„Trzy lata, narodzie ukraiński, walczyłeś sam, zapomniany przez wszystkie narody świata, albowiem wrogowie twoi nie spali i wszelkiemi sposobami prowokowali cię, nie przyznając ci nawet prawa zwać się mianem Ukraińców, mianem narodu ukraińskiego. Dziś dokonuje się wielka przemiana.
Ujawnione w tej bohaterskiej walce bezprzykładne czyny poświęcenia, ofiary, przywiązania do kraju rodzinnego, kultury i wolności przekonały inne narody świata o słuszności twoich żądań i o świętości twych ideałów, które znalazły oddźwięk przede wszystkiem w sercach wolnego już narodu polskiego”.
Te słowa, zawarte w odezwie naczelnego atamana armii Ukraińskiej Republiki Ludowej Semena Petlury z 26 kwietnia 1920 r. obwieszczały zawarcie sojuszu polsko-ukraińskiego, wymierzonego przeciwko bolszewickiej Rosji.
Dziś wracając myślami do czasów wielkiej ofensywy odrodzonego Wojska Polskiego i rodzącej się armii Ukraińskiej Republiki Ludowej, konstatujemy, iż dla Polaków miała ona podwójne znaczenie: z jednej strony umożliwiała odrzucenie „czerwonych” na wschód i likwidację zagrożenia polskiego bytu państwowego; z drugiej zaś skierowana była na stworzenie między Polską a bolszewicką Rosją Republiki Ukraińskiej, sprzymierzonej z Rzeczpospolitą, stanowiącej istotne zabezpieczenie odrodzonej polskiej państwowości przed Rosją.
Niestety Umowa Warszawska ostatecznie Ukrainie nie przyniosła sukcesu i dziś można tylko snuć refleksje na temat, jak mogłaby wyglądać historia polsko-ukraińska, gdyby plany marszałka Józefa Piłsudskiego i atamana Symona Petlury ziściły się.
Dobrze jednak, że mamy do czego nawiązywać, na przekór tym wszystkim, którzy po obu stronach granicy polsko-ukraińskiej, jak również w ościennych, potężniejszych od nas krajach, szerzą pogląd, że jesteśmy skazani na wieczną sprzeczność interesów.
Okazją do podobnych refleksji stała się wystawa pt.: „Za waszą i naszą wolność” zorganizowana na Majdanie Niepodległości w Kijowie z okazji rocznicy wyprawy kijowskiej 1920 roku. Szesnaście dwujęzycznych plansz, unikalne zdjęcia, mapy, treściwe komentarze opowiadają o tych wydarzeniach.
Organizatorami wystawy są: Fundacja „Wolność i Demokracja”, telewizja espresso.tv, „Kurier Galicyjski”, który dostarczył kontent wystawy oraz firma Plastics.ua, której prezes – polski biznesmen Ireneusz Derek, niejednokrotnie wspierał już podobne inicjatywy.
W uroczystym otwarciu wystawy wzięli udział przedstawiciele Ambasady RP na Ukrainie, ukraińscy parlamentarzyści, naczelnicy ukraińskiego i polskiego Instytutu Pamięci Narodowej, jak również członkowie organizacji polskich z Kijowa, Winnicy i Żytomierza.
Uroczystość uświetnił swoim występem polski chór „Mazury”, który specjalnie na tą okazję przybył do stolicy z Chmielnickiego Ośrodka Związku Polaków Ukrainy (kierownik artystyczny Irena Medlakowska) wykonując kilka popularnych utworów z lat dwudziestych ubiegłego wieku , w tym śpiewaną przez żołnierzy sojuszniczych armii – „Pierwszą brygadę” i „Czerwoną Kałynę”.
W wystąpieniach na otwarciu nie brakowało historycznych paraleli, wyrazów szacunku i poparcia dla Ukrainy. Poniżej publikujemy obszerne fragmenty wypowiedzi wygłoszonych podczas otwarcia wystawy.
MICHAŁ DWORCZYK – prezes Fundacji „Wolność i Demokracja”
Pretekstem do otwarcia tej wystawy jest 95 rocznica wyzwolenia Kijowa spod okupacji bolszewickiej przez wojska Atamana Głównego Symona Petlury i Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego. Ale jest to tylko pretekst, bo wystawa mówi o czymś więcej – mówi o politycznej i wojskowej współpracy polsko-ukraińskiej. Współpracy, ideą której było odrodzenie się przed 95 laty wolnej Ukrainy i niepodległej Polski.
Wtedy, niestety ten projekt nie zakończył się sukcesem, natomiast dzisiaj możemy stwierdzić, że ta idea jest aktualna jak mało kiedy. Dzisiaj możemy stwierdzić, że jedynie we współpracy polsko – ukraińskiej, Polaków i Ukraińców, można widzieć przyszłość i stabilność obu naszych krajów. Mamy nadzieję, że przez przybliżenie tych wydarzeń, przez przybliżenie współpracy i politycznej, i wojskowej, i gospodarczej Polski i Ukrainy sprzed 95 lat, przykładamy małą cegiełkę do budowania dobrych relacji polsko-ukraińskich.
MYKOŁA KNIAŻYCKI, deputowany, przewodniczący komitetu kultury Rady Najwyższej Ukrainy,
Dziś stawiamy kolejny symboliczny krok. Otwieramy wspaniałą wystawę w symbolicznym dla nas wszystkich miejscu, tu w sercu Kijowa, na Majdanie. Tu właśnie narodziła się ukraińska demokracja. Ta ukraińska demokracja, jestem o tym absolutnie przekonany, nie byłaby możliwa bez pomocy Polski, która jako pierwsza uznała naszą niezależność, jako pierwsza najszerzej poparła przemiany demokratyczne, która obecnie jest głównym adwokatem Ukrainy w Europie i na świecie.
Wydaje mi się, że przeżywszy różne, bardzo złożone okresy w przeszłości, zrozumieliśmy, że narody: polski i ukraiński są sobie najbliższe w tej części świata.
Po raz pierwszy w tym roku dzięki Instytutowi Pamięci Narodowej i Wołodymyrowi Wiatrowyczowi, a także innym, obecnym tu kolegom obchodziliśmy nie tylko 9 maja, ale i 8 maja, jako Dzień Pojednania. To zbliża nas do Europy. W Polsce Dzień Zwycięstwa też obchodzony jest 8 maja.
Powinniśmy też pamiętać, że 25 lat wcześniej, w tych samych majowych dniach, w czasie walki Ukrainy o niezależność na początku XX wieku, wspólne oddziały wojsk polsko-ukraińskich wyzwoliły Kijów. Było to nie pierwsze nasze pojednanie i nie pierwsze nasze wspólne wojsko. Mamy wielką wspólną historię. Nasze wojska brały Moskwę i broniły tych ziem. Ale ten ostatni akt, dzięki mądrości przywódców obu narodów – Piłsudskiego i Petlury -dzięki ich odwadze i dalekowzroczności, po raz pierwszy zaświadczył fakt równoprawnego zjednoczenia obu państw. Były to dwa narody, które się nawzajem wspierały: Polacy wspierali Ukraińców tu, a później Ukraińcy wspierali Polaków podczas obrony Warszawy.
Mam nadzieję, że wszystko to, co przeżyliśmy, dało nam wspaniałą szczepionkę przeciwko wszelkiemu złu w naszej historii i dobry przykład do naśladowania w przyszłości. Chcę podziękować wszystkim inicjatorom otwarcia tej wystawy, uważam, że jest bardzo ważną zarówno dla Ukraińców, jak i dla Polaków. Szczególnie teraz. Musimy zrobić tak, aby każdy Ukrainiec w Kijowie dowiedział się o tym, przyszedł tu i zobaczył. Polacy też powinni wiedzieć, że Piłsudski i polscy żołnierze zostali uczczeni tu, na centralnym placu Kijowa.
RAFAŁ WOLSKI, konsul generalny RP w Kijowie
Dziś obchodzimy 95 rocznicę wyzwolenia Kijowa przez wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej i Wojsko Polskie spod okupacji bolszewickiej, która zniszczyła to miasto, jakim pamiętali go Ukraińcy i Polacy, wszyscy mieszkańcy sprzed I wojny światowej. Mogą tu państwo przeczytać tekst odezwy, z którą zwrócił się naczelnik państwa Polskiego, marszałek Józef Piłsudski do mieszkańców Ukrainy. Pozwolą państwo, że zacytuje krótki fragment tego tekstu:
„Ludności ziem tych czynię wiadomym, że wojska polskie usuną z terenów, przez naród ukraiński zamieszkałych, obcych najeźdźców, przeciwko którym lud ukraiński powstawał z orężem w ręku, broniąc swych sadyb przed gwałtem, rozbojem i grabieżą. Wojska polskie pozostaną na Ukrainie przez czas potrzebny po to, by władze na ziemiach tych mógł objąć prawy rząd ukraiński. Z chwilą, gdy rząd narodowy Rzeczypospolitej Ukraińskiej powoła do życia władze państwowe, gdy na rubieży staną zastępy zbrojne ludu ukraińskiego, zdolne uchronić kraj ten przed nowym najazdem, a wolny naród sam o losach swoich stanowić będzie mocen – żołnierz polski powróci w granice Rzeczypospolitej Polskiej, spełniwszy szczytne zadanie walki o wolność ludów.(…)
Wierzę, że naród ukraiński wytęży wszystkie siły, by z pomocą Rzeczypospolitej Polskiej wywalczyć wolność własną i zapewnić żyznym ziemiom swej ojczyzny szczęście i dobrobyt, któremi cieszyć się będzie po powrocie do pracy i pokoju”.
[…] Myślę, że słowa odezwy, które zacytowałem, są niezwykle aktualne i dziś. Należy tu wspomnieć, że prawie równo przed 95 laty został odbudowany rząd URL z premierem Wołodymyrem Prokopowiczem na czele. W składzie tego rządu było dwóch Polaków: minister ochrony zdrowia Stanisław Stępowski i Henryk Józewski, wiceminister spraw wewnętrznych. Pozwolą państwo, że zakończę również cytatem ze wspomnień Henryka Józewskiego, rodowitego mieszkańca Kijowa, który w pół wieku po tych wydarzeniach pisał:
„Byłem Polakiem, człowiekiem, któremu ufała Polska. Byłem Polakiem ukraińskim wiceministrem, człowiekiem, któremu ufała Ukraina. Nie byłem narzędziem polskim w rządzie ukraińskim. Nie byłem agentem czy wtyczką. Polska mi ufała i w nie mniejszym stopniu ufała mi Ukraina. I tu i tam byłem sobą, przy czym jednocześnie były we mnie dwa światy, które patrzyły siebie w oczy z zaufaniem. Jak wtedy mówiłem, byłem człowiekiem, któremu mogły ufać oba narody. To określało całą sprawę i ja dobrze czułem się w takiej sytuacji. Patriotyzm Polski i patriotyzm Ukrainy były jednym całym”.
Henryk Józewski, patriota polski i ukraiński wskazał drogę, którą poszli Polacy na Ukrainie i dziś. Tu na tym placu, w tym miejscu, na scenie Majdanu, stali liczni przedstawiciele mniejszości polskiej, którzy są tu i dziś. W Niebiańskiej Sotni mamy też dwóch naszych bohaterów – Polaków z Chmielnickiego i Żmerynki. Dziś na wschodzie Ukrainy w armii ukraińskiej walczą obywatele ukraińscy polskiego pochodzenia i bronią swojej wspólnej ojczyzny. Jest to wszystko spuścizną tego polsko-ukraińskiego sojuszu z 1920 roku.
Niestety, jak tu mówiono, ten projekt nie mógł zakończyć się powodzeniem, ale bez URL nie było by dziś wolnej Ukrainy z jej urzędami, instytucjami, z jej symboliką państwową, która ciągnie się z czasów atamana Symona Petlury i niezależnej URL.
Jest to dobra tradycja, do której dziś nawiązujemy w naszych obecnych stosunkach polsko-ukraińskich.
Jestem przekonany, że dzisiejsza wystawa pomoże powrócić do wspólnej pamięci w dzisiejszym Kijowie i dzisiejszej Ukrainie do tego, że nasz sojusz jest dawny, że nasz sojusz był pomyślny i dziś po prawie 100 latach znajduje on swoją kontynuację w tych słowach naczelnika państwa polskiego, które państwu zacytowałem. (…)
Jako absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, muszę tu zaznaczyć, że co roku w listopadzie na mogiłach żołnierzy Ukraińskich na warszawskim cmentarzu prawosławnym świeciliśmy znicze od dawna i dziś czynią tak obecni studenci tej uczelni. Szczególnie na takich mogiłach jak generała Marka Bezruczki.
WOŁODYMYR WIATROWYCZ, prezes Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej
Tak stało się, że w tych dniach odbywa się kilka polsko-ukraińskich imprez. Wczoraj otwieraliśmy wystawę poświęconą największej zbrodni komunizmu – zbrodni katyńskiej. Na Ukrainie przebywa delegacja IPN z Polski i oprócz tych uroczystości, w których bierzemy udział mamy spotkania robocze. Wczoraj zdecydowaliśmy o stworzeniu polsko-ukraińskiej grupy historyków, którzy będą pracowali nad trudnymi pytaniami polsko-ukraińskiej przeszłości z lat 1939-1947. Mamy dość sił i odwagi, aby podjąć ten trudny temat i mamy obowiązek odnowić dialog historyków, aby zdepolityzować ten temat, by nie był więcej wykorzystywany przez polityków naszych narodów.
Jako historycy orientujemy się, że w historii pomiędzy Ukraińcami i Polakami były nie tylko konflikty i sprzeczności. W stosunkach pomiędzy Ukraińcami i Polakami były trwałe okresy owocnej współpracy, długie i trwałe okresy wspólnych walk.
Cieszę się bardzo, że dziś obchodzimy jedną z takich rocznic – 95 rocznicę wspólnego wyzwolenia Kijowa od bolszewików przez wojska URL i Wojsko Polskie. Jest to ważna data, która powinni obchodzić i Polacy i Ukraińcy. Jest to ważna data, którą powinniśmy pamiętać, szczególnie teraz, gdy znów mamy ogromne zagrożenie ze Wschodu, zagrożenie już dziś realizowane na wschodnich terenach Ukrainy, a skierowane jest na dalsze regiony.
Z pewnością sytuacja obecna nie jest tak groźna, jak była w 1920 roku, ale jest na tyle groźna, abyśmy zrozumieli, że my, Polacy i Ukraińcy musimy być razem. Musimy być razem, aby obronić niepodległość naszych państw. To zagrożenie rosyjskiego imperializmu, jest zagrożeniem dla Ukrainy, dla innych narodów Europy i całego świata. Chcielibyśmy, aby po tych 95 latach nasza współpraca rozwijała się jedynie w dziedzinach kultury, polityki, żebyśmy znów nie mówili o wspólnej walce. Ale sytuacja obecnie jest taka, że możliwie będzie wymagała i wspólnej walki. W chwili obecnej, jak nigdy, aktualne jest hasło, które jest tytułem tej wystawy: „Za waszą i naszą wolność”. Te wydarzenia na wschodzie Ukrainy, ta walka na Donbasie jest nie tylko walką o ukraińskie ziemie, jest to walka za waszą i naszą wolność, nasi sąsiedzi, panowie Polacy!
Jesteśmy bardzo wdzięczni, że w tej walce już teraz odczuwamy wszechstronne poparcie ze strony polskiej. Odczuwamy wsparcie informacyjne, wsparcie wolontariuszy, nawet tych Polaków obywateli Ukrainy, którzy z bronią w ręku bronią swej ojczyzny.
Jestem przekonany, że właśnie pamięć o naszych przodkach, którzy wspólnie walczyli, powinna być naszym natchnieniem do obrony tych wartości i tej wolności, o którą walczyli nasi pradziadowie.
PAWEŁ UKIELSKI, wiceprezes IPN, Polska
Miejsce, w którym się znajdujemy jest szczególne i ta wystawa jest szczególna. Jest ona świadectwem tego, że dzisiaj zajmujemy się nie tylko teraźniejszością, obecną walką za wolność waszą i naszą. To co dzieje się od ponad roku na Ukrainie jest walką za wolność waszą i naszą.
Zajmujemy się także przeszłością. Jestem przekonany, że nasza wspólna dzisiejsza chęć, aby Ukraina była pełnoprawnym członkiem Europy, aby zachowała swoją niezależność, aby zachowała swoją integralność terytorialną pomaga również w rozmowie o historii. Dzisiaj mamy szczególną okazję i dzisiaj mamy szczególne możliwości żeby się tą historią zajmować. Świadectwem tego jest i ta wczorajsza wystawa i ta dzisiejsza. Jestem przekonany, że możemy tak otwarcie rozmawiać.
Jestem wdzięczny panu prezesowi za otwartość, za inicjatywę stworzenia wspólnej grupy, która będzie się na roboczo zajmować historią. To jest ten moment, to jest ta chwila, kiedy jesteśmy razem i możemy osiągnąć bardzo wiele. A zatem, ta wystawa jest takim świadectwem, że idziemy do przodu i że bardzo wiele jesteśmy w stanie razem zrobić.
RAFAŁ DZIĘCIOŁOWSKI – członek Rady Fundacji „Wolność i Demokracja”
Mam krótkie trzy uwagi. Po pierwsze: jak powiedział prof. Andrzej Nowak, oba nasze narody rozwijały się w cieniu imperium. W cieniu imperium kształtowała się tożsamość naszych narodów. Mówię o tożsamości historycznej. Ten moment jest chwilą, kiedy możemy tę tożsamość pisać i tworzyć na nowo, suwerennie, jako wolne, świadome narody. Jest to bardzo ważne. Oczywiście to nie jest tak, że wymyślamy tę historię na nowo, ale ją, jak każde pokolenie uzasadniamy w perspektywie tych wydarzeń, przed którymi stoimy. Te wyzwania przypominają trochę historię XX wieku. Niestety, szczególnie historię Ukrainy. Dlatego bardzo ważny jest ten moment, gdy historia może stać się nauczycielką życia.
Druga uwaga jest taka: bardzo bym chciał – jest to apel szczególnie do naszych ukraińskich przyjaciół – żebyście chcieli państwo sięgnąć trochę dalej w głąb historii Ukrainy. Nie tylko koncentrując się na wieku XX i tych ostatecznych przejawach odrodzenie ducha narodowego Ukrainy. Myślę, że ten okres – lata 1914-21, zakończone niestety niepowodzeniem – mogą być przesłanką do budowy wspólnej przestrzeni polsko-ukraińskiej. Podobnie, jak zapomniany całkowicie moment budzenia się świadomości narodowej tu, na Uniwersytecie Kijowskim, gdzie przez pewien czas Polacy prowadzili wspólną pracę konspiracyjną i zamierzali do wywołania powstania styczniowego na tych ziemiach i działali razem z Ukraińcami. Potem ich drogi się rozeszły. Ale proszę zwrócić uwagę, że w tych kluczowych momentach Polacy i Ukraińcy byli razem ze sobą. Nie jest to zupełnie tak, że nasze wzajemne stosunki są wyłącznie pasmem zbrodni, rzezi, dramatu i tragedii. Do dzisiaj, niestety, nie nazwanego i nie rozliczonego.
Trzeci aspekt tej naszej wystawy – to siła charakteru ludzi, którzy wtedy tworzyli historię. Przypomnijmy, że w 1919 roku trwała wojna polsko-ukraińska o Galicję, o Wołyń. Jak pisał Bohdan Skaradziński w książce „Sąd Boży”: „Krew jeszcze nie zakrzepła. Huk tych salw w 18 i 19 roku oni mieli jeszcze w uszach, a byli gotowi podpisać sojusz i wspólnie rozpocząć wielki polityczny projekt”.
To powinno być przesłanie na co dzień dla nas. Bo przecież my nie mamy tak tragicznych doświadczeń i tym łatwiej powinniśmy budować naszą wspólną europejską przestrzeń. Ale tu, na Majdanie, gdzie ginęli ludzie pod europejska flagą to nie jest slogan. To jest zespół najbardziej fundamentalnych wartości.
Jeżeli ta wystawa przyczyni się do budowania wspólnoty polsko-ukraińskiej będziemy szczęśliwi.
Po części oficjalnej w rozmowie z redaktorem naczelnym „Dziennika Kijowskiego” Rafał Dzięciołowski rozwinął temat intencji przedsięwzięcia:
Marzeniem naszym jest, żeby wreszcie, w czasie, kiedy oba nasze kraje odzyskały niepodległość czy też suwerenność pamięci historycznej, sięgać po te fakty z naszej historii, które były przez lata komunizmu i dominacji sowieckiej zakłamane, wręcz zakazane. W Polsce lata 20 były przemilczane, a postać Petlury na Ukrainie też nie była popularna, dogłębnie znana, a w wielu wypadkach nieznana w ogóle. Obserwowałem ludzi podczas, gdy rozstawialiśmy tę wystawę. Największe zdumienie sprawiała odezwa marszałka Piłsudskiego do narodu ukraińskiego, gdzie mówi on o podmiotowości narodowej, o wolności, o państwowości ukraińskiej, o suwerenności, o tym, że armia polska wchodzi jako sojusznik i przyjaciel i że ziemie ukraińskie opuści, żeby Ukraińcy budowali tam swoje państwo. To wzbudzało największe zdumienie. Pokazuje to jak wiele jest do zrobienia i jak wiele w naszej wspólnej historii jest rzeczy, na których możemy oprzeć nasze myślenie o przyszłości.
Myślę sobie, że tego typu działalność byłaby dużo trudniejsza i dużo mniej skuteczna, że gorzej docieralibyśmy do świadomości naszych odbiorców, gdyby nie moment historyczny, w którym to się dzieje, a mianowicie poczucie zagrożenia ze strony rosyjskiej. To jest paradoksalnie katalizator, bo Putin i Rosja przez to co robią, działają przeciwko sobie. Działania te podbudowują świadomość narodową Ukraińców i otwierają ich na sąsiadów z Zachodu, czyli na Polaków.
Teraz naszą rolą jest sięgnięcie do skarbnicy historii i pokazanie tych elementów, które potrafią nas łączyć. W pewnym sensie spełnia się sen marszałka Piłsudskiego o tej wielkiej idei federacyjnej, nawet, jeżeli będą to suwerenne państwa. Nie mówimy w tej chwili o federacji politycznej, mówimy o federacji duchowej wolnych narodów. Jest to wielka sprawa i warto temu poświęcić działania i polityczne i w tej przestrzeni kulturalno-intelektualnej.
Prawda jest taka, że jeżeli przed rokiem Putin mówił z przekonaniem o jedności ukraińskiego i rosyjskiego narodów i twierdził, że jest to wspólnota, to dziś musiałby ciężko pracować, żeby znaleźć Ukraińca, który by zechciałby tę tezę potwierdzić. Praktycznie pozostaje mu część terenów Donbasu, którą zajął, co nie ma się to w żaden sposób do planów rosyjskich, które podobno miały obejmować cały „russkij mir”, łącznie ze Lwowem, Stanisławowem, Słowacją, Czechami, Zakarpaciem, tzn. „wielki słowiański projekt”. Dziś widać, że ta granica jest gdzieś pod Horłówką i donieckim lotniskiem oraz terenami na wschód od Mariupola. To jest klęska Putina.
Oprac. Stanisław PANTELUK
Transkrypcja wypowiedzi: Marcin ROMER
Dziennik Kijowski 2015, CZERWIEC Nr 10 (497)
1 komentarz
Jarema
1 lutego 2017 o 15:48I bardzo dobrze. To takie przejawy polsko-ukraińskiej współpracy, jak sojusz Piłsudskiego i Petlury powinny być promowane przez Polskę, przy jednoczesnym kategorycznym sprzeciwie wobec UPA i jednoznacznym potępieniu tej formacji. Sądzę, że takie podejście do wzajemnych relacji nie tylko dobrze rokuje na przyszłość, bo jest oparte na prawdzie, a nie kłamstwie, jak w przypadku UPA, ale pozwoli także Ukraińcom zrozumieć, że krytyka UPA ze strony Polski nie oznacza odrzucenia współpracy z Ukrainą.