Białoruski oddział „Rosyjskiej Jedności Narodowej” (RJN) – jednej z najstarszych skrajnie nacjonalistycznych organizacji rosyjskich, wzywa ochotników do wstępowania do „Prawosławnej Armii Donbasu”. Żeby walczyć na Ukrainie z Białoruskim Frontem Narodowym.
Apel zamieszczony na oficjalnej stronie organizacji oraz w sieci społecznosciowej „vkontakte”, skierowany jest do mężczyzn, którzy ukończyli 23 rok życia oraz do tych, którzy odbyli już służbę w wojsku.
RJN informuje, że na Ukrainie doszło do zbrojnego przewrotu, zorganizowanego przez Stany Zjednoczone, a władza w Kijowie jest teraz w rękach „junty” składającej się z agentów CIA, radykalnych ukraińskich nacjonalistów itp.
Oragnizacja zarzuca Białoruskiemu Frontowi Narodowemu, że na Majdanie było wielu jej członków, którzy traktowali Ukrainę jako arenę, za pośrednictwem której próbowali wzniecić kolorową rewolucję na Białorusi.
Kto i po co zamierza wyciągnąć z niebytu radykalną organizację, która od prawie dwóch dekad nie wykazywała żadnej aktywności na Białorusi? – zastanawia się radio Svoboda.
„Ścisła współpraca między białoruskim KGB i organizacją „Rosyjska Jedność Narodowa” w latach 90., to fakt – powiedział radiu Svaboda rosyjski polityk nacjonalista, organizator „Ruskiego Marszu” Alekasnder Biełow (Potkin). Informacje te potwierdzały wcześniej również inne źródła.
„Nie sądzę, że będzie to wydarzenie na dużą skalę, ale setki ludzi mogą zebrać, dlaczego by nie?” – mówi Biełow.
„My już od dziesięciu lat nie słyszeliśmy niczego o RJN” – potwierdza w rozmowie z radiem Svaboda lider BNF Aleksiej Janukiewicz. – To Kremlowi potrzebna jest mobilizacja „piątej kolumny” na Białorusi. Oni od końca lat 80. przyklejają BNF łatkę rusofobów, a teraz nie wymyślili niczego lepszego, żeby o tym przypomnieć”. Janukiewicz zapewnił też, że żaden członek BNF nie walczy na Ukrainie po niczyjej stronie.
KGB i RJN w latach 90. działali w porozumieniu
Aleksander Biełow, który wstąpił do radykalnej organizacji „Pamięć” jako 14 – letni chłopiec w końcu lat 80., i całe swoje życie związany jest z organizacjami nacjonalistycznymi mówi: „krążyły pogłoski, że za pośrednictwem KGB, RJN promuje sam Aleksander Łukaszenka”. Białoruskie służby specjalne i milicja rzeczywiście wykorzystywały członków tej organizacji do rozprawianie się z opozycjonistami i innymi nieformalnymi stowarzyszeniami, których działalność była im nie na rękę.
Aleksiej Janukiewicz mówi, że w latach 90. między RJN i „Młodym Frontem” zdarzały się częste konflikty. Do konfrontacji czynnej raczej nie dochodziło, ale sytuacje konfliktowe były, często musiała interweniować milicja. Lider BNF wspomina, że w 1999 roku na przejściu dla pieszych zostali pobici Andriej Sannikow, Dmitrij Bondarenka i nie żyjący już Oleg Bebenin. Grupą napastników kierował wówczas lider organizacji Gleb Samojłow.
5 sierpnia 2000 roku Samojłow został w niewyjaśnionych okolicznościach zamordowany. Jego ciało znaleziono obok jego domu. Później organizacja rzadko przypominała o swoim istnieniu.
Były śledczy prokuratury, a obecnie uchodźca polityczny Dmitrij Pietruszkiewicz, który badał sprawę zabójstwa Samojłowa powiedział radiu Svaboda, że mężczyzna miał ścisłe powiązania z FSB.
„A w tamtych czasach, to było gorsze niż jakieś KGB czy SOBR (Specjalny Oddział Szybkiego Reagowania przy rosyjskim MSW – red.) – mówi Pietruszkiewicz.
Kolejny lider „Rosyjskiej Jedności Narodowej” Walerij Ignatowicz został skazany w 2003 roku na dożywocie za zabójstwo kamerzysty Dmitrija Zawadzkiego i prawdopodobnie odbywa wyrok w więzieniu w Żodino. Wówczas prasa dużo pisała, że ten były specnazowiec był członkiem łukaszenkowskich „szwadronów śmierci”, zamieszanych w zniknięcie Wiktora Gonczara, Aleksieja Krasowskiego, Jurija Zacharenki i Dmitrija Zawadzkiego.
Rok temu, przypomniał o sobie zastępca Samojłowa o pseudonimie Maliuta. Sojusznik rosyjskiego nacjonalisty Maksima Marcinkiewicza ps. Tesak, któremu jakimś cudem udaje się uniknąć kary na Białorusi i w Rosji, choć nie raz dowodzono jego uczestnictwa w różnych sprawach karnych. Według byłego śledczego Dmitrija Pietruszkiewicza, Maliutę od czasów jego aktywności w RJN kryje cały czas KGB.
Łukaszenka nie potrzebuje już rosyjskich nacjonalistów na Białorusi
„Jeśli nie ma organizacji i nie ma działalności, to nie znaczy, że nie ma ludzi o określonych poglądach” – mówi Svabodzie Aleksandr Biełow, który w Rosji stoi na czele „Ruchu przeciwko nielegalnej emigracji”. Twierdzi on, że na rosyjskie organizacje nacjonalistyczne na Białorusi wywierana jest silna presja. I tak już nielicznym grupom, władze nie pozwalają „rozwinąć skrzydeł”.
„U was ogólnie rzecz biorąc jest gorzej niż w Rosji. Wszystkie próby zorganizowania „Ruskiego Marszu” zawsze były nielegalne. Choć są ogromne rzesze ludzi, młodych nacjonalistów, na przykład w Mohylewie.
Na stronie RJN informacji jest bardzo mało. Wiadomo, że w 2012 roku działali co najmniej w czterech obwodach Białorusi, w Mińsku, Grodnie, Połocku i Marinej Gorce.
Sławomir Adamowivz, który w latach 90. Kierował nacjonalistyczną organizacją „Prawy alians” uważa informacje o aktywności nacjonalistów rosyjskich na Białorusi za „wrzutkę”.
„To element wojny informacyjnej prowadzonej przez Rosję przeciwko Ukrainie. Być może są jakieś ruchy i ludzie. Będą może próbowali wciągnąć w swoją działalność naszą młodzież spragnioną działań. Ale wszystko to odbywa się pod absolutną kontrolą Kremla. Żadnej samodzielności te organizacje na Białorusi nie mają”
Kresy24.pl/svaboda.org.
4 komentarzy
Zawisza
13 lutego 2015 o 02:11Jak patrzę na te pyski to stwierdzam, że oni wszyscy nadają się do utylizacji w „ładunkach-200”.
AHAHAHAhahahaha
15 maja 2015 o 09:38Popatrz sobie moze na hailujacych ukraincow lazacych z flagami upa , zdjeciami bandery, sfastygami emblamatami ss… ci to nie tylko wygladaja jak psychole ale sa nimi morduja ludzi pala zywcem jak w oddesie, napadaj ciagle na ulicach ludzi. Ukraina to kraj faszystowski i nazistowski obecnie. Na bialorusi czy rosji to jest folklor jak nasi kibole a nie ludzi ktorzy maja wladze i bron jak na ukrainie gdzie takie wlasnie odpady rzadza krajem
Lewak
27 czerwca 2015 o 00:02Każdy półgłówek jest przekonany że świat jest/może być czarny albo biały. I to są właśnie takie półgłówki jakich wszędzie pełno ostatnio…
Horror… Trzeba by im urządzić jakieś zawody strzeleckie w polu. Niech się pozabijają. Taki „paintball-extreme”.
zulu gula
9 września 2015 o 22:33Mają hitlerowski znak na sztandarze.