„Jeśli prawo nie daje ci tego czego chcesz, możesz stanąć w opozycji do prawa, możesz pracować nad zmianą prawa, ale nie możesz ignorować prawa. Obowiązkiem każdego rządu jest ochrona praworządności, a to czasem wymaga proporcjonalnego użycia siły”. Kto to powiedział? Białoruski dyktator? Nie. A może Putin? Błąd. To słowa wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa, wypowiedziane podczas debaty w Parlamencie Europejskim na temat niedzielnego referendum w Katalonii.
Aż trudno uwierzyć, że mówi to polityk, rzekomo obrońca demokracji, praw człowieka, i tzw. „standardów europejskich”. Czy nie odnosicie Państwo wrażenia, że wypowiadając te słowa, urzędnik europejski dał właśnie zielone światło Aleksandrowi Łukaszence i innym wschodnim satrapom, by z jeszcze większą zaciekłością, nie oglądając się już na „zaniepokojenie” Brukseli, mogli przystąpić do pałowania przeciwników politycznych?
A jakie moralne prawo będzie miała teraz Europa by mówić o wartościach. Co odpowiedzą nasi eurokraci Aleksandrowi Łukaszence, gdy siłą rozpędzi pokojową demonstrację, albo wtrąci do więzień działaczy opozycji. Czy będzie jeszcze miała śmiałość?
„Sytuacja z tłumieniem protestów w Katalonii przypomina wydarzenia na Białorusi, – powiedział 5 października przewodniczący Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatolij Liebiedźka.
„Kategorycznie nie zgadzam się z nieuzasadnionym użyciem siły przez Madryt”, powiedział polityk w rozmowie z korespondentem BelaPAN. – To doprowadziło do eskalacji, a niedzielne wydarzenia, choć oglądane na odległość – przypominały to, co możemy od czasu do czasu oglądać na Białorusi. Myślę, że należało pozwolić ludziom wypowiedzieć się, a wszystkie inne decyzje podejmować w zgodzie z prawem. Przecież tam – w odróżnieniu od Białorusi istnieją niezależne sądy, Ministerstwo Sprawiedliwości i media, a zatem jest możliwość dotarcia ze swoim stanowiskiem do każdego obywatela”, – zauważył Lebiedźko. Podkreślił jednocześnie, że wolałby, aby Hiszpania pozostała Hiszpanią”.
Podczas referendum w sprawie niepodległości Katalonii z 1 października, które odbyło się wbrew woli oficjalnego Madrytu, funkcjonariusze policji i gwardii cywilnej próbowali niedopuścić ludzi do urn wyborczych. W minioną niedzielę przez cały dzień stolica Katalonii przypominała Mińsk i wydarzenia z marca tego roku, gdy OMON brutalnie rozpedzał pokojową demonstrację zorganizowaną z okazji Dnia Wolności. W obydwu stolicach zatrzymano podobną ilość uczestników.
Reakcja oficjalnego Mińska była do przewidzenia. Białoruski MSZ nazwał konflikt „sprawą wyłącznie wewnętrzną”, mówiąc, że „spór między władzami Hiszpanii i autonomicznej Katalonii powinien być rozwiązany pokojowo”.
Kresy24.pl/ab
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!