Strona internetowa Związku Polaków na Białorusi przypomina postać zmarłej niedawno mieszkanki Żodziszek (rejon smorgoński), która od 1939 roku do końca swoich dni opiekowała się grobem polskich żołnierzy walczących z bolszewikami w 1920 roku.
Grodzieńszczyzna usiana jest grobami polskich żołnierzy, walczących „o wolność waszą i naszą” w powstaniach i wojnach. Różny był los tych grobów. Niektóre przez cały czas były zadbane, o innych zapomniano z upływem czasu, bo odeszli ich opiekunowie. Celowo też niszczyła je władza sowiecka. Na cmentarzu parafialnym w Żodziszkach w rejonie smorgońskim jest mogiła żołnierzy polskich, którą od 1939 roku po dzień dzisiejszy opiekowała się Aldona Diakowska.
Ten grób jest zawsze zadbany. To zbiorowa mogiła ośmiu nieznanych żołnierzy Wojska Polskiego z czasów wojny polsko-bolszewickiej. W październiku 1920 roku pod Żodziszkami stoczyła bitwę 3. Dywizja Piechoty Legionów pod dowództwem gen. Leona Berbeckiego i oddziały 21. Dywizji Strzelców przeciwko 3. Armii Bolszewickiej. W trakcie działań bojowych bolszewicy zostali wyparci z przyczółka na lewym brzegu Wilii, lecz były straty po stronie polskiej. Ciała zabitych polskich żołnierzy zostały przywiezione z okolicznych pól i pochowane na cmentarzu parafialnym.
Nad wspólną mogiłą wznosi się piękny obelisk, na którym widnieje wizerunek orła białego w koronie. Pomnik został postawiony z inicjatywy miejscowej społeczności. Niestety, nie udało się ustalić nazwisk osób tu pochowanych.
Irena Stolczyńska, mieszkanka Żodziszek, powiedziała, że przed wojną miejsce to było otoczone szczególna opieką: „Harcerze dbali o grób żołnierzy. Podczas uroczystości 3 maja i 11 listopada uczniowie szkoły wraz z nauczycielami oddawali hołd poległym. Również w dniach 1 i 2 listopada dzieci z rodzicami zapalali znicze na grobie żołnierzy”.
Aldona Diakowska wspominała: „Za polskich czasów ukończyłam 6 klas szkoły powszechnej, byłam harcerką i należałam do Związku Strzeleckiego. Gdy kończył się rok szkolny 1938/39, na czas wakacji harcerze otrzymywali różne zadania, ja wyciągnęłam los z zadaniem: opiekować się grobem żołnierzy polskich”. I tak zostało. Jak się okazało, to było zadanie na całe życie.
– Bo jak inaczej, składałam przecież przysięgę – mówiła pani Aldona. – Na początku okupacji sowieckiej bałam się otwarcie opiekować grobem. Potajemnie przychodziłam na cmentarz, sprzątałam i stawiałam kwiaty. Gdy rozpoczęła się wojna, zaczęłam mówić, że w tej mogile spoczywa mój wujek.
To samo Aldona Diakowska powtórzyła już po wojnie, gdy została wezwana na milicję, ponieważ doniesiono, że w dniu 1 listopada razem z koleżankami śpiewały polską piosenkę na grobie żołnierzy. Wymyślona legenda o wujku pomogła. Nie można przecież zabronić opieki nad grobem, gdzie spoczywa krewny. Przychodziła na cmentarz codziennie, żeby sprawdzić, czy orzeł na pomniku jest na miejscu. Bała się o niego. Wiedziała, z jakim zacietrzewieniem Sowieci niszczą wszystkie symbole polskie. Jej orzeł w koronie jednak przetrwał…
Pani Aldona zaśpiewała piosenkę, która powstała w okresie międzywojnia, śpiewano ją wtedy podczas uroczystości na cmentarzu. To piosenka o nieznanym żołnierzu polskim pochowanym w Żodziszkach:
Gdy trąbki bojowej odezwał się głos
Wołając – Do broni Polacy!
Do pułku przyleciał z dalekich gdzieś stron
I pierwszy się zgłosił do służby
Hej, żołnierzu ty nieznany
Co w Żodziszkach pogrzebany…
Gdy leżał w szpitalu osłabion od ran
I śmierć zdążała już blisko
Dyktował do księgi: „Me imię jest Jan,
A Żołnierz jest moje nazwisko”
Hej, żołnierzu ty nieznany
Co w Żodziszkach pogrzebany…
Paliło go słońce i parzył go mróz
Dygotał od chłodu i śniegu
Do ręki zgrzybiałej karabin mu wrósł
I zawsze jest w pierwszym szeregu
Hej, żołnierzu ty nieznany
Co w Żodziszkach pogrzebany…
Aldona Diakowska opiekowała się mogiłą żołnierzy polskich ponad 70 lat, stało się to częścią jej życia. Nie wyobrażała sobie, żeby mogło być inaczej. Dbała o miejsce spoczynku nieznanych żołnierzy, tak jak dba się o groby najbliższej rodziny. Nawet wtedy, gdy była już w sędziwym wieku. Wierność ideałom i złożonej przysiędze budzą szacunek. Możemy być dumni, że tacy ludzie są wśród nas.
Irena Waluś
Kresy24.pl za zpb.org.pl
1 komentarz
Adam
28 stycznia 2013 o 15:07Godny człowiek