Pomysł był sprytny. Coś jednak poszło nie tak. Nie przewidział, że przy wejściu może być wykrywacz ładunków wybuchowych?
30-letni Rosjanin z jednej z wsi w obwodzie twerskim usiłował wysadzić w powietrze gmach obwodowego MSW w Smoleńsku. Próbował wnieść do środka ładunek wybuchowy własnej konstrukcji do złudzenia udający teczkę z dokumentami – napisano w komunikacie rosyjskiego resortu.
Kiedy został zdemaskowany i policjanci próbowali go obezwładnić, zdążył zdetonować bombę, raniąc siebie i dwóch funkcjonariuszy. Wszyscy są w szpitalu, ale ich życie nie jest zagrożone. W czasie rewizji w jego samochodzie przed budynkiem znaleziono kolejny „podejrzany przedmiot”. Saperzy woleli nie ryzykować i zdetonowali go na miejscu – informuje kanał Mash.
Według nieoficjalnych informacji, zamachowiec jest elektrykiem zatrudnionym w twerskich zakładach energetycznych. Jego tożsamości i motywów na razie nie ujawniono. Nie wiadomo więc, czy była to dywersja na zlecenie ukraińskich służb, czy zwykła „prywatna inicjatywa”.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!