„W ubiegłym roku narody zbuntowały się. Zbuntowały się przeciwko dwulicowemu przymierzu biurokratów z Brukseli, liberalnych mediów światowych i zachłannego kapitału międzynarodowego. Najpierw Anglicy, a później Amerykanie. W tym roku będą kolejni” – powiedział premier Węgier Victor Orban w przemówieniu z okazji Narodowego Święta Więgier. Podziękował za obecność Polakom i apelował o jedność.
Dzisiaj w Europie znów wieją wiatry 1848 r. Dzisiaj mamy jeszcze możliwość utrzymania wyzwalającej energii buntu w konstytucyjnych ramach i przeprowadzić w imperium europejskim pokojowe, kontrolowane zmiany u podstaw. Przede wszystkim Bruksela powinna zaprzestać dwulicowości, potrzebujemy szczerej rozmowy i otwartej dyskusji o przyszłości. Należy skończyć z machinacjami, kryjącymi się za pięknymi hasłami. (…) Możliwe, że dla Brukseli i kapitału międzynarodowego nie liczy się przeszłość ani przyszłość węgierskiego narodu. Ale dla nas się liczy. Możliwe, że dla Brukseli i kapitału międzynarodowego nie liczy się bezpieczeństwo Europejczyków. Ale dla nas się liczy. Możliwe, że dla Brukseli i kapitału międzynarodowego nie liczy się, czy przetrwamy jako Węgrzy. Ale dla nas się liczy. My wiemy, co wiedział też János Arany: „jeśli zginiemy w zawierusze czasów, nie będzie już nigdy więcej na świecie Węgrów”. To jest stawka, o którą idzie bunt, jaki rodzi dzisiaj w Europie. Musimy podjąć się walki w obronie naszej niepodległości i niezależności narodowej – mówił Orban (całe wystapienie premiera Węgier można przeczytać na portalu wPolityce.pl)
Kresy24.pl
12 komentarzy
jubus
15 marca 2017 o 14:21Oto jest właśnie przemówienie godne PATRIOTY. A nie bełkot jakichś pseudo-patriotów którym katują nas, politycy tej czy innej opcji sejmowej.
Trzymam kciuki za Marine Le Pen, bo tylko jej zwycięstwo jest w stanie zmienić los Europy. Wybory w Holandii nie mają żadnego znaczenia, podobnie jak te w RFN. Jeśli wygra Le Penowa, to nawet Schulz, jako kancelerz, tego syfilisu unijnego nie uratuje.
miki
15 marca 2017 o 14:47W interesie Polski nie leży aby wygrała Le Pen. W interesie Polski leży aby zdobyła bardzo duże grono wyborców i osłabiła maksymalnie to co dziś i tak już jest słabe-liberalną UE.Polska potrzebuje jeszcze kilku lat akumulacji środków z UE, potrzebnych do budowy infrastruktury oraz wzmocnienia potencjału gospodarczego. Po 2020 mogą nas już cmoknąć co tak czy inaczej uczynią ale wydaje im się że Polska na tym straci ,a ona wręcz przeciwnie – zyska.
jubus
15 marca 2017 o 16:54Ale to przecież właśnie o to chodzi. Jeśli Marine Le Pen przegra, to może nie być żadnych funduszy. Hollande już zagroził obcięciem funduszy, a jego były minister ekonomii, to najwiekszy kontrkandydat Le Pen. To co, lepszy Marcon, człowiek Hollanda, który nam obetnie fundusze czy Marine? Chyba ktoś ma tu wielkie braki w wiedzy politycznej, tak sądze. Francja nie może czekać, podobnie jak cała Europa, Marine ma wygrać już teraz, właśnie po to, aby po 2020 roku, można było już sobie spokojnie, robić co się chce.
jubus
15 marca 2017 o 14:25Apeluję do środowisk związanych z PiSem, o kontynuację opcji pro-węgierskiej, mimo tych wszystkich pomyj, jakie szumowiny pro-PiSowskie, wylały ostatnio. Węgry, rządzone przez Orbana, a najlepiej przez Jobbik, to obok Francji Marine Le Pen jedyny faktyczny partner dla Polski, w tych trudnych czasach. Orban, jak przystało na PRAWDZIWEGO KONSERWATYSTĘ, nie liże tyłka UE i nie liże tyłka Ameryce, a robi to, co jest dobre dla Węgier. Skoro Zachód reprezentuje sobą zgniłe, liberalne wartosci, to trzeba się od niego odgradzać, zamiast lizać tyłki.
Może czas najwyższy, aby PiS obalił władzę neo-konserwatystów w swoich szeregach i przywrócił rządy prawdziwie prawicowe, konserwatywno-narodowe, bazujące na założenia Narodowej Demokracji.
mruwa
15 marca 2017 o 14:31Powinien wyjaśnić a następnie przeprosić za to jak głosował !!!
jubus
15 marca 2017 o 17:16Jest jedna pozytywna strona tej nagonki na Węgry i Orbana. Polacy zaczynają rozumieć, że nie ma sojuszników na wieki i każdy, może nas zdradzić w dowolnym momencie. Dla mnie to oczywiste. Polska, wzorem Węgier, powinna dbać wyłącznie o swoje interesy i nie szukać guza na siłę. Polska musi wyrzec się fobii niemiecko-rosyjskiej i zwyczajnie budować sojusze przeciwko tym państwom, po to, by mieć z nimi, dobre relacje. Dziś przeczytałem, że w Rosji, polskie jabłka są już dostępne, dzięki Białorusi. Myślę, że to zasługa, mądrych osób w rządzie, którzy postawili na zbliżenie z Mińskiem. Polska nie może odwracać się, ani od Rosji, ani od Ukrainy. Dlatego potrzebne nam relacje z Białorusią. Tak się własnie prowadzi politykę narodową i suwerenną. Nam Węgry, do niczego niepotrzebne, musimy zadbać jedynie o dobrego bata na Madziarów. Słowacja, Chorwacja i Rumunia oraz Serbia to wstęp. Podobnie jak kraje post-sowieckie, Japonia, to najlepszy bat na Rosję.
tagore
15 marca 2017 o 14:46Orban wmanewrował Polskę w ciekawą sytuację, w której będzie mógł z jednej strony szantażować Polskę ,a
z drugiej uzyskiwać profity od Niemiec za spolegliwość w konkretnych sprawach.Nie zdziwię się
gdy w głosowaniu nad odebraniem Polsce prawa głosu zablokuje to inne Państwo np. Chorwacja.
jubus
15 marca 2017 o 17:10Tak się właśnie prowadzi politykę zagraniczną. Zawsze byłem sceptyczny wobec Węgier i Orbana i nigdy nie traktowałem tego „sojuszu” za jakieś, niepodważalne credo. Polska powinna raczej postawić na kraje-sąsiadów Węgier, tj. Słowację, Chorwację, Rumunię. I tak samo, zacząć szantażować Madziarów – albo będziecie spolegliwi, albo zaczniemy popierać Rumunów w kwestii Siedmiogrodu, Chorwatów i Serbów na pograniczu z Węgrami, Słowaków w relacjach etnicznych z mniejszością węgierską.
Dobrze się stało, że Kaczyński spotkał się z Fico, widać, że ktoś mu dobrze poradził. Tak, ma szacha, wobec Orbana – jak nie będziesz się słuchał, to Polska zmieni sojusznika z Węgier, na Słowację, co dodatkowo wymusi spolegliwość na Czechach. Tyle razy pisałem, że Słowacja, to obok Białorusi, trzon polskiej polityki zagranicznej i regionalnej. Węgry to kraj na wpół azjatycki, to normalne, że Węgrzy nie pójdą przeciwko Rosji czy Niemcom, skoro byli najwierniejszym sojusznikiem Hitlera podczas II wojny światowej. Czy naprawdę nikt w Polsce nie czyta książek historycznych?
andy
15 marca 2017 o 17:38Dyskusja nic nie warta.
marcin
15 marca 2017 o 18:55Nie chodzi o żadne tam szczytne hasła tylko o utrzymanie się u władzy i leczenie kompleksów Węgrów. Jeśli Orbanowi tak przeszkadza UE to nie rozumiem po co w niej tkwi ? Niech się wypisze i już – Węgry będą znów mocarstwem. Ogólnie to chodzi o to że Węgry są malutkim krajem z wielkimi ambicjami i do dziś nie potrafią się pogodzić z tym co się stało 100 lat temu w Trianon. Orban leczy te kompleksy jak Putin w Rosji i dlatego obywatele ich kochają. Ogólnie to nie jest żaden nasz przyjaciel tylko kraj bardzo niebezpieczny i bezwzględny. Gdyby byli znów tak silni jak za czasów Austro-Węgier a my słabi to daliby nam nieźle popalić -jak w czasie I wojny światowej, kiedy węgierscy honvedzi byli postrachem na ziemiach polskich.
z Tarnowa
15 marca 2017 o 19:13Urban niech SPADA NA BAMBUS! LE PEN TO SAMO!
józef III
15 marca 2017 o 19:47Panie Orban a jak się pan sam zachował wobec p. premier Szydło i polskiego wniosku na Radę Europejską !?