szokuje jednak drugie miejsce Litwy – 15,2 i kolejno: Serbii, Łotwy, Rumunii, Węgier, Bułgarii i Mołdowy oraz 10-te miejsce Białorusi (13,3), które przecież nie prowadzą żadnej wojny.
Polska znalazła się zresztą na niewiele lepszej 14-tej pozycji z wynikiem 12,2 zgonów i mało pocieszający jest fakt, że przed nami jest jeszcze Gruzja, Estonia i Chorwacja, a tuż za nami Niemcy, Grecja i Czechy. Powodem tego jest, oczywiście, starzenie się narodów Europy.
Co ciekawe, wiele krajów Afryki i Azji, w których opieka medyczna i warunki sanitarne są na o wiele niższym lub wręcz żadnym poziomie, zajmuje w tym rankingu znacznie lepsze pozycje, niż państwa rozwinięte. Np. w Japonii jest więcej zgonów na 1 tys. mieszkańców (11,9), niż w Afganistanie, a we Włoszech – tyle samo, co w Somalii i Republice Środkowoafrykańskiej (11,2).
Jeszcze bardziej zaskakujący niż góra tabeli, jest jej dół, czyli kraje gdzie zgonów jest najmniej. Zdumiewa dopiero 214 miejsce Syrii (4 zgony), 217 Iraku (3,9) i 221 Libii (3,5). A na absolutnym końcu są: Zachodni Brzeg i Strefa Gazy (tylko 2,9-3,3) oraz wszystkie kraje arabskie Zatoki Perskiej: Oman, Bahrain, Kuwejt, ZEA i Katar, w którym jest tylko 1,4 zgonu na 1 tys. mieszkańców.
A jak jest z liczbą urodzeń na 1 tys. mieszkańców? Tu pierwsze pozycje nikogo nie zdziwią: Niger (46,6 urodzeń), za nim Angola, Benin, Mali, Uganda, Czad, Somalia, Mozambik, Południowy Sudan i w zasadzie niemal cała reszta Afryki. Indie z wynikiem 16,2 są na 98 miejscu, a Chiny z wynikiem 10,2 – na 183 miejscu.
Polska – dopiero na szarym końcu – na 207 miejscu (8,4 urodzeń), tyle samo co w Rosji i na Białorusi. Na ostatnim miejscu na świecie – Ukraina (6 urodzeń). I pewnie też nie pociesza jej fakt, że tuż przed nią są Japonia, Korea Południowa, Włochy i Hiszpania.
Podsumowując naszą sytuację w Polsce: Rozmnażamy się 5,5-krotnie wolniej, niż mieszkańcy Afryki, a umieramy 8,5-krotnie częściej niż Arabowie. Nie najlepiej to rokuje dla przyszłości naszego kraju i całej Europy.
KAS
4 komentarzy
Maxx
14 września 2024 o 14:01Szczypawa powoli zaczyna działać….
Imię
14 września 2024 o 19:35Po co mi postawienie problemu – taki mądry to i ja sam jestem bez rewelacji z waszego artykułu: widać co się dookoła dzieje – więc po co mi to mówicie, jeśli jednocześnie nie podajecie w tym samym artykule diagnozy przyczyn i propozycji remedium. A nielegalne aborcje – wśród Polek tak popularne – czy są klasyfikowane jako zgony czy jako zabiegi kosmetyczno-korekcyjne? Stylistyka tekstu słaba, nieoczywiste skróty myślowe i nieodpowiedni rejestr do problematyki/tematyki. Na koniec podnoszę, że końcówka tekstu jest wulgarna i estetycznie paskudna.
Borys
16 września 2024 o 00:03Jeżeli współcześnie posiadanie dziecka to jest luksus to takie są tego efekty. Nie chce mi się już przypominać, że kilkadziesiąt lat temu wystarczyło, że jeden z rodziców pracował i był w stanie utrzymać rodzinę. Dzisiaj nawet jak obydwoje pracuje to ma z utrzymaniem problem, co dopiero dokładać jeszcze dziecko czy dzieci. Utrzymanie dziecka kosztuje bardzo dużo, jeżeli chce się to zrobić właściwie. To jest już teraz luksus. Coś się pokiełbasiło i to zdrowo w relacji zarobków do wydatków przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Co więcej Polska stała się jednym z najdroższych krajów do życia na świecie. To raczej nie polepszy sytuacji dzietności u nas. Dodatkowo wystarczy tylko krzywo spojrzeć na dziecko a już ma się na karku niebieską kartę lub innego kuratora. O urlopach rodzinnych można zapomnieć, chyba że zarabia się krocie. Teraz jeszcze dołącza inflacja z pandemicznego masowego dodruku pieniędzy. Czemu się tu dziwić, polityka naszego Państwa i nie tylko naszego stopniowo coraz mocniej zniechęca do posiadania dzieci. Do tego jeszcze procesy globalizacyjne, wymuszające zmniejszenie dochodów ludzi normalnie zarabiających. Cóż, zginiemy bo pcha nas do tego główna cecha naszego gatunku: pazerność. Liczy się tylko kasa, a o człowieku jakoś zapomniano w tym wszystkim. Na początku, w trakcie i na końcu każdego biznesu jest człowiek ale wciąż słychać, że „biznes to biznes, nic osobistego”. Błąd, to jest zawsze osobiste. Komu ma służyć ekonomia, garstce coraz bardziej bogatych pasożytów/spekulantów, złodziei żerujących na korycie państwowym, bez różnicy z której części sceny politycznej są Ci złodzieje, czy też powinna ona służyć całemu społeczeństwu. Napisałem specjalnie ekonomia/gospodarka a nie pieniądze. Pieniądze są tu tylko emanacją wyhwołującą w nas najgorsze instynkty. Na pocieszenie zostaje, że nasza agonia trochę potrwa, może w tym czasie coś się w naszej mentalności zmieni, bo jak nie to marnie to widzę.
rafal
20 września 2024 o 05:56A ja uważam że jest to naturalny proces. Ludzi na planecie jest stanowczo za dużo .