To było pierwsze spotkanie obecnego przywódcy Korei Północnej z prezydentem Rosji. I to najważniejsze, co można powiedzieć o szczycie we Władywostoku. Przełomowych decyzji po spotkaniu Kim Dzong Una z Władimirem Putinem oczekiwać nie należy i chyba nawet na Kremlu zdają sobie z tego sprawę, pisze portal warsawinstitute.org. Ale warto zwrócić uwagę na to wydarzenie w kontekście relacji Rosji z USA.
Kim Dzong Un wyruszył specjalnym pociągiem do Władywostoku 24 kwietnia rano. Spotkanie zaplanowano na 25 kwietnia. Putin to dopiero czwarty prezydent, z którym Kim Dzong Un spotykał się jako przywódca Korei Północnej. Od objęcia władzy w 2011 roku kilkakrotnie spotykał się z prezydentem Chin Xi Jinpingiem i prezydentem Korei Płd. Mun Dze Inem, a także dwukrotnie z prezydentem USA Donaldem Trumpem. I to właśnie w kontekście rozmów Pjongjangu z Waszyngtonem spotkanie we Władywostoku może okazać się najciekawsze – choć nie powinno mieć decydującego wpływu na dalsze losy północnokoreańsko-amerykańskich rokowań w sprawie denuklearyzacji. Warto wspomnieć, że na ten temat (ale też zapewne na temat spotkania Putina z Kimem) rozmawiał w Moskwie w dniach 17-18 kwietnia specjalny wysłannik USA ds. Korei Północnej Stephen Biegun.
Konkretnych rezultatów po spotkaniu we Władywostoku raczej nie należy oczekiwać. To dopiero pierwsze, „zapoznawcze” spotkanie Kima z Putinem. Koreański dyktator chce nieco zrównoważyć wpływy Chin, ale Rosja nie ma potencjału by stać się na tyle wpływowym graczem na Półwyspie, by być konkurencją dla Chin.
Wątpliwe by Kreml chciał ryzykować relacje z Pekinem dla mglistych osiągnięć w Pjongjangu. Zresztą prosto z Władywostoku Putin poleci do Pekinu, na wizytę planowaną w dniach 26-27 kwietnia. Nie mniej słabo wygląda perspektywa odegrania roli mediatora między Kimem a Trumpem.
Powód? Bardzo złe relacje rosyjsko-amerykańskie.
Putinowi zależy raczej na uzyskaniu gwarancji, że Moskwa nie zostanie zupełnie wyeliminowana z rokowań ws. północnokoreańskiego programu jądrowego. Korea Północna to akurat ten poważny międzynarodowy problem, w którym interesy USA i Rosji nie muszą się wykluczać. Oba kraje chcą utrzymania status quo i denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Oba też nie chcą tutaj rywalizować z Chinami.
Za konstruktywną rolą Moskwy w tej sprawie przemawia też chęć utrzymania dobrych relacji z Koreą Południową, która stała się dla Rosji ważnym partnerem handlowym. Największa różnica w podejściu Moskwy i Waszyngtonu wobec Korei Północnej dotyczy sankcji. Rosjanie często próbują je omijać i chcą złagodzenia nałożonych obostrzeń. Nie bez znaczenia jest też, rzecz jasna, chęć pokazania Trumpowi, że bez Rosji nie da się rozwiązywać największych problemów międzynarodowych. I zapewne to ostatnie będzie najbardziej eksponowane w rosyjskich mediach i wypowiedziach polityków z Moskwy.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!