Białoruś zmaga się z epidemią wirusa afrykańskiego pomoru świń. Na front walki władze rzuciły siły specjalne. Tym razem OMON musi się zmierzyć z rozwścieczonymi i zdezorientowanymi chłopami, którzy przy pomocy szpadli i wideł odpierają nieproszonych gości, próbujacych odebrać im dobytek. OMON walkę tę przegrywa.
Według oficjalnej wersji białoruskich służb weterynaryjnych, źródłem rozprzestrzeniania się wirusa afrykańskiego pomoru świń jest wioska Czapuń w rejonie Iwja, ale świnie zabijane są w wielu innych regionach Białorusi.
Jak powiedział dziennikarzom radia Svoboda jeden z mieszkańców wioski Tiesnowaja w rejonie stołbcowskim, lokalne władze nie radzą sobie z gospodarzami i o pomoc proszą OMON. Ale praktycznie wszędzie ludzie próbują dawać odpór nieproszonym gościom.
„Wczoraj przyjechali z milicją żeby zabrać ostatnie. Ale siły były nierówne: ludzie byli nastawieni bardzo agresywnie, wyszli z łopatami, każdy wziął to, co miał pod ręką. Musieli więc ustąpić. A dzisiaj rano znów wrócili w towarzystwie OMON-u. Wprawdzie nie mieli już czego zabierać, bo w nocy ludzie sami zdecydowali, co zrobić ze swoim gospodarstwem. Po tym wszystkim, ludzie stracili zaufanie do władz. Niby wieprzowina jest ważona, ale zaświadczenia wręczają bez pieczątek, bez niczego. Gdzie gwarancja, że biorąc świnie o wadze 300 kilogramów, nie napiszą potem 50-60 kg? Obiecano jakąś tam rekompensatę, ale wszystko to palcem na wodzie pisane. Te wszystkie papierki to bezużyteczna makulatura. Jestem przekonany, że będą oszustwa – mówi rozżalony rolnik.
Departament nadzoru weterynaryjnego w Ministerstwie Rolnictwa poinformował, że środki zapobiegawcze rozprzestrzenianiu się epidemii, będą zataczały coraz wierszy krąg. Przede wszystkim dotyczy to tzw. pierwszej strefy w promieniu 40 km., do której wchodzą rejony Iwja, Stołbc, Wołożyna, Nowogródka i Korelicz. Jak dotąd zlikwidowano prawie 2 tysiące pogłowia świn.
Premier Miasnikowicz poinformował, że źródłem afrykańskiego pomoru świń jest pasza sprowadzana od prywatnych producentów z zagranicy. Rada Ministrów powołała sztab kryzysowy do walki z rozprzestrzenianiem się groźnego wirusa i likwidacji ognisk wirusa. Pierwsze wzmianki o wykryciu afrykańskiego pomoru świń w gospodarstwie domowym w okolicy miasteczka Iwje, około 170 km od polskiej granicy pojawiły się w piątek.
Na polsko – białoruskich przejściach granicznych wyłożone są maty dezynfekcyjne. Z Białorusi do Polski nie wolno przywozić żywych świń, mięsa oraz przetworów mięsnych. Polskie służby graniczne oprócz dezynfekcji pojazdów przekraczających granicę białorusko-polską, kontrolują bagaże podróżnych pod kątem zawartości produktów zwierzęcych. Sprawdzane są nawet kanapki.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!