Dobiegła końca wizyta ambasador Izraela w gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych przy al. Szucha.
Spotkanie odbyło się na wniosek Anny Azari, która skorzystała z zaproszenia otrzymanego od Jacka Czaputowicza niebawem po objęciu resortu.
Jak czytamy na stronie polskiego MSZ:
„Ambasador poinformowała o oczekiwaniach strony izraelskiej dotyczących dalszego dialogu w sprawie procesu legislacyjnego związanego z nowelizacją ustawy o IPN”
I dalej:
„Minister Jacek Czaputowicz wyraził gotowość strony polskiej do dalszego dialogu z Izraelem w celu wyjaśnienia niejasności powstałych wokół nowych regulacji. Zapewnił również, że Polska sprzeciwia się tzw. kłamstwu oświęcimskiemu oraz umniejszaniu winy osób odpowiedzialnych za zbrodnie dokonane w czasie II wojny światowej i związanego z tym przypisywania Polsce współuczestnictwa w organizacji Holokaustu. Podkreślił także, że nowelizacja ustawy o IPN wyraźnie zachowuje wolność badań naukowych i działalności artystycznej. Nie ogranicza tym samym swobody wypowiedzi świadków tragedii II wojny światowej”
Stosowny komunikat nie pojawił się natomiast na stronie Ambasady Izraela.
I tylko paradoksem wydaje się fakt, że siłą, która przeważyła szalę zwycięstwa wizerunkowego na stronę Polski w jej sporze historycznym z Izraelem są Niemcy. Sigmar Gabriel wytrącił polonofobem na całym świecie ważny argument z ręki. Jak widać, Pan Bóg ma jednak absolutne poczucie humoru… A mówiąc poważniej, niewykluczone, że nasi teutońscy sąsiedzi poszli po rozum do głowy i doceniając znaczenie wymiany handlowej z Polską, poparli ją ładnym – przyznajmy to – gestem w sferze symbolicznej.
Telesfor
1 komentarz
observer48
12 lutego 2018 o 05:09Timeo Germanos et dona ferentes!