Jedną z najliczniejszych grup obywateli Rzeczypospolitej, którzy mieszkali na Wołyniu i doświadczyli tu prześladowań ze strony władz radzieckich, byli osadnicy wojskowi. 10 lutego minęło 75 lat od początku ich deportacji na Syberię i do Azji Środkowej.
Osadnicy pojawili się na tych ziemiach po 17 grudnia 1920 r. W tym dniu Sejm jednogłośnie przyjął ustawę o nadawaniu ziemi polskim żołnierzom i ochotnikom na Kresach Wschodnich. Należała ona wcześniej do rosyjskiego skarbu, były to także niektóre dobra duchowne i klasztorne oraz polskie folwarki. Ziemię przyznawano biorąc pod uwagę strategię wojskową, wskutek czego wzdłuż polsko-radzieckiej granicy została stworzona linia obrony.
Ćwiczenia wojskowe oraz działalność licznych stowarzyszeń wojskowych podtrzymywały w należytej gotowości bojowej osadników wojskowych. Problemy, na które napotykały gospodarstwa osadników oraz kryzys gospodarczy w latach 30-tych. spowodowały swoisty «dobór naturalny», wskutek którego tylko dobrzy gospodarze potrafili przekształcić swoje folwarki na rentowne. Dużo osadników wojskowych po objęciu przez nich stanowisk w urzędach państwowych i w samorządach sprzedało lub oddało w wynajem swoje ziemie.
Byli to m.in. nauczyciel ze wsi Niwieck w Gminie Dubrowickiej (obecnie rejon dubrowicki) E. Chlebnik, sekretarz Wydziału Finansowego w Magistracie miasta Równe K. Kawiecki, pracownik ochrony Lasów Państwowych w Leśnictwie Kisoryckim (obecnie wieś Kisorycze w rejonie rokytniwskim) W. Bagiński, starosta Gminy Sudobickiej (teraz wieś Sudobicze w rejonie dubieńskim) T. Wegscheider, starszy zwrotniczy stacji Zdołbunów S. Lebeda oraz konduktor P. Nowak, komendant posterunku policji na stacji Zdołbunów W. Jakuszewski, wójt Bereźnicy (obecnie rejon dubrowicki) I. Smoleński i inni.
W przededniu II wojny światowej, co ósmy osadnik na Kresach Wschodnich był pracownikiem samorządowym. W województwie wołyńskim natomiast urzędnikami zostało 38,1 % osadników wojskowych. Według danych statystycznych Wydziału Ustroju Rolnego w Rówieńskim Obwodowym Zarządzie Rolnictwa największa liczba – 615 – gospodarstw osadniczych na terenie obecnego obwodu rówieńskiego w 1939 r. istniała w powiecie rówieńskim. Na drugim miejscu znalazł się powiat dubieński – 479 gospodarstw. Najmniejsza liczba była w powiecie sarneńskim – 101 gospodarstw.
Radzieckie dokumenty partyjne z 1940 r. podają inną statystykę, według której w dniu 17 września 1939 roku na terenach, które później weszły do obwodu rówieńskiego, było 1709 gospodarstw osadniczych posiadających 26 061 ha ziemi. Początek II wojny światowej postawił kres spokojnemu życiu polskich osadników. Jako rezerwiści Wojska Polskiego zostali oni w większości zaciągnięci do wojska. Pozostali byli odpowiedzialni za ochronę bezpieczeństwa i porządku na terenie regionu. To właśnie oni, nie czekając na rozkaz władz państwowych, walczyli z oddziałami Armii Czerwonej, które 17 września 1939 r. zaczęły okupację Rówieńszczyzny. 19 września 1939 r. osadnicy z bronią w ręku wystąpili przeciw jednostkom wojsk radzieckich, które weszły do Klewania, a w nocy z 19 na 20 września 1939 r. na stacji Iwaczkiw (obecnie rejon zdołbunowski) ostrzelali pociąg wojskowy wiozący czerwonoarmistów.
Ukraińcy zamieszkujący miejscowości, w których jeszcze zanim weszła Armia Czerwona rozbrojono posterunki policji i stworzono z miejscowych aktywistów tymczasowe organy władzy radzieckiej, bali się, że zostaną zaatakowani przez mieszkańców sąsiadujących z nimi osad wojskowych. Mieszkańcy Bereźnicy stworzyli Gwardię Czerwoną dla ochrony wsi przed uzbrojonymi osadnikami ze wsi Antonin, Zarzeczyca, Niwieck. Podobna sytuacja miała miejsce we wsiach Zdołbica (obecnie rejon zdołbunowski) oraz Tajkury w powiecie zdołbunowskim (obecnie rejon rówieński), gdzie uzbrojeni osadnicy grozili miejscowym Ukraińcom. Władze radzieckie zaliczyły polskich osadników do wrogów ludu.
Słowa Chruszczowa «Osadnik to policjant w przebraniu chłopskim» zabrzmiały jak wyrok tej grupy społecznej. W dokumentach NKWD zawarta jest informacja o tym, że na terenie powiatu rówieńskiego największe zainteresowanie wzbudza osada Krechowiecka zamieszkana wyłącznie przez zdemobilizowanych podoficerów 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. W sprawozdaniu podano: «Prawie wszyscy osadnicy zachowują ścisłe więzi z pułkiem, dowództwo którego często bywa w osadzie… Zainteresowanie tą osadą wykazuje rząd – w 1929 roku w uroczystościach otwarcia domu «ludowego» uczestniczył prezydent RP Mościcki…».
Zdaniem funkcjonariuszy organów ścigania taka uwaga do osady była spowodowana jej specjalną misją – wykonywaniem zadań dywersyjnych, szpiegowskich itd. NKWD Radzieckiej Ukrainy stworzyło listę osad wojskowych wymagających szczególnej obserwacji. Na Rówieńszczyźnie na tę listę trafiło 3 osady w powiecie kowelskim (zamieszkane przez 20 rodzin), 11 – w powiecie rówieńskim (560 rodzin), 7 – w powiecie zdołbunowskim (146 rodzin), 2 – w powiecie dubieńskim (35 rodzin). Uznając osadników za zagrożenie władze radzieckie rozwinęły akcję propagandową mającą na celu szczucie osadników.
Już we wrześniu 1939 r. do więzień radzieckich trafiło dużo przedstawicieli tej grupy społecznej. Co prawda wkrótce większość została wypuszczona. Osadnicy znaleźli się w pułapce – między sowieckimi organami represyjnymi, a miejscową ludnością ukraińską. W ramach akcji propagandowych władze radzieckie nawoływały do walki z panami na wszelkie sposoby: za pomocą siekier, wideł, kos. Aby uniknąć śmierci, mieszkańcy niektórych osad w nocy chowali się w lesie, inni, uzbroiwszy się w broń z miejscowych posterunków policyjnych, po kolei ochraniali wsie. Jednocześnie niektóre rodziny ukraińskie pomagały osadnikom, chowając ich przed swoimi rodakami. Zdarzało się także zbieranie podpisów wśród miejscowych Ukraińców na rzecz więzionych osadników. Np. prawie wszyscy mieszkańcy wsi Studzianka w Powiecie Dubieńskim (obecnie rejon dubieński) podpisali 17 grudnia 1939 r. list adresowany do wydziału NKWD w Dubnem. Bronili w nim pułkownika rezerwy F. Dziewickiego, przekonując kierownictwo NKWD, że on «w ciągu 20 lat życia w Studziance nikogo nie obrażał i w czym mógł starał się pomóc…».
Mieszkańcy osady Traugutówka w Gminie Rafałowskiej próbowali uratować od więzienia K. Pawelczyka. Potraktowano go jako osadnika dlatego, że razem z rodziną mieszkał w domu swojego brata osadnika. W archiwach można spotkać także zachowane donosy. Adresowane były do rejonowych oddziałów NKWD: «…Nogaj Jan, Skrzypek Wacław i Pawlak Marcin zostali przysłani tu w 1921 r. przez polskie władze… Ich celem, podobnie jak celem wszystkich osadników wojskowych była polonizacja miejscowej ludności, i obserwacja nas. Generalnie to na nich opierało się państwo polskie na zachodnich rubieżach ziem ukraińskich».
Jak tego wymagały tymczasowe radzieckie władze partyjne jesienią 1939 r. we wsiach zostały utworzone komitety chłopskie. Prowadziły one konfiskatę majątków osadniczych, zagospodarowując je według własnej wizji. Np. przedstawiciele tymczasowych organów władzy w osadzie Bolesławice w powiecie rówieńskim postanowili znacjonalizować najpierw konie, krowy i inne bydło, zostawiając jedną krowę wyłącznie tym rodzinom, w których były dzieci. W domu każdego osadnika przymusowo zameldowano jedną ukraińską rodzinę. W osadzie Krechowieckiej, położonej w tym samym powiecie, komitet chłopski podjął decyzję o tym, żeby najbogatsi osadnicy w ciągu kilku dni wyprowadzili się ze swoich gospodarstw. 21 grudnia 1939 r. Biuro Polityczne uchwaliło zaproponowaną przez KC Komunistycznej Partii Bolszewików Ukrainy decyzję o wykorzystaniu mienia osadniczego. Dotyczyła ona wszystkich ziem, należących do osadników, oprócz wcześniej zabranych przez chłopów, które przekazano na rzecz komitetów obwodowych. Komitety oddały te ziemie kołchozom i sowchozom. Konie, bydło i narzędzia rolnicze także stały się ich własnością. W konfiskowanych domach osadników zaproponowano, abyulokować urzędy państwowe, szkoły, szpitale, telegrafy albo zakwaterować nauczycieli i lekarzy. Konfiskowanego mienia osadniczego użyto m.in. dla urządzenia w marcu 1940 r. Pałacu Pionierów w Równem. Niezbędne meble, dywany, instrumenty muzyczne przywieziono tu przed 15 marca 1940 r. Do końca 1939 r. na terenie obecnego obwodu rówieńskiego zostało znacjonalizowanych 26 038 ha ziem, należących wcześniej do osadników.
Na początku grudnia 1939 r. Biuro Polityczne i Rada Komisarzy Ludowych ZSRR zabrały się do przygotowań pierwszej masowej deportacji osadników i ich rodzin w odległe regiony ZSRR. 5 grudnia RKL podjęła uchwałę nr 2001–558 ss., zatwierdzoną przez Biuro Polityczne CK WKP(B), o założeniu specjalnych osad dla 21 tys. rodzin deportowanych. Według tego dokumentu, deportacja była planowana na początek 1940 r. Jednak już pod koniec grudnia zaczęło się wysiedlenie poszczególnych rodzin osadników, wobec członków których prowadzono śledztwo jako przeciw elementom społecznie niebezpiecznym. To się zdarzyło m.in. z rodziną P. Tupaja, która składała się z siedmiu osób. 31 grudnia 1939 r. zmuszono ich do pozostawienia Poniatówki w powiecie dubieńskim. Rodzina pozostawiła po sobie drewniany dwupokojowy domek, stajnię, stodołę pokrytą dachówką, żniwiarkę, dwie krowy, dwa konie i 20 ha roli. Podobny los spotkał aresztowanego 24 grudnia 1939 r. E. Chlebnika, osadnika ze wsi Niwieck w powiecie sarneńskim.
Po uwolnieniu z więzienia natychmiast wywieziono go wraz z rodziną do odległego regionu ZSRR. Osadników, aresztowanych przez rejonowe oddziały NKWD, w przededniu deportacji uwalniano z aresztu nie prowadząc żadnego śledztwa. Głównym dokumentem zawierającym instrukcje o przygotowaniu i przeprowadzeniu specjalnej operacji wobec osadników i leśniczych, była dyrektywa komisarza spraw wewnętrznych ZSRR L. Berii z dnia 19 grudnia 1939 r. nr 5648/5. Według niej, wszystkie osiedla osadników były podzielone na dzielnice operacyjne (łącznie 76 dzielnic na terenie Ukrainy Zachodniej), na czele każdej «trójki» operacyjnej stał doświadczony pracownik NKWD. Do takiej grupy operacyjnej na Rówieńszczyźnie należeli: kierownik Obwodowego Zarządu NKWD, kapitan służby bezpieczeństwa Krutow; kierownik oddziału Głównego Zarządu Ekonomicznego NKWD ZSRR, porucznik służby bezpieczeństwa Zubow; zastępca kierownika Zarządu Milicji Robotniczo-Chłopskiej NKWD USRR, kapitan milicji Hrebczenko. Łącznie we wszystkich nowoutworzonych obwodach działało 6 699 grup operacyjnych (do każdej należał jeden czekista, który był przewodniczącym, jeden przedstawiciel partii, jeden żołnierz wojsk NKWD, dwaj przedstawiciele lokalnych władz wiejskich czy gwardii robotniczo-chłopskiej, jeden lokalny działacz, który spisywał majątek i jeden przewodnik spośród zaufanych miejscowych chłopów).
Łącznie w operacji uczestniczyły 54 174 osoby. Funkcjonariusze NKWD konspiracyjnie spisywali osadników i leśniczych, bez ujawniania prawdziwych przyczyn. Mówili, że spis ludności przeprowadzany jest ze względu na konieczność nakładania podatku rolniczego i kampanię wyborczą do Rady Najwyższej ZSRR i USRR. 29 grudnia 1939 r. RKL ZSRR i Biuro Polityczne zatwierdziły dokumenty mające wpływ na dalszy los kolonistów.
Według «Regulaminu osad specjalnych i zasady zatrudniania osadników wysiedlanych z zachodnich obwodów USRR i BSRR» i «Instrukcji LKSW ZSRR o porządku przesiedlania polskich osadników z zachodnich obwodów USRR i BSRR» Ludowy Komisariat Lasu musiał zapewnić miejsce do przyjęcia, zakwaterowania i zatrudnienia osadników, Ludowy Komisariat Komunikacji – transport deportowanych w odrębnych pociągach, Ludowy Komisariat Zdrowia – personel medyczny do każdego pociągu i obsługiwania nowych osad. Według danych statystycznych, znalezionych w Oddziałowym Archiwum Służb Bezpieczeństwa, w dniu 7 stycznia 1940 r. na terenie obwodu rówieńskiego zarejestrowano 5 597 akt osobowych członków rodzin kolonistów i 2 749 członków rodzin leśniczych.
Zgodnie z planem Wydziału Transportowego NKWD kolei w Kowlu z dnia 20 stycznia 1940 r., stamtąd należało dostawić 27 621 specjalnych osadników (w tym 7 348 – z obwodu rówieńskiego), w tym celu przygotować 935 wagonów. Na stacji Sarny planowano wyposażyć 175 wagonów wąskotorowych. Stacja Zdołbunów miała dostarczyć 302 wagony dla przejazdu koleją wąskotorową i 54 dla przejazdu szeroką koleją. Milicjanci i strażnicy mieli zorganizować na terenie obwodu rówieńskiego 14 punktów odprawy kolonistów.
Według rozporządzenia kierownika oddziału obwodowego NKWD dla wykonania «szczególnego zadania» w obwodzie rówieńskim z 229 pułku 13 dywizji konwojowej wojsk konwojowych NKWD, dla zapewnienia eskorty do punktu odprawy przesiedleńców specjalnych, ściągnięto 300 osób i 154 urzędników straży specjalnej 227 pułku. Przedstawiciele partii nie ograniczyli się wyłącznie do kontroli operacji w celu usunięcia osadników z terenów Rówieńszczyzny. Brali czynny udział w akcjach likwidacyjnych.
W swoich wspomnieniach były prezes Dubieńskiego Komitetu Powiatowego W. Bezkopylnyj z dumą pisze, że w styczniu 1940 r. osobiście brał udział w «tajnej, zorganizowanej na szeroką skalę akcji eksmisji polskich kolonistów». W wyniku specjalnej operacji, rzetelnie zaplanowanej i przeprowadzonej przez radzieckie władze represyjne, z obwodu rówieńskiego deportowano 7 939 osadników i leśników. Równocześnie do więzień trafiali miejscowi mieszkańcy, którzy śmieli wyrazić współczucie deportowanym osobom.
Osadników, którzy w okresie międzywojennym pełnili obowiązki urzędników i przedstawicieli lokalnych władz samorządowych, władze radzieckie uważały za niebezpieczne elementy. Zamiast deportacji do odległych regionów ZSRR czekał na nich obóz pracy. Sowieci piętnowali polskich osadników wojskowych jako złośliwych wrogów długo przed okupacją Ukrainy Zachodniej przez Armię Czerwoną. Po pierwsze, kierownictwo ZSRR brało pod uwagę fakt, że osadnicy uzyskali pewne preferencje od polskiego rządu za wygraną w wojnie polsko-bolszewickiej. Zniszczenie tej warstwy społeczeństwa polskiego było swoistą zemstą reżimu sowieckiego. Po drugie, osadnicy tworzyli tło społeczne, na bazie którego mógł się ukształtować ruch oporu przeciw sowietom.
Prewencyjne areszty i deportacje osadnictwa pozbawiły polskie podziemie zasobów zarówno materialnych, jak i ludzkich. Po trzecie, po deportacji osadników nowe władze wzbogaciły się o ziemie i zasoby materialne, co było podstawą do tworzenia kołchozów. W tym samym czasie w odległych regionach ZSRR wzrosła liczba bezprawnych i jednocześnie bezpłatnych pracowników.
Tetiana SAMSONIUK
Monitor Wołyński nr 3 (131) 12.02.2015
17 komentarzy
Kresowaik
26 lutego 2015 o 21:32A co się stało z rodzinami polskich osadników wojskowych na Wołyniu w 1943r.?
Misyu
24 marca 2015 o 12:44Zostali zabici przez zbrodniarzy z NKVD przebranych za Ukraińców. Podobnie dzisiaj Kreml morduje za pomocą 'zielonych ludzików’ w Donbassie i wydaje się Putin’owi, że ma czyste rączki.
Rober cik
11 marca 2015 o 19:46Zabrzmi tragicznie, ale nkwd uratowala ich przed banderowska dzicza i straszna smiercia
Misyu
24 marca 2015 o 12:46Bzdura – NKVD zaczęło już w latach 30tych i wymordowało 2 miliony Polaków na Kresach Rzeczypospolitej. Wołyń zorganizowało, zaplanowało i przeprowadziło NKVD. Za parę lat za przypisywaniu mordu na kresach Ukraińcom będzie groził mandat, jak za 'polskie obozy koncentracyjne’, ponieważ to takie samo kłamstwo.
Takeda
11 kwietnia 2015 o 16:11Misyu, wypisujesz kompletne bzdury, niemające oparcia w faktach. Przepisałeś je z podręcznika propagandy banderowskiej?
Jakie NKWD przebrane za UPA ? W czasie rzezi wołyńskiej w 1943 r. front (a tym samym Sowieci) byli jeszcze daleko. Nędzne próby zdjęcia odpowiedzialności za ukraińskie zbrodnie nic nie zmieni !
Zzbbiigg
12 lipca 2015 o 20:20Do dzisiaj żyją moi krewni, którzy pamiętają, kto do nich strzelał. są w stanie z imienia i nazwiska podać morderców, więc nie KŁAM!!!
Matrix
27 grudnia 2015 o 09:22Polaków, starców i dzieci, niemowlęta i ich rodziców mordowali bandyci ukraińscy, sąsiedzi i znajomi z tej samej wioski, z wsi sąsiednich…, których ofiary znały,z którymi setki razy rozmawiały, więc nie kłamcie podli, bez honoru i szacunku dla bestialsko zamordowanych, że to byli Rosjanie. To byli zwykli Ukraińcy, przeobrażeni w bestie, zwyrodnialców, istoty których nie można nazwać ludźmi. Ich potomkowie, siedzą na forach i plują na wszystko, zakłamują historię i czekają na odpowiedni moment, by dopuścić się podobnych zbrodni na Polakach, w ich własnym domu jak wtedy na Wołyniu!!!
DD
27 marca 2016 o 20:08Poszukuję informacji o rodzinie Flisów, którzy mieszkali na kresach a po wojnie zostali przesiedleni w okolice Wschowy. Posiadam niewiele informacji z przekazów rodzinnych. Rodzinę tę stanowili: Marianna Flis z domu Dąbrowska ur. 4 stycznia 1889 w miejscowości Jaworska Wola, parafia Krępa Kościelna dziś powiat lipski, woj. mazowieckie, która została zamordowana przez UPA, mąż Marianny (imienia nie znam) pochodził z tej samej parafii i dwoje dzieci syn (nie znam imienia) i córka o imieniu Maria. Po wojnie wrócił ojciec z synem i córką i to właśnie oni mieli trafić w okolice Wschowy. Wydaje mi się, że mówiono o tym, iż ojciec rodziny był osadnikiem wojskowym. Czy ktoś może mi pomóc odnaleźć kogoś związanego z tą rodziną?
Dudak
19 listopada 2016 o 10:58Powiem wam jedno,że dymu bez ognia nie bywa.a ta złość i nienawiść Ukraińców do Polaków ma głębokie korzenie historyczne.
prawy
6 kwietnia 2017 o 12:38” złość i nienawiść Ukraińców do Polaków ma głębokie korzenie historyczne.”
i miłość do ludobójstwa jako metody wyrazu ?
Jarema
13 maja 2017 o 10:40Pierwsze uderzenie w Polskę i Polaków dokonane zostało przez Rosję! Najpierw w 17.09.1939 r. a potem podczas wywózek i zsyłek. Rosjanie mordowali i prześladowali przede wszystkim ze względu na przynależność osób z tzw. reakcyjnej klasy społecznej, np. były żołnierz; w praktyce często bycie Polakiem., np. synem urzędnika wystarczało do represji. Drugie uderzenie w Polskość i Polaków przyszło od „sąsiadów” ukraińskich pod kierunkiem (czasem groźbą) UPA, która mordowała tylko ze względu na narodowość polską, tak jak Niemcy Żydów. Majątek po zamordowanych przejmowali okoliczni Ukraińcy; to się nazywało „po Polakach”. Całkiem dochodowy biznes wśród ubogiej ludności ukraińskiej. Ta pierwsza zbrodnia jest znana; specjalnie nikt jej nie zaprzecza. Ta druga przeciwnie jest ciągle zakłamywana i manipulowana przez urzędników ukraińskich w tym Poroszenkę, zwłaszcza Juszczenkę i Wiatrowycza oraz niektórych Ukraińców i … Polaków. Część Polaków nie może nam wybaczyć akcji Wisła, ale za to całkowicie wybacza ludobójstwo Wołyńskie Ukraińcom, a nawet pyta: ale jakie ludobójstwo – to m.in. część polityków z PO oraz polskie środowiska zaangażowane w niedawne ukraińskie obchody akcji Wisła. Z kłamstwem Wołyńskim przyzwoity człowiek będzie walczył, tak jak walczono z kłamstwem Katyńskim.
Jerzy Gołąb
12 sierpnia 2017 o 12:37Z tego co wiem żaden wojskowy osadnik po wejściu Rosjan nie ocalał
Nicolas Samsoniuk
27 września 2018 o 22:42Hi Tetiana, my name is Nicolas Samsoniuk and i’m from Brazil, I was searching about my family history because my grandfather used to tell me some stories about it and many many years ago. He told a storie that his dad’s family was killed in a village. Then doing some researches I Found a photo of a tombstone with the same surnames of my grandfather in the village of husinka that it’s really next to the ukraine border, then after researches I found your article and for my surprise WE HAVE THE SAME SURNAME TOO. So i’m really curious if you know more about our surname and its history
ps: my grandfather is from poland a city named Luckz I belive that they wrote his city name wrong because of wrong translation or because of the phonetic sound, or the city does not exist any more. And my grandma is from Warszawa. my grandfather was born in 1904 and they came to Brazil because of the war. So thank you very much for reading and sorry for not speaking your language, i’m training Polish to try to find more about but it’s really hard
Piotr
12 września 2020 o 19:27City of Luck is a capitol of Wolynska Oblast in Ukraine. Before war it was a capitol of Wolynski District in Poland. Polish name of city is Łuck and Ukrainian is: Луцк.
Nicolas Samsoniuk
27 września 2018 o 22:45Hi Tetiana, we have the same surname and i would like to know more about its history, could u contact me?
Grażyna
21 stycznia 2020 o 11:57Szukam jakichkolwiek wiadomości o rodzinie Felskich i Bernatów z Myzowa i Zagacia.
Gabriel los
11 lutego 2020 o 01:13Hola soy de Argentina y busco información sobre la familia de mi abuelo. ADAM bronislaw łoś. Era de karczemka Sarny Wołyn su madre se llamaba Narcyza y su padra Antoni.