Władze Azerbejdżanu zgodziły się przesunąć termin, do którego Armenia ma wycofać swoje siły i cywilów z terenów, które na mocy porozumienia o przerwaniu wojny mają przypaść Azerbejdżanowi.
Ormiańscy mieszkańcy regionu Kelbadżar (który formalnie należy do Azerbejdżanu i nie jest częścią spornego Górskiego Karabachu, ale został zajęty przez Armenię podczas wojny w latach 90.) masowo opuszczają swoje domy. Dziś miał minąć termin przekazania tych ziem Azerom. Ale doradca prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa, Hikmet Hadżijew, oświadczył że Azerbejdżan zgodził się na przesunięcie terminu opuszczeniu tych ziem przez wojskowych i cywilów ormiańskich do 25 listopada. Wcześniej o przesunięcie terminu apelowały władze Armenii i Rosji.
Hadżijew dodał, że ormiańskie osadnictwo w Kelbadżarze było nielegalne i ludzie, którzy tam mieszkali nie mają prawa własności do tamtejszych majątków.
Kelbadżar to jeden z azerskich regionów, które nie należą do spornego Górskiego Karabachu (również zgodnie z prawem międzynarodowym należącego do Azerbejdżanu, choć zamieszkałego jeszcze przed wojnami głównie przez Ormian), ale zwycięska w wojnie z lat 90. Armenia zajęła te terytoria, żeby zapewnić komunikację Górskiego Karabachu z Armenią właściwą. Tamtejsza ludność azerska została wówczas wygnana albo sama uciekła. W wielu przypadkach Ormianie zajęli pozostawione domy Azerów.
Jak podaje korespondent francuskiej agencji AFP i jak wynika z informacji i filmów na mediach społecznościowych, Ormianie opuszczający region po zawieszeniu broni pakują do samochodów co się da, łącznie z meblami, sprzętem kuchennym czy… dachami. Część przed wyjazdem pali domy, by nie dostały się w ręce Azerów, płoną też budynki użyteczności publicznej, jak szkoły. Niektórzy mieszkańcy przenieśli groby swoich bliskich obawiając się, że zostaną zbezczeszczone przez Azerów.
Armenians burn their houses before they retreat from Kelbajar. pic.twitter.com/k8KhrvZowZ
— Requ (@Just_Requ) November 13, 2020
— Requ (@Just_Requ) November 13, 2020
W rozmowie telefonicznej prezydentów Rosji Władimira Putina i Azerbejdżanu Ilhama Alijewa Putin wezwał władze Azerbejdżanu do poszanowania ormiańskich kościołów na zajmowanych terytoriach.
Tu film pokazujący jak artyści i konserwatorzy robią w celach archiwizacji kopie zdobień na klasztorze w Kelbadżarze, obawiając się ich zniszczenia przez Azerów. Są też doniesienia o wywożeniu niektórych zabytkowych elementów.
Artists print the images of khachqars from Dadivank in #Kelbajar to archive them as the monastery might stay under the control of Azerbaijan in two days and they fear the building will be vandalised. #NKpeace still seems far away. pic.twitter.com/eOD8vwPmXK
— Christina Soloyan (@Christinaa_Solo) November 14, 2020
Azerowie z kolei twierdzą, że Ormianie palą i wycinają lasy, by oddać to terytorium Azerbejdżanowi w jak najgorszym stanie gospodarczym i ekologicznym.
Tymczasem w Armenii trwa kryzys polityczny. Opozycja domaga się ustąpienia premiera Nikola Pasziniana za przegranie wojny i podpisanie upokarzającego porozumienia z Azerbejdżanem i Rosją. Jak pisaliśmy, kilka osób, w tym były szef ormiańskiej służby bezpieczeństwa Artur Wanecian, a obecnie szef opozycyjnej partii Ojczyzna, zostało zatrzymanych pod zarzutem przygotowywania zamachu na Pasziniana i przejęcia władzy.
Tymczasem prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zapowiedział, że Turcja będzie pilnować zawieszenia broni razem z Rosją. W Górskim Karabachu i na innych spornych terenach rozmieszczane są na linii rozgraniczenia wojska rosyjskie. Rosja wciąż wyklucza oficjalnie współpracę z wojskową Turcją w Górskim Karabachu i zezwala jedynie na turecką misję obserwacyjną na terytorium Azerbejdżanu.
Oprac. MaH, themoscowtimes.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!