Prezydent Władimir Putin, przygotowując swój artykuł o II wojnie światowej, pracował tylko z pierwotnymi źródłami, z dokumentami z archiwów. Poinformował o tym jego sekretarz prasowy Dmitrij Pieskow, odpowiadając na prośbę dziennikarzy o skomentowanie poglądów jednego z historyków, że w tekście artykułu wykorzystano cytat Adolfa Hitlera, którego autentyczność nie została potwierdzona.
„To niepoprawna uwaga jednego z historyków. Wszystko, co zostało użyte w tym artykule, to nie przekaz czyichś słów, ale bezpośrednie cytowanie dokumentów z archiwów. Na tym polega wartość tego materiału, ponieważ nie jest to tylko dyskusja lub próba oceny, to przekaz informacji , który jest przechowywany w materiałach archiwalnych, w źródłach pierwotnych” – powiedział. Według niego, w tym przypadku „absolutnie wykluczona jest jakaś inna interpretacja”.
Pieskow podkreślił też, że Putin, zainteresowawszy się tym tematem, „współpracował z Rosarchiwem [Federalną Agencją Archiwalną Rosji – red.], z różnymi historykami, większość pracy wykonał sam prezydent”. „Nie chodzi o to, że on sam był w archiwach, ale żywo zapoznał się ze wszystkimi przekazanymi mu dokumentami archiwalnymi” – dodał.
Odpowiadając na pytanie o przyczyny różnych danych na temat strat ZSRR w bitwie pod Rżewem podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, w angielskiej i rosyjskiej wersji artykułu Putina, Pieskow wyjaśnił, że angielska wersja tego artykułu została z góry przesłana do magazynu „National Interest”, a „prace w archiwach w celu ustalenia informacji o poległych trwały praktycznie do ostatniej chwili, kiedy do redakcji gazety został już wysłany, autentyczny tekst po rosyjsku”.
„Liczba, która trafiła do Waszyngtonu, została po prostu później zmieniona zgodnie z danymi ustalonymi w naszym archiwum. Dlatego najnowsza, kompletna i wyczerpująca liczba została opublikowana [w artykule Putina] w języku rosyjskim” – podsumował.
Artykuł Putina na temat wydarzeń związanych z II wojną światową został opublikowany w zeszłym tygodniu. Rosyjski przywódca nie tylko przytoczył liczne fakty historyczne, ale także podzielił się wspomnieniami o swojej rodzinie i poświęcił część tekstu nie przeszłości, ale teraźniejszości i przyszłości. 18 czerwca artykuł został opublikowany w magazynie „The National Interest” w języku angielskim, a 19 czerwca na stronie internetowej Kremla oraz w rosyjskiej „Rossijskoj Gazietie”.
Opr. TB, https://tass.ru/
fot. UNIAN
6 komentarzy
krogulec
23 czerwca 2020 o 15:18Że toto pisać umie, choć chyba nie wie co ?
kitajec
23 czerwca 2020 o 19:43Fałszywe archiwa jajcarze
Narymunt
24 czerwca 2020 o 10:36Wystarczyłby mu do tego podręcznik Historii ZSRR, 1962 roku wydania.
Stalin
6 lipca 2020 o 12:29On chve by go traktowano jak intelektualiste a nie cwaniaczka morderce.
heh
24 czerwca 2020 o 11:58NO coz… chyba najlepszym wyjsciem byloby udostepnienie tych zrodel. Chyba nie sa ajne skoro informacje w nich podane wrzuca sie do artykulu. Moznaby wtedy sprawdzic poprawnosc zrodel.
Swoja droga znane sa przypadki pisania nieprawdziwych raportow aby przypodobac sie wladzy. Teraz na podstawie tych raportow pisze sie historie.
qumaty
24 czerwca 2020 o 14:06nie wiem z czego Wołodia korzystał, ale już ten atakujący CCCP „polski legion SS goralenvolk” z własnymi samolotami i czołgami dowodzi, że te tajemnicze źródła raczej luźny związek z faktami mają. Ja rozumiem, że można na siłę chcieć coś udowodnić czy nagiąć po swojemu fakty historyczne do z góry założonej tezy, ale jednak jakieś fakty. Tu zaś mówimy o takiej kategorii nawet już nie kłamstwa, ale wręcz absurdu, że ten artykuł (i jego autora) powinno się rozpatrywać w kategoriach nie historycznych, a już raczej… medycznych. Jeśli i w innych dziedzinach autor równie mocno stąpa po ziemii to nie jest dobrze.