Coraz więcej mieszkańców Rosji odczuwa skutki kryzysu. A od kiedy jego istnienie uznał Władimir Putin, coraz śmielej o negatywne tendencje w gospodarce pytają socjolodzy.
I oto wyniki. W lutym już 71% respondentów uważa, że kryzys w Rosji jest. Jeszcze miesiąc wcześniej było zaledwie 62%. Oznak pogarszającej się sytuacji nie widzi wciąż 14% Rosjan, czyli o 6% mniej niż w styczniu.
Czym kryzys się przejawia dla tych, którzy jednak go dostrzegli? Inflacją (45%), bezrobociem i redukcją zatrudnienia (12%), obniżeniem się stopy życiowej (11%).
34% Rosjan opowiedziało socjologom z Fundacji „Opinia Społeczna” (FOM), że zwiększył się koszt wydatków w ich rodzinnym budżecie, zaś 15%, że ktoś z członków ich rodziny zarabia teraz mniej lub w ogóle stracił pracę.
Jednym z pierwszych, którzy przyznali, że kryzys jednak nadszedł, był pierwszy wicepremier Rosji Igor Szuwałow. Występując 23. stycznia na Światowym Forum Gospodarczym w Davos wyznał bez ogródek, że sytuacja jest „bardzo trudna”.
Jednak tabu, którym wcześniej objęte było dotąd słowo „kryzys” osobiście musiał zdjąć prezydent. – Obecnie przyczyną kryzysu w Rosji jest sytuacja na rynku światowym. Przede wszystkim surowcowym – miesiąc temu uświadomił swoich ministrów Władimir Putin.
Kresy24.pl/tvrain.ru
2 komentarzy
Ożeu
24 lutego 2015 o 11:53Na własne życzenie mają gorzej niż źle, niech jedzą szczaw i mirabelki jak u nas pod okupacją sowietów.
ert80
24 lutego 2015 o 17:09A to dopiero początek.